surprise

34 4 0
                                    

Jeongguk

Jego dom był naprawdę niezły, nie był jakoś spektakularnie duży, ale miał w sobie ten amerykański vibe. Jego rodzice przeprowadzili się tutaj kilka lat temu, kiedy Scott był małym chłopcem więc bardzo dobrze władał po koreańsku choć czasami zdarzało mu się przeplatać angielski.

W salonie było duszno od ciepła i potu, jakie wytwarzali ludzie tańcząc do głośnej muzyki która dobiegała z ogromnych głośników. Zapach był nie wiele lepszy, dym tytoniowy mieszał się z marihuaną.
Przedarłem się do przysłowiowego baru na którym stały różnego rodzaju wódki i soki.

Nalałem do czerwonego plastikowego kubka odrobinę alkoholu i zalałem pierwszym lepszym napojem. Koło mnie stanął Yoongi który sączył już drinka.

- Kogo wyłapujesz?- Zapytałem patrząc jak omiata salon wzrokiem.

- Rozglądam się, jest parę świeżaków.- Mruknął upijając alkohol.

- Masz zamiar tak stać czy zagadasz do niej?- Przewróciłem oczami. Widziałem, że wgapiał swój wzrok w Melanie która stała w rogu i plotkowała z koleżankami. Jej rude włosy opadały na odkryte ramiona. Zielona sukienka która przylegała do jej szczupłego ciała przyciągała uwagę.

- Wygląda jak bóstwo, czuję że grzeszę tylko na nią patrząc.- Dopił drinka i popatrzył w moja stronę. Szukał ratunku?

- Ty lubisz grzeszyć Yoongi.- Zaśmiałem się patrząc na tańczące towarzystwo.

- Musze się napić.- Rozlewał gdy nagle ktoś postawił do nas dołączyć.

- Tylko nie schlejcie się jakoś super, chce mieć czysta tapicerkę.- Do rozmowy przyłączył się Max razem z Scottem.

- Przypomnę ci, że to ja trzymałem ci grzywę jak rzygałeś pod swoją bramę wjazdową.- Zaśmiałem się zerując kieliszki.

- Zazdroszczę takiegi łba do picia Jeon.- Mruknął grzebiąc coś w telefonie.

Rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę gdy ten paskudny głos dotarł do moich bębenków słuchowych. Miała czarną miniówke a na nogach kabaretki tego samego koloru. Różowy top i wielkie kolczyki które ledwo dawały radę na jej małych uszach.

- Cześć kochanie.- Jej język wdarł się do mojego gardła bez większego ostrzeżenia.

- Podoba Ci się?- Zrobiła obrót wokół własnej osi i położyła dłonie na moich ramionach patrząc mi w oczy. Była na prawdę ładna, musiałem to przyznać. Kręciła mnie jak cholera dopóki moje myśli nie krzyczały w głowie "puszcza się na prawo i lewo".

- Napijemy się?- Zapytała wskazując na niebieskie kamikaze.

- Masz słabą głowę, będziesz żałować.

- Niby czego mam żałować? Imprezy? Daj spokój Kookie, to jest na rozluźnienie.- Mrugneła i przechyliła kieliszek.

Z głośników poleciała macarena a ludzie rzucili na parkiet. Sam zostałem wyciągnięty przez Jane która nie mogła odpuścić mi tak banalanego tańca. Ruszyliśmy się w rytm, dziewczyna co jakiś czas puszczała mi oczko bądź szukała fizycznego kontaktu. Łapała mnie pośladki bądź suneła rękami po moich plecach.

Tańczyliśmy tak długo aż moje zmęczenie nie wzięło góry. Usadowiłem się na kanapie oddychając przy tym głęboko. Z rozmyśn wyrwał mnie podpity Scott.

- Teleportowałeś się?- Zapytał czkając.

- Przecież byliśmy na parkiecie dosłownie chwilę temu.- Zmarszczyłem brwi. Pijacka gadka dawała swe znaki bo chłopak potrzebował chwili aby nie robić literówek w wymowie.

𝐓𝐡𝐞 𝐭𝐨𝐱𝐢𝐧 𝐮 𝐟𝐞𝐞𝐝 𝐦𝐞  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz