H.W.
Blake Lawson właśnie celował do mnie z broni.
- Kimkolwiek jesteś, wyjdź stąd. -Wymamrotał zaspanym głosem chłopak, wskazał bronią na drzwi i ziewnął.
- J-Ja... -Zająkałam się jakbym nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa.
Po krótkiej chwili wzięłam głęboki oddech i zmusiłam się do wyduszenia z siebie jakiegokolwiek słowa.
- Blake. -Szepnęłam cicho z nadzieją, że mnie usłyszy.
Chłopak chwilę analizował mój głos i odrzucił szybko broń jakby się nią poparzył. Przekręcił się ledwo w moją stronę i zmrużył oczy.
- Cannelle..? -Mruknął zachrypniętym głosem, przejrzałam się mu i zobaczyłam, że miał czerwone policzki, a na dodatek ciało lekko drgało mu z zimna.
- Dobrze się czujesz? -Zapytałam cicho i skanowałam go wzrokiem.
- Co? -Kichnął i zakrył sobie nos dłonią.
Zmarszczyłam brwi i przyglądałam się mu. Czyżby zachorował?
- Nic mi nie jest, trochę gorzej się czuję ale to nic. -Obnizył wzrok na moje uda.- Czemu masz podarte całe rajstopy?
A no faktycznie. Jakby to powiedzieć, weszłam przez drzewo do ciebie i zdarłam sobie rajstopy.
- Emm... To nie jest ważne -Wymamrotałam cicho pod nosem i wzruszyłam ramionami.
Obserwowałam chwilę jego drżące ramiona i myślałam, gdy byłam mała to tak przychorowałam, że musiałam aż jechać na pogotowie, nie było to jedno z przyjemniejszych doznań.
- Mogę? -Podniosłam wolno dłoń chcąc przyłożyć ją do jego czoła ale czekałam na potwierdzenie. Żeby zaraz nie miał problemu ze go dotykam gdy tego nie chcę.
Wzruszył ramionami i przekręcił się do mnie plecami. Westchnęłam cicho i przysunęła się do niego.
- Blak-... -Nie dokończyłam, ponieważ chłopak przerwał mi w połowie słowa.
- Hazel, do cholery jasnej, to, że powiedziałem ci swoje imię nie oznacza do kurwy, że możesz go ciągle używać, powiedziałem ci bo dziwnie się przy tobie czułem, a teraz mnie wkurwiasz ciągle go używając. Nie jesteś jakaś wyjątkowa aby mnie tak nazywać. Każdy mówi na mnie Scarface, Scar-face. Proste? -Niemal wywarczał ostrym tonem na co znieruchomiałam.
Poczułam delikatne ukucie w klatce piersiowej. Nie wiem czemu, jakoś tak.. trochę zrobiło mi się smutno.
Natychmiast się wyprostowałam i zabrałam rękę. Spojrzałam na swoje kolana gdy po chwili usłyszałam jak chłopak kontynuuje:
- Najlepiej by było abyś mnie teraz zostawiła. Nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi ani kimś żebyś do mnie przychodziła. Nie jestem dzieckiem, Hazel. -Mruczał cicho przez zaciśnięte żeby.
Ukucie w mojej klatce piersiowej się powiększyło. "Nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi ani kimś żebyś do mnie przychodziła".
CZYTASZ
Love is Brutal
Romance20-letni motocyklista który jest mordercą, od 3 lat upatrzył sobie 16-letnią dziewczynę Hazel Wilson. Scarface nie jest w stanie jej nic zrobić. Chłopak próbuje ją porwać, zamknąć, cokolwiek ale czy jest w tanie coś zrobić? Jeśli jesteś ciekawy/a da...