*Harry*
Jutro zaczyna się kolejny rok w Hogwardzie,nie mogę się doczekać aż wyjadę z tego piekła zwanym domem Dursleyów.
Od poranków po wieczory tyram jak wół, gotuje dla nich, sprzątam, naprawdę mam dość takiego życia. Hogwart to miejsce w którym mogę od tego odpocząć.
Jest wieczór więc postanowiłem że spakuję swoje walizki by być przygotowanym na jutrzejszą podróż.
Wkładając kolejne t-shirty do walizki zerknąłem na moje ręce i od razu wspomnienia wróciły.
Zobaczyłem na nich blizny z przeszło paru miesięcy,te stare i te świeższe które zrobiłem po ostatnim wybuchu wujka.
Wkurzył się o to ze przypaliłem obiad, zaczął mnie wtedy bić i obrażać jakbym był waloną zabawką. Zawsze gdy poczuję się jak śmieć sięgam po żyletkę jak tchórz, ale naprawdę mi to pomaga.
Wychodząc z zamyślenia zamknąłem walizkę i odstawiłem ją obok łóżka samemu kładąc się spać,chcąc jak najszybciej się stąd ulotnić.
Leżąc rozmyślałem o Ronie,Herm i o tym jak się od siebie oddaliliśmy przez ostatni rok.
Gdy zaczęli się spotykać zauważyłem że mniej się mną interesowali,nie rozmawiali ze mną za często,w te wakacje nie napisali ani jednego listu, są tak w siebie zapatrzeni. Myślę ze to już koniec słynnej trójcy.
Słuchając swoich myśli oczy same zaczęły mi się zamykać, chwilę później oddałem się objęcią Morfeusza.
/////////////
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do pokoju, oznaczało to ze ten piękny dzień nastał.
Podeszłem do krzesła ubierając na siebie wcześniej przygotowane ubrania, zwykłe czarne rurki, podkoszkę z jakimś napisem i szarą bluzę. Zawsze je noszę by zakryć blizny. Moje włosy jak zwykle były w nieładzie, podobno dodawało mi to jakiegoś uroku chociaż sam tego nie dostrzegam.
Moje ciało jest chude, mógłbym żec że nawet bardzo, choć ja i tak sądzę że muszę jeszcze zbić parę kilo.
Zacząłem się głodować od kiedy Petunia nazwała mnie tłustą świnią,ale miała rację bo byłem gruby.Straciłem ochotę na jedzenie czegokolwiek choć zawzyczaj i tak za dużo nie dostawałem, kromkę chleba bądź pare listków sałaty.
Ale to chyba dobrze że zacząłem chudnąć, będę przynajmiej ładniejszy.
O godzinie siódmej wujek Vernon odwiózł mnie na peron,natomiast po jego minie wnioskowałem ze najchętniej kazałby mi iść na piechote.
Gdy wuj odjechał wbiegłem na peron 9³/⁴.Usiadłem pod jednym z filarów opierając głowę o stertę bagaży, przymknąłem oczy i nawet nie zauważyłem kiedy przysnąłem.Obudził mnie gwizd zatrzymującego się na stacji pociągu. Podniosłem się z ziemi wyczekując na moment gdy będę mógł wejść do środka.
Na peronie przybyło uczniów i ich rodziców,ale ja poszukiwałem w tłumie tylko jednej ogromnej czupryny.
Niestety tak długo jak się doszukiwałem nie mogłem znaleźć Hagrida.
-No coż-powiedziałem pod nosem jednocześnie wchodząc do pociągu.
Rozglądałem się za jakimś wolnym przedziałem, zawzyczaj siedziałem z Ronem i Hermioną ale teraz to nie wchodzi w grę.
Prawie na końcu ostatniego wagonu dostrzegłem wolne miejsca.
Był to przedział dwuosobowy,tym lepiej jest mniejsza szansa na to że ktoś się do mnie dosiądzie.
Nigdy nie lubiłem towarzystwa,nie licząc moich dawnych już przyjaciół z nikim się nie zadawałem,pozatym wolałem posiedzieć w ciszy.Pociąg wyruszył, więc żeby zabić sobie trochę czasu wyjąłem jakąś losową książkę i zacząłem powtarzać materiał z poprzednich lat.To może brzmieć dziwnie, ale jeśli chcę zostać aurorem muszę się przyłożyć do nauki.
Niestety długo moją upragnioną ciszą się nie nacieszyłem, ponieważ chwilę później usłyszałem trzask otwierających się drzwi do przedziału,a moim oczą ukazał się-Malfoy.-powiedziałem z widocznym niezadowoleniem na twarzy.
-Potter.-odpowiwdział również zniesmaczony na mój widok.
-Czego tutaj szukasz?-pomyślałem że może da mi szlaban za zbyt głośne oddychanie, w końcu był prefektem
-też się cieszę na twój widok Potter.To jedyny wolny przedział więc jesteśmy na siebie skazani,suń łaskawie swoje toboły bo od stania bolą mnie nogi-walony szlachcic wiecznie obolały-Uczysz się z OPCM a nawet rok szkolny się nie zaczął? Aż tak źle ci idzie?
-Zamknj się Malfoy.Dla twojej wiadomości tylko powtarzam materiał z poprzednich lat.-nie minęła minuta a ja już miałem dość jego obecności.
-a gdzie szlama i wieprzlej? Przecierz jesteście jak papużki nierozłączki-zapytał z widocznym zdziwiwniem wymalowanym na twarzy i rozejrzał się w okół.
-Nie przyjaźnimy się już,oni mają swoje sprawy ja swoje, naprawdę dobrze mi się siedzi w samotności.
-No powiem ci Potter ze to twoja pierwsza mądra decyzja, teraz nie jesteś już żałosny tylko mniej żałosny.-nie opowiedziałem,chyba znudziło mu się dopiekanie mi bo zakończył naszą wymianę zdań.
Niedługo później nadjechał wózek z jedzeniem,od razu mnie zemdliło.
-coś dla was kochaneczki?
-nie dziękuję -odpowiedziałem, nie chciałem zabrzmieć niemiło, ale jak później zauważyłem, jej wyraź twarzy wskazywał coś innego.
-Dla mnie kawa, podwójne espresso nie słodzone-taki arystokrata bierze coś z takiego wózka? Niebywałe doprawdy.
Gdy dostał swoją kawę kobieta z wózkiem zaczeła odjeżdżać a Malfoy spojrzał się na mnie z tą maską obojętności-coś ty taki wynaciągany Potter?Tylko mi nie mówi że się zaraz zchaftujesz,jak już musisz idź do kibla.-upił łyka kawy.Nic nie odpowiadając wróciłem do dalszego czytana. Widziałem jak od czasu do czasu fretka na mnie zerka, wydało mi się to dziwne ale starałem się go ignorować myśląc ze chce mnie poprostu rozproszyć.
Podróż mijała w zadziwiającej ciszy,co tylko było mi na rękę.
Powoli miałem już dość obrony przed czarną magią więc po cichu zamknąłem podrecznik i spojrzałem na Malfoya.
Siedział on na przeciwko mnie z głową na dłoni która z koleji wspierała się na jednym z podłokietników. Miał przymknięte oczy,chyba zasnął.
Dopiero teraz zdołałem się mu naprawdę przypatrzeć. Jego platynowe włosy przez tą pozycję były w nieładzie, czego po nim nie można było się spodziewać.
Jego pełne malinowe usta były lekko rozchylone a klatka piersiowa poruszała się delikatnie z każdym oddechem.
Ubrany był w czarne spodnie, chyba od garnituru i o dziwo,ciemno zieloną bluzę z kapturem.Pewnie założył ją tylko dlatego że było tu okropnie zimno.
Muszę przyznać ze w takim stanie wyglądał naprawdę seksownie,na twarz wkradł mi się lekki uśmieszek przez co miałem ochotę się skarcić.
I gdyby nie był egoistycznym arystokratą,zwolennikiem voldemorta i pieprzonym dupkiem naprawdę mógłbym się z nim umawiać.
Odkryłem że jestem gejem chwile po tym jak zeszłem się z Ginny.
Już z Cho mi nie wyszło,ale myślałem że poprostu na nią nie zasługiwałem, później gdy spróbowałem z Ginny zrozumiałem ze to nie wina moja,a dziewczyn. Poprostu nie podobały mi się pocałunki z kobietami.Zerwałem z nią po 2 tygodniach tłumacząc się że chyba nie jestem jeszcze gotowy na zwiazek,nikomu nie wyjawiając tego o czym się dowiedziałem.Jeszcze chwilę poprzygladałem się jego idealniej twarzy,nadal lekko zkrzywionej co było w jego naturze normalne,i usiadłem bokiem na siedzeniu podciągając kolana do piersi by mieć dobry widok na okno.
Zostały jeszcze około 2 godziny wiec pomyślałem że najlepszym wyjściem na zabicie czasu będzie pooglądanie widoków.
Odchyliłem głowę lekko w bok i w takiej pozycji spędziłem resztę podróży podziwiając naturę.•°•°°•°•°°°°•°•°•°°
Hejo sliczności, jeśli ktoś to czyta chce was poinformować że rozdziały będą pojawiać się regularnie w każdy poniedziałek i piątek.
Miłego dzionka<31156 słów
CZYTASZ
2gether |•°•drarry•°•
FanfictionHistoria Harrego, chłopaka z problemami o których nawet nie myśli jak o problemach,i Draco od zawsze jego wroga, lecz na tym roku coś się zmieniło.Po sytuacji którą zobaczył w toalecie nie potrafił spojrzeć na bruneta tak samo.Czy uda się im razem p...