I

43 3 5
                                    

Książka pisana z pomocą _monster_ultra_0. Jemu zawdzięczajcie tą książkę :3

Ciepły słoneczny dzień, aż ze względu na samą pogodę człowiek ma lepszy chumor. Zimny wiaterek działający, jak klimatyzacja w letnie dni. Jest początek roku szkolnego. Dla niektórych ponowny powrót do szkoły, dla innych ucieczka w inny świat, czy chęć zdobycia wiedzy, lecz nie dla każdego.

Tego dnia 15 października, w chłodnym szpitalu, obudził się chłopak. Na pierwszy rzut oka normalny nastolatek z przypiętą kroplówką. Na jego przed ramionach widniały cięte ranny, teraz opatrzone i zabandażowane.

Gdy otwierał oczy, od razu je przymrużył, ze względu na jasne światło w budynku. Szesnastolatek złapał się za głowę i usiadł, lekko otwierając oczy.

— Proszę Pana proszę nie wstawać. Jest Pan w bardzo słabym stanie, to cud, że udało się Pana odratować — powiedziała pielęgniarka przybiegająca do niego. Była to brunetka w miętowym fartuchu.

Nastolatek tylko w odpowiedzi stęknął z bólu głowy. Naprawdę wydawał się przemęczony, wcale nie był zadowolony z miejsca, w którym się znajdował.

Kobieta popatrzyła na plik z kartami pacjenta, po czym odeszła w nieznanym mu kierunku.

Chłopak o imieniu Tom, usiadł na łóżku i wpatrywał się pusto przed siebie. Miał niezwykłe oczy, były one całe czarne, niestety on uważa, że te tylko przeszkadzają mu w życiu społecznym. Nie raz w szkole był wyśmiewany z tego powodu, że się wyróżniał. Chciał być jak inni nie wyróżniać się od reszty, jednak los chciał innaczej.

Pokój, w którym się znajdował miał białe, jaskrawe oświetlenie. Ściany również białe, a płytki podłogowe były waloru ciemnej szarości.

Po nie długim czasie do sali, w którym był, wbiegli dwoje ludzi po czterdziestce.

Tom się zdziwił, na to jak wyglądają jego rodzice zawsze, jeśli coś się dzieje to oni udają, że się o mnie martwią — pomyślał czarnooki.

Matka widać, że ledwo się umalowała, na jej twarzy było widać żal, rozczarowanie i lekkie zmęczenie po biegu. Ojciec znając, życie gdyby nie matka leżałby pijany na kanapie w salonie. Był obużony, że musiał przyjechać tu. Tom bardzo rzadko widział go trzeźwego, działo się to raz na ruski rok.

— Dziecko z tobą o więcej problemów się nie dało?! — warkneła matka. — No powiedz, czy z nami jest ci aż tak źle? — zapytała z pretensją o całe zajście.

Tom wolał się nie odzywać i nie wywoływać kłótni, aby nie sprawiać problemów personelowi. Uważa, że i tak jego obecność tu jest nie potrzebna.

— No odpowiedz coś ty niewdzięczny bachorze! — krzyknął ojciec. — My z matką ci dom dajemy, a ty kolejny raz próbujesz sobie życie odebrać?!

Nastolatek o włosach w walorze brązu milczał przez chwilę, miał nadzieje, że zaraz przyjdzie pielęgniarka i wyciągnie go z niezręcznej sytuacji.

Ojciec szatyna podszedł bliżej z zamiarem uderzenia chłopaka, jednak powstrzymał się słysząc dźwięk otwarcia drzwi. Do sali weszła pielęgniarka i podeszła do nich.

— Prosiłabym Państwo o opuszczenie tego pomieszczenia. Pacjent potrzebuję ciszy i spokoju, aby mógł wypocząć, tak szybciej wróci do zdrowia — powiedziała wolno i spokojnie posyłając im zgorzkniały uśmiech.

— Ale my tylko chcieliśmy zobaczyć się z naszym synem — powiedziała podkreślając słowa naszym.

— Rozumiem, że państwo się martwią, ale dla pacjenta lepiej będzie, jak Państwo opuszczą ten pokój.

Matka tylko zagryzła mocniej szczękę i obrażona odeszła, strzelając focha. Zaraz za nią o dziwo trzeźwy ojciec. Kiedy tylko wyszli brunetka znów się odezwała:

— Zaraz dostaniesz lek przeciw bólowy, Tom — powiedziała uśmiechając się mile. Chłopak w odpowiedzi podniósł lekko końciki swoich ust.

NOWE UCZUCIA Szczęście ukryte w losie [Tordtom/Tomtord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz