29.02.2024
Idę wśród ciemności sam
Człowiek z milionami ran
Boli słowo oraz cisza
Bolą łzy i ich brakTo jest męka długa droga
Oraz moja osoba
Zepsuta jest do szpiku kości
Nic nie przywróci jej dawnej osobowościZabłąkany idę przez życie
Kto mi da błogi spokój i ciszę?
Kto przywróci dziecięce lata?
Nikt. Nawet blada poświata
Łza słona
Bezpieczna zasłona
Za którą chowam się całe życie
W obawie o jej odkrycie
Bo ja człowiek nagi
Żaden specjalny, przeciętny, nie mam w sobie magiiKto mi pomoże
Kto krzyku wysłucha?
Nikt.Ściana oparciem lepszym niż bliźni się stała
Ona chociaż zostawała
Groch empatii w sobie miała
I rozumiałaCóż ja mam poradzić
Już nigdy światła nie znajdę nie ma co kłamać
Taki wyprany z uczuć pozostanęW labiryncie długo nie pożyje
Bo wyjście już dawno jest nieczynne
I zgniję jak każda ludzka istota
Bo ludzie odebrali mi wszystkie kawałki złotaA w tym mnie
Człowieka zagubionego
Powoli z tego świata odchodzącego
![](https://img.wattpad.com/cover/373937544-288-k595971.jpg)