W dzień wystawienia "Antygony" od samego wschodu słońca w obozie panowała atmosfera oczekiwania i ekscytacji. Do domku Afrodyty, pełnego kostiumów i przyborów do makijażu, nie wpuszczano nikogo oprócz obsady, a dzieci Dionizosa od kilku dni prawie nie widziano.
Katie, która skończyła już zajmować się swoją częścią dekoracji, pomagała Ellen i Juliet, córce Dionizosa, przy nadzorze przygotowań. Córka Afrodyty trzymała listę domków, które po kolei odwiedzały. Były już w domku Demeter, żeby obejrzeć dekoracje, w domku Ateny, gdzie już dawno nie było kostiumów i w domku Apolla, gdzie chór był doskonale przygotowany. Teraz udały się do domku Afrodyty.
Weszły do budynku i Katie od razu zaczęła pokasływać od nadmiaru lakierów i innych specyfików w powietrzu. Jane siedziała na jednym z foteli i Drew zajmowała się jej makijażem oraz strojem. Obok nich stał Pollux i dyskutował o czymś z Valentiną, która machała wokół niego tuszem do rzęs. Katie niezręcznie pomachała do Alexandra.
Ellen wzrokiem ekspertki od organizacji rzuciła okiem na obsadę i westchnęła przeciągle.
– Hector, zrób coś z tymi włosami – powiedziała synowi Dionizosa i zaczęła bawić się jego fryzurą palcami. Chłopak wpatrywał się w nią jak urzeczony, więc Pollux i Valentina popatrzyli na siebie i starsza córka Afrodyty przejęła rolę fryzjerki od Ellen. Ta wzruszyła ramionami.
– Gdzie jest Evelyn? – zapytała Katie.
– Ma tu być za... – Valentina spojrzała na zegarek. – Za piętnaście minut temu? Gdzie ona jest? – wymamrotała spanikowana.
Juliet położyła jej rękę na ramieniu.
– Już się tym zajmujemy. Bez naszej Antygony nic się nie odbędzie, Val.
– Wcześniej była u nas w domku – powiedział Hector, a Pollux pokiwał głową.
– Na pewno dalej tam jest. I tak właśnie tam szłyśmy. Tu wszystko jest w porządku – powiedziała Ellen.
Razem z Katie i Juliet wyszły z Dziesiątki i w drodze do domku Dionizosa nie odzywały się do siebie, chociaż narastała w nich lekka panika. Katie wiedziała, że Evelyn, mimo lekkiego roztrzepania, nie spóźnia się, gdy chodzi o teatr. Był dla niej zbyt ważny i łączył ją z ojcem.
Gdy tylko weszły do Dwunastki, trwoga wzrosła w nich całkowicie, bo domek był pusty. Okna były otwarte, a zasłony lekko powiewały pod wpływem wiatru.
– Nie ma jej – wyszeptała Katie drżącym głosem. Wzięła głęboki oddech i wystarczyło jej jedno spojrzenie na przyjaciółki, by wiedzieć, że wszystkie pomyślały to samo. "To nie czas na panikę."
– Musimy ją znaleźć – rzekła Ellen. Zaczęła przeszukiwać kieszenie, ale Katie była szybsza i podała jej jedną drachmę. Juliet ściągnęła ze swojej szafki nawilżacz i razem wyszły na dwór. Użyły mgiełki wodnej, by stworzyć tęczę i Ellen wrzuciła do niej drachmę.
– O Irydo, bogini tęczy, przyjmij moją ofiarę. Pokaż mi Evelyn Dallas.
W tęczowej poświacie pojawił się bardzo zamglony obraz, ale dało się w nim rozpoznać wysoką dziewczynę o czarnych, potarganych włosach i bladej twarzy. Klęczała na trawie, a wokół niej rosły truskawki. Beznamiętnie wpatrywała się w rośliny i drżała.
– Evelyn! – krzyknęła Juliet, ale siostra jej nie usłyszała. – Evie!
– Musimy do niej pójść – zadecydowała Ellen. Połączenie iryfonem zakończyło się i Evelyn zniknęła w tęczowej mgle. – Jest na polach truskawek. Chodźmy tam!
Tym razem dziewczyny po prostu pobiegły i to naprawdę szybko. Ignorowały znajomych, którzy rzucali im zdziwione wspomnienia. W połowie drogi jednak Katie wpadła na pewien pomysł i zatrzymała się, a Ellen i Juliet prawie na nią wpadły.
CZYTASZ
˚˖𓍢ִ໋❀˚Język kwiatów | Tratie˚❀˖𓍢ִ໋˚
Fanfiction"- Dzieci Afrodyty mówią po francusku, ale ja jestem córką Demeter. Mówię językiem kwiatów." Letnia, smakująca truskawkami historia, w której Dziewczyna z Wiankiem Na Głowie boi się zaufać, a Chłopak z Głosem Jak Miód pragnie ją zrozumieć. Travis S...