III

14 2 0
                                    

Tord zachichotał, kiedy zobaczył delikatne rumieńce na policzkach szatyna.

-Ładnie ci w nich- skomentował szarooki.

-Och, dziękuję- powiedział jeszcze bardziej się rumieniąc.

Kiedy tylko chłopcy przestali chichotać zapatrzyli się w swoje oczy.

-Tatuowałeś je?- zapytał srebnooki.

-Ale co?- spytał rozkojarzony Tom.

-Oczy.

-Nie, mam takie od urodzenia - odezwał się szatyn.

- Ładne są.

Powiedział łapiąc bez okiego dłonią za żuchwę, topiąc się w jego oczodołach. Tomowi znowu na twarzy ukazał się rumieniec.

Tord kiedy zauważył, że jego towarzysz znowu miał głowę w chmurach, włożył mu drugą rękę w włosy i rozwalił mu fryzurę.

-Ej!- odbarknął oburzony na zachowanie kolegi.

Po chwili oboje się głośno śmiali.

***

Dni mijały, aż uznali, że Tord z gipsem już może iść do domu. Natomiast Tom musiał zostać jeszcze dwa tygodnie.

Rodzice szatyna nie przestawali swoich jazdy, więc Tom nie miał lekko, Jednak czuł się dobrze, bo poznał przyjaciela, na którego mógł liczyć. Kiedy tylko karmelkowowłosy opuścił przychodnie, Tom ciągle z nim pisał przez telefon, co niekoniecznie spodobało się jego rodzicom. Uważali, że ten się uzależnić, jak ich zdaniem każdy bachor w tych czasach. Chociaż oni też święci nie byli.

Właśnie podłączył telefon do ładowarki, a on zauważył obecność swojej matki. Ta patrzyła na niego z zimnym, jak lód spojrzeniem. Ramiona miała założone na siebie. Czekała, aż ten zauważy jej obecność.

-No wreszcie, przecież myślałam, że już nigdy nie zaszczycisz mnie swoim spojrzeniem - barknęła z oburzeniem.

Tom niezbyt zważając na jej obrażający tekst, zwrócił swoją ciekawość za okno. Wiedział, że tam gdzieś za tą szybą jest Tord. Śmieszne jest, że ten dopiero wczoraj został wypisany, a on już tęsknił za jego obecnością.

- Patrz na mnie, jak do ciebie mówie! - krzyknęła oburzona w kierunku chłopaka.

Szatyn znów pokierował wzrok w jej kierunku, a jego mimika posmutniała. Nie miał on siły kłócić się z kobietą przed sobą, której złość już kipiała uszami. Był zmęczony walcząc o własne zdanie, które i tak ją nie obchodziło.

-Możesz trochę ciszej? Głowa mnie boli od... - mówił lecz nie zdołał dokończyć.

- Głowa to cie boli od tego smartfona, ciągle w nim siedzisz!

Wiedział, że jego zdanie wywoła u niej kolejny pretekst do kłótni. Miał tego serdecznie dosyć. Więc ostatecznie tylko cicho prychnął w odpowiedzi.

Matka patrzyła oburzona przez chwilę, lecz później wyszła z pokoju. Naco Tom odetchnął z ulgą, że nie będzie musiał słuchać jej narzekania.

Jego wzrok zwrócił znów się w kierunku okna, szukał tam czegoś, co by pomogło zaleczyć jego zranioną dusze. Jego powieki stawały się cięższe, a on niedługo później zasnął.

Następnego ranka obudził się dość wcześnie. Było coś w okolicach 5:30. Znów popatrzył w stronę okna, lecz teraz wiedział czego szuka. Słońce jeszcze nie wstało, a on przebierał się w cieplejsze ciuchy.
Miał na sobie niebieską bluzę z kapturem i czarne rurki. Chłopak szybko złapał swój telefon i włożył go do kieszeni spodni. Na plecy zarzucił plecak z ładowarką szkicownikiem i ubraniami na przebranie. Przez chwilę patrzył na swoje buty, po czym ruszył zdeterminowanym krokiem w kierunku wyjścia. Udało mu się niezauważalnie wydostać się z budynku i właśnie kierował się do najbliższego przystanku autobusowego.

Usiadł na przystanku. Wyciągnął telefon i postanowił napisać do Torda.

5:56

"Hej chciałbyś może się spotkać?"

K

iedy tylko napisał, odłożył telefon do kieszeni, uprzednio włączając wibracje w telefonie. Jego wzrok przykuło wschodzące słońce. Na niebie zaczeło się przejaśniać. Niebo nabierało jaśniejszego koloru, który rozlał się po całości. Niedługo później na niebiosa wstąpił róż, a za niego wyglądało wyglądało słońce przykryte pojedynczymi, puszystymi obłokami.

Tom zapatrzył się tętniące odcieniami niebo. Do żywych przywróciło go powiadomienie, które przyszło mu na telefon. Od razu wyciągnął komórkę, czy to czasem nie karmelkowowłosy. Po chwili odczytał wiadomość na ekranie komórki.

6:02

Powiadomienia

Przed chwilą...

Tord
"Cześć, pewnie, co tak wcześnie?"

Tom szybko mu odpisał.

6:03
"To naco czekasz?? Gdzie się spotykamy??"

Tord 6:06
"Ale, że teraz??!!"

6:07
"Taak, przyjść po Ciebie?"

Tord 6:09
"Możesz"
"Ale nie śpiesz się, bo dopiero wstałem"

6:10
"A gdzie?"

Tom jeszcze wypytał szerokiego o adres, a później zaczął wędrówkę w stronę jego adresu zamieszkania.

***

Tom stanął przed drzwiami i zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Po paru chwilach otworzył mu rogaty. Miał on na sobie czarne dżinsy i szarego t-shirta. Jego fryzura mówiła, że dopiero wstał. Nawet nie wysłany chłopak wyglądał nieziemsko.

Popatrzyli sobie w oczy po czym bez oki zaczął.

-Hej - powiedział odwracając wzrok.

Po chwili odpowiedział mu karmelek.

- Witaj - powiedział, drapiąc się się po głowie. - Chcesz może wejść do środka?

Po krótkim zastanowieniu szatyn odpowiedział:

- Tak, chętnie - powiedział, a Tord gestem zaprosił go do środka.

☆-›★

NOWE UCZUCIA Szczęście ukryte w losie [Tordtom/Tomtord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz