3 lata później 26 Lipiec 2024 Piątek
Obudził mnie dźwięk przeklętego budzika.
Spóźnię się na samolot!
To była moja pierwsza myśl. Zapomniałam że mam samolot! Wyszłam z łóżka i pobiegłam w stronę garderoby. Ubrałam się w mój przyszykowany kombinezon koloru beżowego, nałożyłam tego samego koloru szpilki i założyłam biały płaszczyk. Następnie złapałam za walizkę i wybiegłam z pokoju. Przy drzwiach stała kobieta z włosami koloru brązowego, a jej czy zaświeciły na mój widok. Kobieta roześmiała się wesoło, ponieważ wiedziała że jeszcze chwilę przesiedzimy w domu i się spóźnię.
Jechaliśmy prosto na lotnisko, a gdy wysiadłam przytuliłam mamę i już biegłam.
-Przeleje Ci trochę pieniędzy na konto!- krzyknęła jak już byłam pod drzwiami.
-Dzięki! Kochać Cię mamo!- odpowiedziałam podekscytowana.
Biegłam korytarzem. Dużo ludzi mijałam. Aż nagle nie zdążyłam się zatrzymać i wbiegłam w jakiegoś faceta.
-Przepraszam!- krzyknęłam.
-Uważaj trochę! Co?- warknął.
Spojrzałam na jego chamski wyraz twarzy i pobiegłam dalej. Nie skupiłam się na niczym innym niż dotarciu do samolotu na czas. Podeszłam do bramek i przeszłam wcześniej zostawiając walizkę na taśmie, albo pięć walizek. Hehe. Po prostu wolałam mieć zapas rzeczy jak wprowadzam tam się na pięć lat. Szłam w kierunku samolotu, wszyscy wpatrywali się we mnie.
Nie wiem dlaczego, ale i tak mnie to nie obchodziło. Szłam prosto i miałam wszystko gdzieś. Do póki nie zauważyłam że... Mężczyzna, którego popchnęłam idzie do tego samego samolotu.
Kurwa.
Wzniosłam oczy do nieba i szłam dalej. Ten facet nie może zepsuć mi dnia. Wdech i wydech. Dobra, uspokojona to teraz do samolotu zajmować swoje miejsce, pomyślałam.
*
Wyszłam z samolotu, wkurwiona jak nigdy. Mężczyzna, którego imienia dalej nie znam siedział obok mnie, mówiąc że mam się z nim zamienić siedzeniem, ponieważ on chce siedzieć przy oknie. Ale co mnie obchodzi czy chce czy nie. Potem jeszcze bardziej podnosił mi ciśnienie mówiąc że jestem jak cytuje ,, wredną kurwą,,. A na koniec zabrał mi jedno ciastko. No kurwa, ile ja mogę wytrzymywać. Ale przepraszam nie nie nie, na koniec powiedział że leci na studia do Alicante, na prawo i jeszcze do tego samego uniwersytetu co ja! Myślałam że nie wytrzymam, albo zejdę. Już żyć mi nie da. Jeśli jeszcze usiądzie obok mnie to koniec.
Szłam przez lotnisko w okropnym humorze, ale jak wyszłam, przywitała mnie mała niespodzianka. Gdyż nie spodziewałam się że nie będę musiała wzywać taksówki. Valentina sama po mnie przyjechała. Od razu się ucieszyłam.
-Rosie! Jak Cię dawno nie widziałam- uśmiechnęła się serdecznie.
-Val! Jak ja ledwo tu doleciałam- uśmiechnęłam się delikatnie, a ona zaśmiała się, doceniając mój żart.
Podeszła do mnie i zabrała ode mnie walizki. Podeszła do białego mercedesa i włożyła je do bagażnika. Obserwowałam przez chwilę jej auto, a gdy zauważyłam jak wsiada do środka, też wsiadłam. fotele były bardzo wygodne, a ja się nie wyspałam w samolocie. Przez chwilę rozważałam tą opcję, lecz postanowiłam w domu odpocząć. Przecież był weekend. Będe mogła spokojnie pospać i nikt mi nie przeszkodzi.
Jechaliśmy dość krótko. Albo mi się tak wydawało. No cuż raczej mi się wydawało, ponieważ domek w którym mieszkała Val, był nad wodą. Albo ja jestem durna i nie zauważyłam że lotnisko też jest nad morzem.
CZYTASZ
Nienawidzę Cię
RomanceJeszcze nie wymyśliłam... Więc nie hejtujcie. 18-letnia Rosa Feliz przeprowadza się na studia do Hiszpanii. Zatrzymuje się u starszej siostry Valentiny, która pomaga jej na początku. Poznaje pewną grupkę osób z którą się zaczyna kolegować. Dowiadu...