Rozdział 14 - Gabriella

60 11 18
                                    


Budzi mnie sygnał dochodzący z korytarza. Brzmi jak alarm, ale nie jest na tyle głośny, by obudził, śpiącą obok Emmę. Zerkam na zegar wiszący na ścianie, jest podświetlany, dlatego bez problemu udaje mi się odczytać godzinę. Druga dwadzieścia w nocy.

Mam wrażenie, że dopiero niedawno udało mi się zasnąć, a już jakiś drażniący uszy dźwięk wyrywa mnie z tego stanu.

Tłumię jęk i wychodzę z ciepłego łóżka. Noc jest wyjątkowo chłodna, dlatego pocieram mocniej nagie ramiona i rozglądam się w poszukiwaniu jakieś bluzy, a wtedy moje spojrzenie pada na puste łóżko Olivii. Zaciskam mocniej szczęki, widząc ten sam bałagan, który pozostawiła tutaj w dniu poprzednim. Żadna z nas nawet nie tknęła jej porozrzucanych po łóżku ubrań i nie zamierzałam tego zmieniać.

Sygnał nieprzerwanie dochodzi zza drzwi, więc kieruję kroki na korytarz, a następnie w stronę schodów. Wszystko wskazuje na to, że ktoś jest na parterze.

– Olivia? – szepczę, bardziej do siebie, widząc, że w salonie ktoś zapalił światło.

Moje ciało przeszywa nagła fala gorąca, a serce zaczyna mocniej dudnić o żebra. Zbiegam po schodkach, niemal potykając się na ostatnim stopniu, a wtedy w rogu pomieszczenia, dokładnie naprzeciwko miejsca, gdzie zwykle tkwi obraz ze słonecznikami, widzę znajomą, ale zdecydowanie nie kobiecą sylwetkę.

– Ethan? – pytam, oniemiała.

Chłopak nerwowo przyciska palce do sejfu, który znajduje się w ścianie pod obrazem. To tam znajdują się nasze telefony. Mimowolnie zwracam uwagę na to, że skrytka wciąż jest zamknięta, a to może oznaczać, że...

– Próbowałeś wyjąć nasze komórki? – pytam i podchodzę bliżej.

– Tak, ale to cholerstwo... zamiast się otworzyć zaczęło hałasować – mówi szybko i nerwowo. – Możesz mi pomóc jakoś to wyłączyć?

Marszczę brwi i dopiero po chwili udaje mi się zmusić ciało do działania. Zaczynam powielać ruchy chłopaka.

– Czemu chciałeś to otworzyć? – pytam, stając tuż obok niego. Wygląda, jakby wcale nie spał, mimo że przebrany jest w krótkie szorty i luźny t-shirt z napisem „Time to bed". Mało oryginalne, jak na prawie dorosłego faceta, ale nie zamierzam tego komentować.

– Słyszałem rozmowę Lucasa i Liama – rzuca, pomiędzy sapnięciami.

Na zmianę napiera na sejf, a potem uderza dłonią w metal, kręcąc przy tym pokrętłem. Miarowy sygnał brzmi nieprzerwanie, chociaż najwyraźniej pozostali uczestnicy są na tyle zmęczeni, że nawet to ich nie budzi.

– Ich szamotaninę nazywasz „rozmową"? – prycham, a potem sama zaczynam powielać jego ruchy.

– W każdym razie... Zdałem sobie sprawę, że jeśli ten jeden telefon nie działa. Mamy jeszcze swoje. Ktoś musi powiadomić ludzi z zewnątrz, że nie ma z nami Olivii. Co, jeśli dziewczyna się zgubiła? – Przytakuję w milczeniu. Nie jestem zaskoczona jego tokiem rozumowania. Jeśli mam być szczera, mnie też przeszło przez głowę podobna myśl. – A teraz, przydałoby się uciszyć to cholerstwo, zanim zbiegną się tutaj wszyscy.

– A jeśli miałbyś powiedzieć, kto twoim zdaniem mógł zepsuć jedyny telefon, jaki tkwi w tym domu? – pytam, na moment się prostując.

– Nie wiem, Gabriello. Nie mam pojęcia. Ty masz jakiś typ?

Przygryzam wargę i mrużę oczy.

Truth or Dare (Prawda czy Wyzwanie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz