Prolog

17 2 1
                                    

                            Prolog

  Szczęśliwi lubią się bawić, ja byłam jednych z nich. Kochałam zasmakować życia, tego bezpiecznego, a zarazem niebezpiecznego. Większość ludzi posiadało swoich znajomych, tak jak ja. Wakacje dawały poczucie dla naszej paczki znajomych nie zapomnianych wspomnień. Razem czuliśmy się jak rodzina, nie taka w czterech ścianach. Od początku pierwszej klasy liceum nie rozstaliśmy się, wspieraliśmy, broniliśmy, kochaliśmy, prócz jednej dziewczyny...

Abigail Lalis

  Dziewczyna próbowała kiedyś, aby nasza paczka się rozwaliła, lecz jej to się nie udało. Nadal należała do nas, daliśmy jej ostatnią szanse, kiedy spróbuje ponownie nas rozwalić, wyleci z naszej małej grupy, nie będzie już jedną z świętej dziesiątki.

  Niektórych poznałam wcześniej, już w latach dzieciństwa, czyli przedszkola, gdzie już tam nie opuszczaliśmy. Od małego uwielbiałam poczuć grozę, tak jak oni, byliśmy uderzająco podobni.

  Z transu wyrwał mnie cichy głos Josephine.

- Sylvia... odwróć się - Zrobiłam to co mi powiedziała. Podskoczyłam na krześle, na widok nauczyciela wytrzeszczającego oczy prosto na mnie.

- Rozumiem, że notatki napisane i przeanalizowane Panno Amberly?

- J-ja znaczy... tak jakby. - Wyjąkałam. Profesor pokręcił głową w załamaniu.

- Skup się na lekcjach, bo cię nie przepuszczę do 2 klasy. - Czy on mi groził? Przepraszam bardzo, pokaże mu, że zdam!

                              ***

  Nasza paczka spotkała się w tym samym miejscu, czyli poboczne korytarze liceum. Wszyscy już byli, siedzieli na parapecie, a niektórzy na podłodze. Podeszłam bliżej, zauważając mnie zaczęli uśmiechać a inni nawet do mnie machać.

- Jest tutaj nasza rozrabiara. - Ivan Warner, to ten typ osoby co się obrazi o byle co, który zarówno się opiekuje.

- Hej, gdzie jest Abigail? - Ostatnio nie przychodzi na spotkania, olewa, chcąc być w centrum uwagi innych. Jeśli nie chciała być w naszej grupie, to czemu tego nie powiedziała? Czy coś knuła między nami?

Do mnie to ani słówka się odezwała...

- A no właśnie mieliśmy ciebie coś spytać. - Ściągnęłam brwi. - Pobiłaś ją? Nie żeby coś, ale ona chodzi po szkole i rozpowiada to.

- Teraz już wiem! - Krzyknęłam, ta ździra chciała nas skłócić. - Pamiętacie co robiła na początku by pozbyć się mnie! Znowu to robi! Wtedy się nie przyznała, a teraz nie wychodzi z nami, a co dopiero rozmawiać! Ponownie robi to by nas rozwalić, ta sama taktyka!

  Ja ją pobiłam? A to strasznie ciekawe kiedy, gdzie i jak. Wcześniej robiła to samo, pobicie, zepchnięcie ze schodów, miałam szczęście ponieważ, w tej szkole posiadają kamery. Nie mogę doprowadzić do tego by nas skłóciła!

- NO WŁAŚNIE WSZYSTKO JASNE! - Wtrąciła się Josephine. - Połączcie kropki! Próbuje nas rozdzielić, nie możemy na to pozwolić!

- Racja - Mruknęła pod nosem, osoba której nienawidzę z tej paczki, jak wszystkich szanuje to go nie, chyba byliśmy jedynymi co się tak nie przepadali,byliśmy jak kawa z miodem, po prostu nie pasowaliśmy. Z innymi było inaczej, bo byliśmy jak herbata z cukrem, każdemu pasowała, nie tak jak kawa z miodem.

- Jakiś plan? Musimy się zemścić. - Powiedziała Makayla, puszczając mi oczko. Przeżuwała popcorn, ona ma totalnie obsesje nad tą przekąską. Nie dość, że zawsze gdzieś go ze sobą bierze to, ma ubrania, biżuterie w kształcie popcornu. Owszem też kochałam popcorn zwłaszcza do kina, ale by mieć obsesje?

- Bruneta jakiś pomysł? - Nienawidziłam go i tego jak mnie nazywał.

Zayn idiota Sinclair.

- NIE NAZYWAJ MNIE TAK! - Trzymał mnie na cienkim sznurku złości. - NIE MASZ PRAWA!

-Spokojnie, Słońce.

- CIEBIE RÓWNIEŻ TO DOTYCZY! - No jeszcze jego braciszka brakowało.

  Czasami ich nie odróżniałam, byli strasznie podobni, aż za bardzo. Chociaż Vic jest starszy to nadal nie było widać różnicy.

  Wracając do sprawy naszej kochanej Abigail, to nie był koniec, a początek...

I'll be with you [14+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz