13. Guilty Shame

53 9 10
                                    

/Kellan/

Nie myślałem, że ucieczka z laboratorium będzie trzymała mnie w napięciu, jednak dopiero gdy plan ucieczki się powiódł odczułem nagły spadek adrenaliny i lekkie zmęczenie.

Przez całą operację w trakcie której usilnie próbowałem zachować spokój I anonimowość Justina wiedziałem, że nie mogę go zawieść. To jedna z rzeczy które nakręcały mnie do parcia dalej, aż do momentu kulminacyjnego w którym obecnie znajdowaliśmy się z omegą.
W moim aucie, cali i bezpieczni zdala od podejrzliwych spojrzeń innych pracowników.

- ... Nie znam cię, jako ktoś słabszy nie miałem innej opcji jak tylko słuchać twoich rozkazów. Przez te wszystkie tygodnie wystarczająco razy udowodniłeś mi, że masz nade mną kontrolę - usłyszałem w końcu od omegi po momencie ciszy który nastał po moim niezbyt pociesznym wywodzie na temat posiadania silnej woli.

Tymi podręcznikowymi stwierdzeniami sam plułem sobie w brodę. Dobrze wiedziałem, że sam wiele razy nie zachowałem się nienagannie. Powinienem zostać zwyzywany przez omegę od największych hipokrytów na całym świecie. Jednak... chciałem, żeby zrozumiał, że od tej pory powinien zacząć hartować swój charakter i temperament, aby nie zostać wykorzystanym przez innych ludzi. Jeszcze groźniejszych niż kapryśni naukowcy, bo zła na tym świecie czai się o wiele więcej. Na o wiele większą skalę.

Ja jestem tego w pełni świadom, bo sam żyję jako wróg publiczny i postrach dla bezbronnych ludzi. Jednak Justin nie wie o tym bezdusznym świecie jeszcze nic.
Dostał ode mnie szansę na wydostanie się z sideł nauki, jednak taka sytuacja nie miałaby miejsca gdyby został porwany na potrzebę organów bądź prostytucji.
Ludzie z tych branż są gorszymi zwierzętami od laboratoryjnych dziwaków których fascynuje wiedza o drugorzędnych płciach.

Sam nie wiem w jaki sposób został we mnie jeszcze skrawek pokory i człowieczeństwa aby pomóc słabszemu omedze w potrzebie.

To on tak na mnie wpłynął.
Zadziałał na mnie w sposób, że nie byłem w stanie mu odmówić. Nie darowałbym sobie pozostawienia go tam na kolejne miesiące albo lata.

Nie chciałem by inni obserwowali go przez kamery.

Nagiego.

Tylko JA mogę go widzieć w tak bezbronnym wydaniu.

Tylko JA zasługuję na ten przywilej.

- To prawda, nieodpowiednio bym się zachował zasłaniając się argumentami że "tak musiałem" albo "to była moja praca". Uwierz mi, jestem teraz szczery do bólu i przysięgam Ci, że cokolwiek robiłem w laboratorium nie sprawiało mi ani przyjemności, ani satysfakcji...

Odpowiedziałem Justinowi chwytając mocniej skórzaną kierownicę gdy wykonywałem manewr skrętu w lewo.
Na tyle zdały się moje przysięgi... Skłamałem.

Skłamałem mówiąc mu, że nic co robiłem w laboratorium nie sprawiło mi przyjemności bo... sprawiło, i to nie jedną.
Jednak nie mógłbym mu się do tego przyznać, nie w momencie kiedy dopiero buduje wobec mnie zaufanie i nie wie z kim ma doczynienia.
Nie chcę go wystraszyć.

-... Okej, rozumiem. To chyba dobrze. - odparł omega skrępowany odwracając głowę w stronę szyby by wbić wzrok w zmienną scenerię za oknem.

Byłem ciekaw, co teraz chodzi mu po głowie, gdy w końcu może ujrzeć światło dzienne i piękno tego świata. Chociaż piękno zdaję się być tylko przykrywką, tak pewnie widzi świat ukazany za szybą.

-... Dobrze się czujesz? Nie chciałem Cię wtedy tak odepchnąć ale... chciałem być wiarygodny. Każdy w laboratorium ma zepsuty charakter pozbawiony skrupułów. Niepoprawnie się zachowałem nie uprzedzając Cię o moich zamiarach, przepraszam... - powiedziałem w końcu, z każdą chwilą czując narastającą potrzebę by go przeprosić.

Twisted | ABOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz