4

3 0 0
                                    


3 sierpnia 2023 roku

Byłyśmy niesamowicie podekscytowane i nie trzeba nam było nawet kawy. Poza tym zajęłyśmy się rozmową. Jechałyśmy tylko we dwie, ja i Olka, bo okazało się, że Ilona i Monika nie mogą niestety nam towarzyszyć. Jedną zatrzymała choroba synów a drugą problemy w firmie. Nie miałam im tego za złe. Przecież to i tak był mój pomysł, one miały jedynie mi towarzyszyć, choć przyznać muszę, że sprawiło mi to lekki zawód. Droga zajęła nam trzy godziny, z jedną krótką przerwą. Widoki zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Zresztą wyglądało na to, że na Olce również. Mniej więcej gdy wjechałyśmy na tereny Roztocza to obydwie zamilkłyśmy obserwując jedynie widoki zza okna. W okolicy Szczebrzeszyna sielskie widoki przypomniały mi wakacje spędzone u babci na wsi. Stare drewniane domy, pola uprawne, delikatne pagórki i lasy w oddali. To wszystko sprawiało, że w sercu rodziło się jakieś dziwne uczucie, takie,  jakie czuje się w pobliżu domu. Zatrzymałyśmy się w Szczebrzeszynie, bo Olka nie mogła sobie odmówić zdjęcia przy słynnych chrząszczu z wierszy Brzechwy. Rozprostowałyśmy nogi spacerując po małym placu, nie tak daleko, bo z drugiej strony budynku urzędu miasta stał pomnik z symbolem Polski Walczącej, sugerował więc pomnik ku czci Armii Krajowej. Skierowałam tam kroki już sama bo Ola nie mogła oderwać się od Chrząszcza. Widniał na nim napis od którego długo nie mogłam oderwać wzroku:

„Jeśli ginąć to w walce, nigdy na kolanach" „Norbert"

Poniżej znajdowała się wzmianka, iż pomnik ten powstał w hołdzie żołnierzom chroniącym Zamojszczyznę. Wymienieni zostali oni z imion i nazwisk, jak i pseudonimów. Dowiedziałam się z tego, że „Norbert" to Jan Turowski. Wyciągnęłam telefon i przeczytałam, że należał do Oddziału partyzanckiego numer 9. Miał bardzo dużo tytułów, zakończył awans na Kapitanie w 1945 roku. W miejscach związanych z bohaterami czasów wojny, lub ich czynami zawsze łapało mnie wzruszenie. Tak było i tym razem, więc do Oli wróciłam z siorbającym nosem. Wróciłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy już prosto do Zwierzyńca, który znajdował się tuż nieopodal.

–Nie rozumiem o co chodziło twojemu dziadkowi, tyle lat nie chciał tu wrócić...

–Jago rozumiem. On miał traumatyczne wspomnienia z tymi terenami. Głód, śmierć wokół, ciągły strach. Wyobraź sobie, że masz pięć lat i nagle jesteś sama jak palec, bo twoi rodzice umarli. Ja się dziwie, że on przetrwał tyle lat w zdrowiu mając w głowie takie sceny jakie musiał widzieć,

– Nie dziwie się. Czytałam wczoraj trochę o tej Akcji Zamość... ponad sto tysięcy ludzi z czego trzydzieści tysięcy to dzieci. Jak czytałam o tym rozdzielaniu dzieci z rodzicami to mi serce pękało...przecież to ... nieludzkie. Ale w sumie czego się spodziewać po nazistach.

– Dziadka wioskę prawdopodobnie wysiedlili podczas Akcji Werwolf, w lipcu1943. To była jedna z niewielu informacji jakie udało się odnaleźć dziadkowi. Ponoć gdzieś w muzeum była kartka obozowa na której było jego imię i nazwa miejscowości czyli Majdan Stary. Są też wspomnienia innych ludzi ale dziadek nigdy nie chciał ich czytać. Za to ja czytałam ale muszę przyznać, że było ciężko...

– Kurcze, to straszne...No ale przecież gdyby z kimś porozmawiał to czegoś by się dowiedział.– Ola uniosła brwi. Dojeżdżałyśmy prawie na miejsce. Zwierzyniec to był cel naszej podróży. Małe miasto otoczone ogromnymi lasami. – Może ktoś kojarzyłby jego rodzeństwo? Może mieszkają w Niemczech nadal, czytałam, że wiele dzieci po wojnie tam zostało.

– Myślę, że w pewnym sensie on nie chciał się niczego dowiedzieć. Niechciał sobie przypominać tego co utracił. Z drugiej strony w końcu mieliśmy tu przyjechać razem, więc może w końcu zmienił zdanie. Sama nie wiem. Dziadek jest kochany ale bardzo ciężko coś od niego wyciągnać, zwłaszcza jeśli chodzi o niego samego.

– To myślisz, że dobrze robisz grzebiąc w tym?.

– Pewnie nie, ale robię to też dla siebie. Moja historia zależna jest od jego.– Olka pokiwała głową w milczeniu. W zasadzie nie było już czasu na rozmowę, właśnie skręcałyśmy w bramę campingu, który znajdował się w dogodnej odległości do znanego na całą Polskę hipermarketu. Miejsce idealne bo z drugiej strony otoczone było lasem. Po zapłaceniu z góry za pięć nocy, udałyśmy się na poszukiwanie miejsca. Znalazłyśmy je w samym kącie, między domkami, które również były na wynajem. Miejsce przy ogrodzeniu, do tego własny stół i ławy przy nim, było idealne do spędzenia tego czasu tylko we dwie. Dogodna odległość od toalet i prysznica była kolejnym plusem. Rozłożenie namiotów, materacy i wyciągnięcie bagaży nie trwało dłużej niż godzinę, ale szukanie otwieracza do wina okazało się zadaniem tak czasochłonnym, że zastał nas mrok.

– No nie mogę... Olka, z tobą zawsze tak jest.– Już prawie płakałam ze śmiechu widząc przyjaciółkę, która przewalała wszystko w swoim namiocie przeklinając przy tym pod nosem.– Nigdy nie pamiętasz co gdzie położyłaś.– Prychnęła pod nosem by w końcu wydobyć z siebie okrzyk. Oczywiście okrzyk radości, który później przypieczętowany był tańcem z korkiem od wina w dłoni. Wlała wina do lampek i w końcu mogłyśmy nacieszyć się spokojem i ciszą. Przerywaną co chwile chrupaniem chipsów w naszych ustach. Na campingu nie było zbyt wielu osób ale wynikało to zapewne z tego, że była dopiero środa. Ta cisza nie była tak dosłowna, bo jednak droga obok campingu była powiatową, co oznaczało częsty szum, a w powietrzu rozbrzmiewały dźwięki, których do końca nie mogłyśmy zrozumieć. Długi czas zastanawiałyśmy się czy pochodzą one z jakiejś fabryki czy dyskoteki.

– Lilka, wiesz co? Po przeczytaniu tego wszystkiego o tej akcji jakoś ciężko mi będzie zasnąć. Zwłaszcza, że uwaga...po drugiej stronie ogrodzenia, za siatką jest cmentarz wojenny.

–Co?! żartujesz? To jest legalne w ogóle?

–Co? Cmentarz? – Zaśmiała się. – Raczej nie masz wpływu na to gdzie powstanie. Jeśli chodzi o pole namiotowe to cóż... Masz działkę i możesz zrobić z nią co chcesz. – wzruszyła ramionami i dolała nam wina do kieliszków.


 –Wydaje mi się, że dziś będzie mi trzeba więcej alkoholu, żeby zasnąć. – Zaśmiałyśmy się wspólnie i faktycznie z każdym kolejnym łykiem jakoś łatwiej było zapomnieć i poczuć się lżej. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 01 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Spotkam Cię w przeszłościWhere stories live. Discover now