^1^

11 1 3
                                    


Chuuya spacerował cichymi uliczkami Jokohamy. Od kiedy dołączył do Portowej Mafii zmieniła się masa rzeczy w jego życiu. Znajomi, mieszkanie... Miłość? Nie wiedział dlaczego ale brunet z którym musiał pracować, niejaki Osamu Dazai magicznie wkradł się do jego życia. Rudowłosy nie wiedział nawet kiedy to się stało. Pamiętał kiedy ostatnio brunet trenował... Nie miał na sobie koszulki a Nakahara nie mógł oderwać wzroku. Przez resztę dnia później myślał tylko o tym. Tak samo było dzisiaj. Chuuya zamiast skręcić do domu skręcił do baru w którym zazwyczaj pił brunet. Nie wiedział po co tam idzie. Czysta ciekawość czy i tego wieczoru Osamu będzie w barze z szklanką whisky? Zwykła chęć napicia się? Nie wiedział. Bez słowa pchnął drzwi do baru lupin i wszedł do środka. Usiadł przy barze i zdjął kaptur bluzy odsłaniając krótkie, rude loki kryjące się pod nim. Zamówił lampkę wina i rozejrzał się po barze oczekując że Dazai będzie gdzieś w pobliżu ale siedział w nim sam. Westchnął cicho i napił się wina. Wciąż myślał o brunecie. Jego kasztanowych włosach, o tym jak odbijały światło słońca, tym jak głębokie i przenikliwe były jego brązowe oczy... I oczywiście o jego ciele. Dlaczego o tym myślał? Nie powinien tak myśleć o swoim współpracowniku. Mimo to nie mógł oderwać myśli od dobrze zbudowanego ciała wyższego. Skarcił sam siebie w duchu że tak o tym myśli i napił się wina próbując ukryć delikatny rumieniec który wpełzł na jego policzki pokryte piegami. Z zamyśleń wyrwał go odgłos odsuwanego stołka barowego. Ktoś usiadł obok niego. Spojrzał na tą osobę. To był Osamu. Przez chwilę nic nie powiedział. Ciszę przerwał brunet. Uśmiechnął się ciepło do rudowłosego. To był ten jego specjalny uśmiech. Ciepły ale drwiący.

-Nie widziałem żebyś wcześniej przychodził tu do baru. Coś konkretnego cię tutaj przyprowadziło chibi?
 Brunet zachichotał cicho i zamówił szklankę whisky. Chuuya nieznacznie się zarumienił na chichot bruneta. To było coś co wzbudzało ciepło w jego sercu.

-Uh... Nie... Nic specjalnego. Po prostu przyszedłem się tu napić. Czy to zbrodnia?

-Zbrodnia? Skądże. Może postawię mojemu rudowłosemu karłowi drinka hmm?
Osamu zadrwił z Chuuyi. Wiedział co powiedzieć, jakie przyciski nacisnąć żeby zdenerwować rudowłosego.

-Nie nazywaj mnie karłem ty głupia maszyno do marnowania bandaży! I od kiedy do cholery jestem "twoim" rudowłosym karłem?! Mam dopiero 15 lat! Zobaczysz że jeszcze będę wyższy!
Rudowłosy zezłościł się a jednocześnie lekko zarumienił. Nie wiedział dlaczego.

-Oh? Nasz maluszek się rumieni. To urocze.
Osamu zachichotał i upił łyk whisky z szklanki w której pływała kulka lodu.
-Poza tym będę cię nazywać jak chcę czy ci się to podoba czy nie.
Brunet zadrwił z wciąż uśmiechniętą twarzą. Chuuya postanowił zwalić winę na alkohol który wypił.

-N-nie rumienię się... To przez wino. Za dużo wypiłem. Poza tym powinienem się już zbierać... I nie nazywaj mnie karłem idiotyczna makrelo.
 Niższy wstał z miejsca i ruszył do wyjścia. Naciągnął kaptur na głowę i wyszedł z baru. Pech chciał że padało a on miał kawałek do domu. Poszedł szybkim krokiem i po 15 minutach dotarł na miejsce. Kiedy wszedł do mieszkania woda kapała mu z ubrań i włosów. Prychnął niezadowolony  pod nosem i przebrał się w suche ubrania. Ubrał zwykłe spodnie dresowe ale nie zakładał koszulki. Było lato i deszcz był ciepły. Usiadł na kanapie włączając wiatrak i decydując się obejrzeć film. Rozsiadł się wygodnie a spokojną ciszę przerwał mu dzwonek do drzwi. Mruknął niezadowolony. Wstał z kanapy narzucając luźny biały T-shirt i poszedł otworzyć drzwi. Jego oczom ukazał się brunet, cały przemoczony. Koszula kleiła mu się do ciała przez co Chuuya w duchu uznał go za jeszcze bardziej przystojnego. Osamu wydawał się być zdyszany, jakby biegł.

-Biegłeś tutaj? czego ode mnie chcesz?- Chuuya nie chciał dać po sobie poznać jak bardzo wygląd wyższego go podniecał

-Tak... To chyba twoje no nie?- Osamu wyjął z kieszeni spodni telefon rudowłosego i uśmiechnął się lekko drwiąco 
-Wyszedłeś w takim pośpiechu że zapomniałeś telefonu. Pewnego dnia zapomnisz głowy, maluszku.- Rudowłosy zarumienił się nieznacznie na określenie "maluszek". Nie lubił jak ktoś go tak nazywał ale zostawił to bez komentarza. Wziął telefon z rąk bruneta i podziękował lekkim skinieniem głowy

-Tak... To moje. Dzięki...- Po chwili Chuuyi przyszedł do głowy pewien pomysł
-Może wejdziesz do środka? Ogrzejesz się trochę... Jest późno i pada deszcz a ty jesteś przemoczony...- Niższy otworzył szerzej drzwi i odsunął się wpuszczając Osamu do środka. Dazai uśmiechnął się delikatnie w podzięce i wszedł do mieszkania. Chuuya zamknął drzwi po czym odezwał się ponownie
-Na końcu korytarza jest łazienka. Poszukam ci jakiś suchych rzeczy... Może będą na ciebie pasować.

-W porządku. Dzięki za gościnę karzełku.- Dazai udał się w stronę łazienki którą wskazał rudzielec. Kiedy wyższy zniknął za drzwiami łazienki Nakahara odetchnął ciężko i udał się do swojej sypialni w której stała szafa. Po chwili poszukiwań znalazł luźne spodnie dresowe i starą koszulkę pink floyd'ów która powinna pasować na bruneta. Wyjął czysty ręcznik i zamknął szafę. Udał się w stronę łazienki którą wskazał wcześniej wyższemu. Szedł trochę podenerwowany. A co jeśli wejdzie w złym momencie? A co jeśli akurat Osamu... Potrząsnął głową próbując przegonić sprośne myśli. Na marne. Zostały gdzieś z tyłu jego głowy, ciche i przyczajone tylko czekające na odpowiedni moment żeby znowu zmącić myśli rudowłosego. Zatrzymał się przed drzwiami łazienki i wypuścił drżący oddech próbując ukoić szybkie bicie serca. Zapukał do drzwi i poczekał chwilę. Kiedy usłyszał ciche pozwolenie na wejście otworzył drzwi i położył ubrania na pralce. Kątem oka zerknął na Osamu i z trudem powstrzymując rumieniec. Brunet stał w samej bieliźnie. Mokrą koszulę i spodnie, które były przemoczone do suchej nitki zdjął i położył na kaloryferze do wyschnięcia. Dazai zachichotał cicho na reakcję Chuuyi i przyjął od niego ubrania i ręcznik.

-Podoba ci się to co widzisz maluszku?- Brunet zadrwił z niższego. Chuuya podenerwował się i wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami.

-Zamknij się ty idioto!- Zza drzwi dobiegł go tylko śmiech bruneta. Chuuya zarumienił się i uderzył otwartą dłonią w drzwi. Odczekał chwilę dając sobie czas na uspokojenie się. Kiedy już się trochę uspokoił odpowiedział podenerwowanym tonem.
-Czekam na ciebie w salonie. Ogarnij się i przyjdź.
 Nie dając mu Osamu czasu na odpowiedź udał się do salonu. Uspokoił się po chwili i sięgnął po pilota. Włączył telewizor i zaczął szukać jakiegoś ciekawego filmu. Kiedy już znalazł jakiś horror godny uwagi na ten wieczór poszedł do kuchni. Wrócił z przekąskami, winem i dwoma kieliszkami. Osamu już na niego czekał. Brunet uśmiechnął się lekko do rudowłosego. Chuuya usiadł obok niego i otworzył wino nalewając do obu kieliszków. Rozsiedli się wygodnie i zaczęli oglądać razem film co jakiś czas wtrącając jakiś komentarz. W miarę upływu filmu i mijania czasu Chuuya zaczął powoli przysypiać. Coraz bardziej walczył żeby nie zasnąć ale mu nie wychodziło. Dazai zauważył zmęczenie rudowłosego i objął go ramieniem pozwalając mu oprzeć się na sobie. Nakahara nie zareagował na ten gest. Był zbyt wyczerpany dzisiejszym dniem. Przymknął oczy i ułożył się wygodnie. Osamu wyłączył telewizor i okrył ich kocem opierając głowę na głowie niższego i także przymknął oczy. Czyżby nie tylko Chuuya coś czuł? Spojrzał ponownie na rudzielca i uśmiechnął się pod nosem. Osamu czuł się jakby przytulał małego wyczerpanego szczeniaka który zmęczył się spacerem lub ganianiem piłki. Brunet przysunął ciało niższego bliżej siebie, tak że Chuuya teraz siedział na jego kolanach. Wyglądał jak mała rudowłosa kuleczka. Lis zwinięty w kłębek w taki sposób żeby utrzymać jak najwięcej ciepła. Kiedy Osamu upewnił się że Nakahara zasnął pocałował lekko czubek jego głowy. W odpowiedzi dostał ciche mruczenie co uznał za zabawne. 

-Śpij dobrze karzełku... Jesteś mój niczyi inny...
Dazai zatrzymał się na chwilę. Na jego policzki wpełzł delikatny rumieniec po czym dodał szeptem
-Kocham cię Chuu... 
Po jakimś czasie wewnętrznej walki z samym sobą Wyższego też zmorzył sen. Zamknął oczy ale nie zasnął jeszcze przez jakiś czas. A co jeśli Chuuya go słyszał? Jeśli poczuł jego usta na swojej głowie? Osamu oblał się mocnym rumieńcem. Ponownie spojrzał na mniejszego. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał. Tak... Uroczo? Tak. to było słowo którego szukał. Chuuya wyglądał uroczo w jego oczach. Dlaczego w ogóle tak o nim myślał? Zakochał się w nim? Przecież oboje byli chłopakami... To wydawałoby się dziwne dla innych. Z drugiej strony... Jak teraz przypomniał sobie jego reakcje... To jak się zdenerwował kiedy zobaczył jak się przebierał... To jak nie potrafił oderwać wzroku od niego kiedy trenował... Czy Chuuya mógł coś do niego czuć? Zdecydowanie za dużo o tym myślał. Kiedy w końcu zasnął z twarzą wtuloną w rude loki mniejszego na zegarku dochodziła pierwsza w nocy. Miał nadzieję że jutro kiedy się obudzi Chuuya wciąż będzie obok niego...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A więc tak. Trochę ciężko się piszę tą książkę ale mam nadzieję że ktokolwiek to przeczyta. W sumie sam pomysł napisania jakiejkolwiek książki wyszedł tak o. Stwierdziłam że coś napiszę bo czemu nie. Nudziło mi się. Mam nadzieję że ktokolwiek to przeczyta i że komuś się spodoba. do zobaczenia w następnym rozdziale👋👋 (o ile w ogóle uda mi się go napisać XD)

Je hebt het einde van de gepubliceerde delen bereikt.

⏰ Laatst bijgewerkt: Aug 25 ⏰

Voeg dit verhaal toe aan je bibliotheek om op de hoogte gebracht te worden van nieuwe delen!

Czy to tak miało być?Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu