17. Broń

769 27 13
                                    

H.W.

Po ostatnim spotkaniu z Scarface'em... Lub Blake'em jak kto woli zawiózł mnie do domu. Mojego domu.

Mimo tego, że był totalnie pijany to teraz wyglądał jakby otrzeźwiał w kilka minut.
Nie wiem co we mnie wstąpiło ale ten chłopak... Wzbudzał we mnie takie uczucia. Tak jak skóra jeżyła się na jego dotyk, czy serce zaczynało mi szybko biç.

Chodź na początek myślałam, że to ze strachu przed tym chłodnym i strasznym mordercą o którym mówi całe Malibu. Jednak to raczej tylko plotki.

Przecież... "Poznałam?" Chłopaka. Nie jest aż taki straszny jak mówili. Nie chodzi z krwią na rękach i pistoletami w pasach. Jest... Normalnym chłopakiem jak się go pozna. Czasem wydaje się jakby był psychopatą ale no cóż, życie.

Gdy wróciłam do domu nie zastałam tam mamy. Dziwne. Było już grubo po 3 nad ranem a jej nie było? Powinna wrócić z pracy około 20. Ale wsumie to dla mnie lepiej. Chociaż nie muszę znosić jej pisków, że błąkam się po nocy przed szkołą.

Poszłam do swojego pokoju i nagle moją uwagę przykuło cichy szelest dochodzący z pokoju mamy.

Od zawsze nie wolno było mi tam wchodzić ze względu na jej pracę. A może jednak wróciła, a mi się coś poprzewracało w głowie. Wzruszyła ramionami i weszłam do swojego pokoju.

Przebrałam się w piżamy i schowałam się w swoim ciepłym łóżeczku.

Niedługo kończę tą zasraną szkołę i będę mogła wreszcie wynieść się zdala od mojej matki. Ale co z... Blake'em? Nie znam tego chłopaka nawet dobre pół roku, a zdążyłam się z nim całować i trochę go poznać. Jednak zawsze marzyłam o wyjechaniu z miasta rodzinnego i przeniesienia się do chociażby innego kraju.

Westchnęłam i przekręciłam się na brzuch. Sama już nie wiem.

Zakryłam się szczelniej kołdrą i spróbowałam zasnąć. Teraz miałam z tym jakiś problem. Ciężko było mi zasnąć.

Pomyślałam sobie o Scarface'ie. Cholera. Dlaczego ja o nim myślę przed snem. No więc po dłuższym czasie myślenia o chłopaku z brązowymi oczami i bujnymi włosami zapadłam w głęboki sen.

Nie wiedziałam jednak, że coś co niedługo się stanie zmieni moje życie.

***

Następnego dnia po obudzeniu się zerwałam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam szybko telefon. 10:05. Cholera, zaspałam na lekcje. To moje 3 spóźnienie lub nie pójście do szkoły w ciągu tygodnia. Jako przewodnicząca nie powinnam tam robić.

Chociaż mój stan psychiczny zaczął się pogarszać, a niedbanie o siebie zaczęło dawać znaki na moim wyglądzie, to nie wróżyło dobrego.

Marzyłam teraz tylko o jednym. Spotkać się z Blake'em i wszystko wyjaśnić.

Zaczęłam się szybko zbierać, założyłam na siebie spódniczkę, cienkie rajstopy, białą bluzkę pasująca do dołu i na szybko zrobiłam delikatny makijaż, wsiadłam w auto. Znałam jego adres więc bez problemu tam dojechałam.

Po kilku minutach byłam już na miejscu. Zaczęłam dobijać się do jego drzwi ale zero odpowiedzi.

Wyjęła telefon i napisałam do niego wiadomość.

Do S.
Otwórz mi drzwi, dupku.

Nie wie wiem czemu tak napisałam ale.. byłam jakoś dziwnie zła.

Jednak po jakimś czasie nie dostałam żadnej odpowiedzi. Po chwili niepewności wybrałam jego numer i zadzwoniłam. Trzy sygnały i... Nic. Co jest?

Spowrotem zaczęłam pukać. Nic. Rozejrzałam się i ujrzałam że okno w jakimś pokoju było otwarte, a obok było... Drzewo.

Hazel ty idiotko, lepiej nie. Nigdy nie słucham swojego rozsądku. Źle to się skończy.

Plan jest oczywiście prosty.
1. Podejść do drzewa.
2. Wejść na drzewo bez najmniejszego problemu.
3. Wejść przez okno jak robią w filmach.
4. Wyjść z dziwnego pokoju.
5. Znaleźć pokój Scarface'a.
6. Wytłumaczyć całą sytuację.

Nic trudnego. Wcale.

Podeszłam do drzewa i nawet bez sekundy namysłu zaczęłam się po nim wspinać. Oczywiście, że dobrze się to nie skończy.

I tak po 0,001 sekundy zawadziłam udem o drzewo i podarłam sobie rajstopy.

- No do kurwy! -Krzyknęłam głośniki spojrzałam na swoje nogi na których nie było już praktycznie rajstop.

Dobra walić to, kupię nowe. Ponownie jak idiotka zaczęłam wspinać się po drzewie aż jakimś nędznym cudem wspięłam się na górę aby mieć dostęp do okna.

Wolno przeczołgałam się po gałęzi z nadzieją, że się nie złamie po zapewne byłoby już po mnie.

Do czego to doszło, abym ja tak ryzykowała dla takiego chłopaka...

Otworzyłam okno i sprawnie weszłam do jego domu (Wcale to nie było włamanie, sam tak robił, a no faktycznie, on jest psychiczny).

Zamknęłam za sobą okno i otrzepała nogi które miały w sobie kilka drzazg i zerwane rajstopy. Westchnęłam. Trudno.

Rozejrzałam się, a moim oczom ukazał się zwykły pokój z kanapą i stołem. Oczekiwałam czegoś specjalnego, ale trudno.

Wyszłam z pokoju i poszłam korytarzem szukając pokoju Blake'a.

Nagle zauważyłam te słynne drzwi które ujrzałam wczoraj i wolno weszłam do środka.

Zobaczyłam tam.. Blake'a, który spał dziecinnie jak zabity. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niego.

Wyglądał teraz tak niewinnie i słodko...

Szkoda, że nie miał przy sobie zazwyczaj takiej aury.

Niepewnie jak nigdy usiadłam na brzegu łóżka przyglądając się jego twarzy.

Gdy tak wgapiałam się w niego nagle zauważyłam, że chłopak zaczął się rozbudzać.

Gdy chyba się skapnął, że ktoś obok niego siedzi, udał że przekręca się na drugi bok. Wsadził rękę za łóżko jakby czegoś szukał. I dobre miałam przeczucie. Bo chłopak po chwili wyjął broń i wycelował nią we mnie.

Nie wiedział kim jestem bo był zbyt zaspany, a jedynie zobaczył mnie ledwo otwartym okien, nie wyglądał na wystraszonego. Myśli, że jestem włamywaczem? (Wcale nie włamałam się mu do domu oknem, ale to wcale).

Zamarłam na ten widok gdy chłopak zapewne nieświadomie celował WE MNIE swoją bronią.

Love is Brutal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz