Rozdział I: Starożytny żywioł

356 8 2
                                    

- Golem z fortecy Toerdrinów został pokonany! - wykrzyknął wysoki mężczyzna w lśniącej złotej zbroi - Zwiadowcy donieśli również, że z zamku zostały tylko zgliszcza.

- Jeden z nich wspominał także o gwałtownym rozbłysku światła w tamtych okolicach. - dodał inny mężczyzna odziany w lekki pancerz, na którym wyraźnie widniał symbol słońca.

Wieści dotyczące pokonania legendarnego Golema z fortecy Toerdrinów szybko rozniosły się po Meetarzę. Wydarzenie to poruszyło w tym samym stopniu zarówno zwykłych mieszkańców, jak i przywódców gildijnych - choć ze względu na potencjalne osłabienie autorytetu ci drudzy byli bardziej przejęci sprawą. Dokładnie pięćdziesiąt lat temu Toerdrinowie, nazywani przez większość pierwszymi wojownikami światła, stoczyli zaciekłą bitwę z mrocznymi elfami, po której szlachetnych rycerzy została tylko garstka. Zmuszeni zostali opuścić swoją fortecę, lecz swój największy skarb - Maragdus, zapieczętowali w starożytnej istocie zwanej golemem. Żadna współczesna magia ani żaden wojownik obecnych czasów nie był w stanie pokonać żywiołaka, aż do teraz.

- A więc ktoś w Meetarzę wszedł w posiadanie potężnego artefaktu... Tak potężnego, że sam stanowi zagrożenie dla wszystkich zakonów. - Ivan, jeden z ostatnich Toerdrinów, nie dawał po sobie ukryć zdenerwowania i niepokoju. Kilka lat po upadku wojowników światła to właśnie on ponownie zawiązał przymierze. Zjednał ku sobie kilku ocalonych Toerdrinów, po czym wspólnie dali początek zakonowi Wschodzącego Słońca. Ivan postawił sobie za cel wyszkolenie nowej generacji rycerzy światła, którzy w końcu położą kres mrocznym elfom.

- Helisie, możesz odejść. Przyszykuj oddział do marszu. - oznajmił Ivan.

- Tak jest, mistrzu Ivanie. - mężczyzna z symbolem słońca opuścił wielką salę.

Gdy Helis wyszedł, Ivan zwrócił się do Akrona.

- Myślisz, że to sprawka mrocznych elfów? - zapytał ponownie zaniepokojony Ivan.

- Niewykluczone... - odpowiedział zamyślony Akron. - Jeśli weszli w posiadanie Maragdusa, to jak najszybciej powinniśmy się zbroić.

Akron podszedł do okrągłego stołu będącego w samym centrum wielkiej sali. Zasypany był on stertą map oraz ksiąg. Toerdrin sięgnął dłonią i otworzył jedną z obdartych ksiąg.

- Artefakt taki jak Maragdus nie jest łatwy w kontroli... Mimo że elfy od wieków pożądają jego potęgi, to przez ten cały czas ich pycha uniemożliwiała im jego użycie.

- Więc kto inny mógłby to zrobić? - zapytał co raz bardziej poddenerwowany Ivan. - Berserkerzy? Trzy Żywioły? Magowie?

- Ivanie, nie mam pojęcia! Do tej pory jak ty, myślałem, że nikt nie dysponuje takimi umiejętnościami i siłą, aby zwyciężyć nad golemem! - odparł rozdrażniony Akron. - Jedno jest pewne, nie możemy czekać. Ktokolwiek wszedł w posiadanie Maragdusa jest teraz dla nas śmiertelnym zagrożeniem.

Tymczasem Eques właśnie rozbijał obóz niedaleko małego miasteczka kupieckiego. Walka z golemem była dla niego wyczerpująca, a pojawienie się tajemniczego jegomościa tym bardziej nie poprawiało całej sytuacji.


PoszukiwaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz