2

19 1 0
                                    

*Harry*

Pisk przy chamowaniu na torach oznajmił że dotarliśmy do celu.
Hogwart, najbezpieczniejsza szkoła dla czarodziejów, coś pięknego.
Rozglądnąłem się po przedziale, zauważyłem ze Malfoy nadal sobie drzemie więc postanowiłem go obudzić .
Podeszłem do niego i szturchnąłem go w lewe ramie przy czym lekko się zachwiał, nie obudził wiec powtórzyłem czynność.

-Malfoy pobudka dojechaliśmy -powiedziałem po cichu po czym dostalem słabe wzdychnięcie i jęk niezadowolenia-Draco wstawaj-powiedziałem już nieco głośniej by napewno wstał .

-O co chodzi -powiedział jednocześnie ziewając i przecierając słodko oczy,dziwne na imię zareagował.

-Jesteśmy pod Hogwardem, zbieraj się bo nie zdążymy wysiąść.

-A tak, już wychodzę -dostałem w odpowiedzi. Podniósł się leniwie i chwycił swój podręczny bagarz,wyszlismy z przedziału na korytarz-po co na mnie czekasz Potter?

-Tak chyba z grzeczności -chociaż wcale tak nie myślałem, to wolałem powiedzieć.Usłyszałem prychnięcie z jego strony, dalej szliśmy w ciszy.
Dotarcie do Hogwartu zajmie już tylko kilka chwil.Po wyjściu z pociągu Malfoy poszedł w swoją stronę, ja natomiast w swoją.

                      ///////////////

Siedzę właśnie w wielkiej sali przy stole Gryffindoru,razem z innymi gryffonami.
Koło mnie usiedli Nevil z Ginny, widziałem jak się na mnie gapi, chyba nadal nie przetrawiła tego ze z nią zerwałem.Może nadal myśli że jest dla nas jakaś szansa, nic bardziej mylnego.
Wszyscy się zajadali lecz ja nawet jedzenia nie ruszyłem,od razu miałem ochotę wymiotować.

-Czemu nie jesz Harry?-zapytala łagodnym głosem Ginny, próbowałem cos zmyślić ale niewiele przychodziło mi do głowy.

-Jadłem w pociągu, jestem jeszcze pełny.-miałem nadzieję ze to kupi niestety zrobiła coś za co znienawidziłem ją jeszcze bardziej.

-Nonsens Harry, wysiedliśmy z pociągu szmat czasu temu,napewno zgłodniałeś.
Choć daj talerz coś ci nałożę-gdy skończyła mówić chwyciła moj talerz i zaczęła układać na nim sałatkę,dwa tosty z serem,trzy parówki i pare kruchych ciastek,przysiegam że nie zjem nawet połowy.-no a teraz masz mi wszystko ładnie zjeść, przypilnuję cię.
Chcesz herbaty do popicia?-nie czekając na moją odpowiedź nalała mi do kubka ciepłej herbaty, jedynej sensownej rzeczy tutaj.

Na sali rozbiegł się donośny głos Dumbledora przedstawiającego nowych nauczycieli,zasady, jakieś inne pierdoły,jak co roku.
Moja uwaga była skupiona natomiast na przeszywającym wzroku który na sobie czułem.Za cholerę nie mogłem się doszukać kto jest jego właścicielem.
Próbując wepchnąć w siebie tosta rozglądałem się za osobą która się we mnie wpatruje.
Nagle zauważyłem
platynowowłosego ślizgona kierującego swój wzrok w mą osobę.
Gdy na niego spojrzałem od razu odwrócił swoją uwagę na Pansy Parkinson udając że jest jakkolwiek aktywny w rozmowie z nią.
Jego zainteresowanie w oczach gdy lustrował mnie spojrzeniem było conajmniej dziwne,jakby próbował znaleźć odpowiedz na jakieś pytanie.
Obserwowałem go jeszcze chwilę próbując zrozumieć o co mu chodzi,nastepnie wróciłem do mulenia tosta..

-Ginny idę do łazienki-szepnąłem do dziewczyny wiedząc ze nie ide tam by się załatwić.

-Harry jeszcze nie zjadłeś,zostala ci prawie cała sałatka i parówki-
powiedziała zawiedziona wyglądem mojego talerza.

-wiem ale naprawdę muszę,zaraz wracam-nie dając już dojść jej do słowa wyszedłem szybkim krokiem przez wielkie drzwi, czułem ze ten sam blondyn co wcześniej odprowadzał mnie wzrokiem.

Szedłem długim już ciemnym o tej porze korytarzem.Nie zmierzałem do zwykłej łazienki,oj nie,tam ktoś mógłby mnie zobaczyć, potrzebuje byc sam.
Ujrzałem drzwi do łazienki jęczącej Marty,nazwa dwuznacza ale kogo o obchodzi.Podszedłem do ostatniej kabiny, uchyliłem drzwi i upewniając się ze nikogo napewno nie ma nachyliłem się nad ubikacją.
Nie zastanawiając się dłużej włożyłem dwa palce do gardła wymuszając wymioty.Muszę chudnąć a jedzenie mi w tym nie pomaga.
Gdy zwróciłem wszystko co miałem w żołądku oparłem się o deskę bo zrobiło mi się słabo.
Pomyślałem sobie wtedy że może to co robie nie jest dobre, może powinienem przestać,ale jakiś głos w głowie nie pozwalał mi tak tego tłumaczyć.
Poczułem się lepiej więc wstałem z ziemi i podszedłem do umywalki by przepłukać usta wodą.
Podparłem się dłońmi o kanty i schyliłem głowę, strasznie bolał mnie przełyk ale przynajmniej nie przytyje.
Odczekałem minutę i wyszedłem z łazienki,
nie wiedziałam jeszcze ze ktoś mnie obserwował.

Podjąłem decyzję że nie wracam juz na wielką salę,Ginny kazała by mi dojeść a to ostatnie na co mam ochotę.
Udałem się więc do pokoju wspólnego gryfindoru,gdzie jak zwyke czekała na mnie gruba dama, wypowiedziałem hasło -quid agis-a obraz uchylił się i pozwolił mi wejść do środka.
Jak zwykle na wejściu powitała mnie masowa ilość czerwieni jak na gryffindor przystało, duży kominek a przed nim dwa fotele,kanapa i stolik kawowy.Masa obrazów na ścianach dopełniała pokój idealnie.Na prawo od wejścia były schody do sypialni dla chłopaków.
Na górze zastałem swoje łóżko z obok ułożonymi bagarzami,razem z piżamą i ręcznikiem poszedłem do łazienki.
Miałem już dość dzisiejszego dnia więc po umyciu się od razu wskoczyłem do łóżka, wcześniej upewniając się że mój budzik jest nastawiony poszłem spać.

Po przebudzeniu nadal czułem zmięczenie,budzik wskazywał godzinę ósmą trzydzieści dziewięć co oznaczało ze wszyscy powinni byc na śniadaniu. Niechętnie podniosłem się z łóżka i ubrałem szatę,nie miałem zamiaru iść do Wielkiej sali więc tylko spakowałem książki i czekałem na początek zajęć.
Na pierwszej lekcji były eliksiry ze snapem, super idealne rozpoczęcie dnia.
Teraz dotarło do mnie ze nie mam z kim siedzieć, przecież Ron i Hermiona już się ze mną nie zadają.
Stojąc juz przed salą idealnie pięć minut przed rozpoczęciem pomyślałem że wejdę do środka.
Rozejrzałem się za miejscem na którym mógł bym usiąść,w środku dostrzegłem 3 uczniów gryfinoru i..Malfoy.

-Siema Potter-usłyszałem tak dobrze znany mi głos, naprawdę nie mam teraz czasu na docinki- widzę ze nie masz z kim siąść,skoro z łajzami już się nie zdajesz mogę pozwolić ci zająć miejsce obok mnie -powiedział z tym swoim kpiącym uśmieszkiem,ale mi nie zostalo nic,jak przystanąć na propozycję.

-czy ty zawsze musisz robić takie głupie miny?-zapytałem go bez wachania, choć te jego maski mnie denerwują,to jednak dodają mu jakiegoś uroku.

-zamknij się Potter, siedzisz tu na mojej łasce-prychnołem na te słowa, naprawdę ma tupet.

Gdy do klasy wszedł profesor Snape wszyscy uczniowie byli już na swoich miejscach. Lekcja przebiegała jak każda poprzednia,Profesor tłumaczył, wlepił komuś szlaban za nadmierne gadanie i narzekał jaką to my jesteśmy jego najgorszą klasą. Zerkałem od czasu do czasu na Draco,gdy nachylał się nad książką jego twarz wyglądała nieco łagodniej,a jego włosy jak prawie zawsze były nieskazitelnie ułożone. Odkłąd nie nakłada na nie pół tubki żelu do włosów,tylko pozwala im iść na różnie stony wygląda bardziej seksownie.Nadal nie wierzę że to mówię.Chwila czy ja go nazwałem po imieniu? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Dracona.

-Potter dobrze sie czujesz?Gapisz się na mnie od pięciu minut-dopiero teraz dotarło do mnie co robię,wiec szybko obróciłem głowę w stronę tablicy.

-sorry-rzuciłem i zasłoniłem twarz która oblała się ciemnym rumieńcem.

Reszta dnia minęła tak samo, prócz tego że od eliksirów więcej Malfoya nie widziałem. Nasze lekcje były w dwóch innych kontach Hogwardu,ale może to i lepiej przypominając sobie sytuację z rana..
Ominąłem obiad i kolację,naprawdę nie miałem ochoty nić dziś jeść, zamiast tego wykorzystałem ten czas na naukę. Snape zadaje tyle że do konca tygodnia się nie wyrobię, postanowiłem że zacznę od eliksirów.

•°•°°•°•°°°•°•°°•°
Heja heja właśnie jestem w trakcie poprawiania rozdziałów,dajcie znać jak wam się podoba♥️

2gether |•°•drarry•°•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz