Brudne dłonie suną po mym ciele
Łez wylałam już nieskończenie wiele
Krzyczę, może ktoś usłyszy
Choć wydaje mi się, że ciągle trwam w ciszyBrud, choć niewidoczny, odczuwam wszędzie
Czy na pomoc ktokolwiek mi przybędzie?
Dotyk ten parzy jak wrzątek
Co jeśli dłonie to tylko początek?Moje ciało staje się bezwładne
Lśnią na nim niewielkie plamy szkarłatne
Płacz ustał, trwam w głuchej ciszy
Dla niego to co czuję przecież ani trochę się nie liczyDo moich oczu nagle dostały się promienie słońca
Wreszcie doczekałam się koszmaru końca
Właściciela dłoni nie ma już tu od miesięcy
Niestety śladów na mym ciele zostawił chyba z dziesięć tysięcyPozostała tylko trauma która męczy
Kiedyś może mnie czas uleczySprawca chciałby żeby prawda była inna
Ale w tej sytuacji nie jestem i nie będę winna.