EPILOG

20 6 22
                                    

— Atrú.

Atrú odwróciła się do matki. Wytatuowane dłonie miała splamione krwią, wyraz twarzy zmartwiony. Kolejny tatuaż w postaci białej obręczy wokół szyi wyblakł odrobinę na przestrzeni lat, ale na ciemnej skórze wciąż była bardzo dobrze widoczna.

— Co z nią, mŭm? — Podbiegła do niej, łapiąc za dłonie. Nie zważała na krew.

— Już wygląda lepiej, celle plĕ. — Uśmiechnęła się do niej słabo. Kochała kiedy nazywała ją "płatkiem lilii".

Mimo to w oczach Atrú zalęgło się zmartwienie.

— Nie otworzyła oczu odkąd zabraliśmy ją spod wozu. — Popatrzyła w dół na ich dłonie. Teraz także i te Atrú były brudne.

— Spokojnie. — Jej głos był równie delikatny, co dotyk. — Dopiero minęło kilka godzin. Wygląda na silną. Da radę.

Atrú opuściła wzrok. Odsunęła się od mamy i przeszła naokoło niej. Dotknęła ściany chatki i z jej pomocą podeszła do drzwi malutkiego pokoju, w którym została umieszczona ranna elfka. Zajrzała do środka przez uchylone drzwi.

Leżała na łóżku należącym do Atrú. Jasna zwierzęca skóra na jej sienniku leżącym na ziemi zabarwiła się czerwienią pod obojczykiem rannej. Twarz elfki wyglądała na spokojną. Przynajmniej w śnie nie czuła bólu. Mogła zapomnieć o ataku i...

Mŭm?

— Tak, Atrú? — Jej matka podeszła bliżej, opierając zaciśniętą dłoń o ścianę obok drzwi.

— Co zrobiliście z... ciałami pozostałych dwóch?

— Nie musisz się o to martwić, krgŭ. — "Kochanie". — Wyciągnęliśmy strzały, obmyliśmy ich i ubraliśmy z powrotem w to, co mieli wcześniej na sobie. Ich koniami też się zajęliśmy, są przy wodopojach.

Atrú podniosła wzrok. Ból w kolanie stał się wyjątkowo uciążliwy i to akurat teraz. Osunęła się po ścianie i usiadła na podłodze. Matka, przyzwyczajona do takich widoków, ze spokojem kucnęła obok i położyła dłoń na jej bolącej nodze.

— Za chwilę pójdę zrobić kolejną porcję maści, hm?

— Dobrze, dobrze. — Przytaknęła powoli Atrú. Kolejna myśl utkwiła w jej głowie. Zaczesała dłonią za ucho uciekające na twarz dredy zanim się odezwała. — Będziemy ich chować?

— Chciałam poczekać, aż ona się obudzi — przyznała, zerkając kątem oka do środka pokoju. — Może znała któregoś z nich. Jechała z nimi najpewniej, więc...

Mŭm, ciała się rozkładają — przypomniała jej Atrú, jakby to starsza z kobiet o tym nie wiedziała najlepiej.

— Chcę dać jej możliwość pożegnania się, jeżeli tego właśnie by potrzebowała. — Pogłaskała ją po głowie wierzchem dłoni. — A potem damy jej zdecydować, jak ich chce pochować. Nasz obrzędek bardzo się różni od tego miejskich ludzi.

Atrú skinęła głową. Przymknęła powieki, a jej matka odeszła do kącika kuchennego głównej izby. Na suficie suszyły się najróżniejsze zioła, do którego zapachu obie już były przyzwyczajone. Wyszorowała ręce w misce z wodą na ziemi, zerwała kilka z ziół i nucąc coś pod nosem zaczęła przygotowywać pachnącą rumiankiem maść.

A w pokoju obok Lierin otworzyła oczy.

***

(446)

HEJ AGAIN!!

więc tak jak obiecałm kilka bonusików:

ogólnie właśnie wczoraj mi się przypomniało, że ostatnia misja miała oryginalnie być oneshotem na konkurs ambasadorów wattpada na dzień kobiet, tylko teraz wam już nie powiem, czy 2022 czy 2023 lol

ale teraz. let's talk original.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

tego się nie spodziewaliście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

tego się nie spodziewaliście.

ale troszkę kontekstu: są to screenshoty z karty postaci na moim serverze dsc, na którym kiedyś ogarniałm większość rzeczy związanych z moimi książkami (dalej piszę tam bardziej ogólnikowe rzeczy, ale informacje do konkretnych dzieł spisuję w apce fabula, którą przy okazji polecam do planowania książek). 

ian to był jeden z moich ocków, który oryginalnie miał się znaleźć w głównej książce (btw pracuję nad nią bardzo powolutku, ale to się kiedyś stanie....... kiedyś ją opublikuję.......), ale kiedy pomysł został w większości zmieniony, ian też poszedł w sumie do śmietnika lol

ale był elfim medykiem, był aromantyczny i mieszkał w chatce na odludziu (rel)

tak naprawdę nie mam o nim wiele więcej (już wiadomo, czemu poszedł do śmietnika)

ale odpowiadając na wszelkie pytanie: nie, nie wiem, jak to się stało, że oryginalnie oni byli małżeństwem, a teraz nawzajem by się najchętniej pozabijali i wystrzelili z armat.

a teraz kolejny bonusik w sprawie książki w przyszłości:

WERBLEEEEEE

planuję napisać książkę z backstory lierin i lethabo:]]

draftowy tytuł to "sługa krwi", ale to się zapewne zmieni lol

nie zdradzam dużo więcej, bo mam tylko najważniejsze punkty ustalone (czyt. mam ledwo jakikolwiek zarys, ale wiem, że oni tam będą i to mi na razie wystarczy) i nie chcę pisać tu czegoś, co i tak się zmieni do czasu, aż to napiszę lol

ale powstanie na pewno!!:DDD

to chyba wszystko, co chciałm tutaj powiedzieć! dlatego żegnam i widzimy się albo w nowej książce na konkurs, którą właśnie korektuję ("biały jeleń") lub w korekcie "śpiewa ptak", która też na pewno nastąpi!!


Ostatnia MisjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz