18. Choroba?

969 43 17
                                    

H.W.

Blake Lawson właśnie celował do mnie z broni.

- Kimkolwiek jesteś, wyjdź stąd. -Wymamrotał zaspanym głosem chłopak, wskazał bronią na drzwi i ziewnął.

- J-Ja... -Zająkałam się jakbym nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa.

Po krótkiej chwili wzięłam głęboki oddech i zmusiłam się do wyduszenia z siebie jakiegokolwiek słowa.

- Blake. -Szepnęłam cicho z nadzieją, że mnie usłyszy.

Chłopak chwilę analizował mój głos i odrzucił szybko broń jakby się nią poparzył. Przekręcił się ledwo w moją stronę i zmrużył oczy.

- Cannelle..? -Mruknął zachrypniętym głosem, przejrzałam się mu i zobaczyłam, że miał czerwone policzki, a na dodatek ciało lekko drgało mu z zimna.

- Dobrze się czujesz? -Zapytałam cicho i skanowałam go wzrokiem.

- Co? -Kichnął i zakrył sobie nos dłonią.

Zmarszczyłam brwi i przyglądałam się mu. Czyżby zachorował?

- Nic mi nie jest, trochę gorzej się czuję ale to nic. -Obnizył wzrok na moje uda.- Czemu masz podarte całe rajstopy?

A no faktycznie. Jakby to powiedzieć, weszłam przez drzewo do ciebie i zdarłam sobie rajstopy.

- Emm... To nie jest ważne -Wymamrotałam cicho pod nosem i wzruszyłam ramionami.

Obserwowałam chwilę jego drżące ramiona i myślałam, gdy byłam mała to tak przychorowałam, że musiałam aż jechać na pogotowie, nie było to jedno z przyjemniejszych doznań.

- Mogę? -Podniosłam wolno dłoń chcąc przyłożyć ją do jego czoła ale czekałam na potwierdzenie. Żeby zaraz nie miał problemu ze go dotykam gdy tego nie chcę.

Wzruszył ramionami i przekręcił się do mnie plecami. Westchnęłam cicho i przysunęła się do niego.

- Blak-... -Nie dokończyłam, ponieważ chłopak przerwał mi w połowie słowa.

- Hazel, do cholery jasnej, to, że powiedziałem ci swoje imię nie oznacza do kurwy, że możesz go ciągle używać, powiedziałem ci bo dziwnie się przy tobie czułem, a teraz mnie wkurwiasz ciągle go używając. Nie jesteś jakaś wyjątkowa aby mnie tak nazywać. Każdy mówi na mnie Scarface, Scar-face. Proste? -Niemal wywarczał ostrym tonem na co znieruchomiałam.

Poczułam delikatne ukucie w klatce piersiowej. Nie wiem czemu, jakoś tak.. trochę zrobiło mi się smutno.

Natychmiast się wyprostowałam i zabrałam rękę. Spojrzałam na swoje kolana gdy po chwili usłyszałam jak chłopak kontynuuje:

- Najlepiej by było abyś mnie teraz zostawiła. Nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi ani kimś żebyś do mnie przychodziła. Nie jestem dzieckiem, Hazel. -Mruczał cicho przez zaciśnięte żeby.

Ukucie w mojej klatce piersiowej się powiększyło. "Nie jesteśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi ani kimś żebyś do mnie przychodziła".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love is Brutal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz