face

47 3 2
                                    

Jeongguk

- Patrz jak łazisz łysa pało.-Krzyknąłem w stronę wysokiego chłopaka który przywalił mi z barka w prawy bok. Byłem świeżo po treningu więc moje mięśnie potrzebowały regeneracji a nie dodatkowych niepotrzebnych ciosów.

Byłem zlany potem, włosy kleiły mi się do twarzy, nie mówiąc już o samej koszulce która przylegała do mojego ciała nakreslając  wyrzeźbiony tors. Trener nie oszczędzał mnie na żadnym spotkaniu. Po tylu latach ćwiczeń mój organizm przyzwyczaił się do nie ludzkiego wysiłku. Innego opisu na takie czynności nie dało się lepiej określić.

Siedziałem na wyłożonych puzzlach patrząc jak worek bokserski na którym wyżywałem się jeszcze chwilę temu, oddaje ostatnie tchnienie. Gruby łańcuch na którym był zawieszony bujał się w rytmie mojego szybko bijącego serca.

Odpoczywałem delektując się schłodzoną wodą kiedy drzwi otwarły się z głośnym hukiem. Do środka wszedł chłopak, niższy odemnie z lekko przydługimi włosami które były upięte w luźną kitkę. Szedł wolnym krokiem kierując się w moją stronę.
Był tak samo spocony jak ja, mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że wyglądał na wpół żywo. Wyrwał mi butelkę i sam zaczął łapczywie pić.

- Nie zapędzasz się? Jeszcze mnie czymś zarazisz.- Pokręciłem głową śmiejąc się pod nosem. Starszy tylko zmarszczył nos i po pukał się palcem po czole.

- Używam gumek w porównaniu do ciebie.- Prychnął i podniósł butelkę w stronę ust.

- Mówiłem Ci, że Jane używa tabletek. Ty mnie w ogóle słuchasz?- Zapytałem wykrzywiąc przy tym twarz.

- Ja ciebie słucham ale ty w szkole to nauczycielek chyba nie bardzo.- Pacnął mnie w tył głowy i znowu się zaśmiał.

Przewróciłem oczami na występek starszego i zająłem się rozciąganiem którym kończymy trening. Mimo że Yoongi chodził na koszykówkę a ja na boks to zawsze staraliśmy się spotkać na końcówkę.
Zanim zacząłem tu studiować - bo aktualnie jestem na 3 roku- wspólnie zapisaliśmy się na kosza. Niestety przez kontuzje jaką złapałem podczas jednego z meczy nie mogłem wrócić do sportu tak szybko jak tego chciałem. Przez pół roku miałem nogę  w gipsie bo jakiś frajer nie potrafił biec prosto, wlatują we mnie jak rozpędzony zwierz.

W tym samym czasie zawiesili mi zajęcia wychowania fizycznego co oznaczało wyrzuceniem z klubu i nadrobieniem godzin w innym sporcie jaki oferowała uczelnia. Boksu nie wybrałem sam z siebie, właściwie to nigdy nie myślałem o nim jakoś szczególnie, przeleciał mi przez głowe zostawiając mizerny ślad.

Na całe szczęście same zajęcia miałem zdalnie więc udało mi się się zakończyć 2 rok z powodzeniem. Nie byłem jakimś kujonem, chciałem się kształcić bo nie do końca wiedziałem czym zająć się w życiu. Aż do czasu tego ferelnego dnia.

Kiedy wychodziłem już z uczelni, jeden z studentów na moich oczach przerysował mi samochód od samej maski po tylnią klapę.
Jak można się domyślić, mimo że był to okres mojego świeżego powrotu po dłuższej przerwie nie byłem jakoś mocno sprawny. Ale ten chłopak spowodował, że wyzdrowiałem aż nad to, co zresztą dość mocno poczuł. Krew mi się zagotowała, a gdy jestem zły lepiej żeby nikt nie nastawiał sobie karku.

Rozwaliłem mu nos i dwa zebra, twarz miał lekko pocharataną ale poza tym wyszedł cało. A wszystko w imię zazdrości która nazwała się Jane.

Chłopak nie potrafił zrozumieć, że laska wyjątkowo szybko zostawiła go na lodzie i wskoczyła do mojego łóżka. Kto by nie pomógł dziewczynie która prosi o odrobinę atencji? Skoro jestem dżentelmenem to wypadało wyjść z twarzą. Dosłownie i w przenośni bo miałem tylko zacięta wargę.

𝐓𝐡𝐞 𝐭𝐨𝐱𝐢𝐧 𝐮 𝐟𝐞𝐞𝐝 𝐦𝐞  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz