first meet

37 4 0
                                    

Jimin

Siedzenie na obowiązkowych wykładach było jedną z najnudniejszych rzeczy w jakich kiedykolwiek uczestniczyłem. O ile poszerzanie wiedzy sprawiało mi radość, tak słuchanie nudnego wykładowcy który powodował, że nawet najciekawsze rzeczy wołały o pomstę do nieba, nie mieściły się w tematyce moich zainteresowań.

Patrzyłem przez okno gdzie padał deszcz który tylko zachęcał do dłuższej drzemki na tych niewygodnych krzesłach.

Chemia powinna być praktykowana, eksperymentowana, pokazywać najlepsze rekcję, a nie żmudną teorie którą każdy znał. Wraz z upływem czasu i rosnąca ilością materiału, zajęcia dobiegły końca.
Wyszedłem z sali, kierując się w stronę wyjścia gdy usłyszałem znajomy głos.

- Gdzie tak pędzisz?

Obróciłem głowę w stronę dochodzącego dźwięku. Przede mną stał chłopak o brązowych włosach i szerokim uśmiechu.

- Hobi-ga. Co ty tu robisz?- Przywitałem się, częstując się zaproponowanym papierosem.

- Studiuje... Od jakiś 5 lat.- Uśmiechnął się głupio wydmuchując dym z płuc.

- Myślałem, że masz dzisiaj wolne, jest czwartek.- Uniosłem brwi.

- Dobrze wiesz, że nie lubię tych wykładów, to taka strata czasu.- Jęknął z dezaprobatą.- Robiliście coś ciekawego?

- Raczej nie, dostaliśmy do zrobienia jakiś projekt z toksykologii i kolokwium z biochemii.- Westchnąłem przypominając sobie jak bardzo zapchany jest mój grafik w którym nie zdążyłem jeszcze wpisać kolejnych zaliczeń.

- Zgadamy się w takim razie, a jak w ogóle po maratonie biegania? Namjoon wspominał coś o twoim koślawym biegu.- Zaśmiał się przy tym mrużąc oczy.

Byłem naprawdę zażenowany, wiedziałem, że Joonie ma długi język którego nie umiał trzymać za zębami.

- Ah żałuję, że musiałem zwijać się wcześniej, byłym świadkiem twojej kolejnej wpadki.- Szturchnął mnie w ramie, czochrając moje blond pasemka.

- Nic nie straciłeś.- Prychnąłem sprzedając mu kuksańca w żebro.

- Za to ty pewnie i owszem.

- Starszyli mnie ograniczeniem na karcie ale jak narazie nic takiego nie zauważyłem, dołożyli mi tylko godzin w szpitalu.- Rzuciłem peta na ziemię dociskając niedopałek stopą.

- Jak dużo? Wyrobisz się z nauką? Wiesz, że na ostatnim roku lubią cisnąć wszystkich jeszcze bardziej.

- Jakoś sobie poradzę, nie będę o tym myśleć narazie, najwyżej będę uczyć się w szpitalu.- Wzruszyłem ramionami. Deszcz ustąpił a na niebie pojawiły się lekkie promyki słońca, które pod koniec października dodawały otuchy.

- Daj znać jak znajdziesz czas, musimy zrobić te projekt.- Poklepał mnie po ramieniu i zniknął za murami budynku.

Po drodze wszedłem do ulubionej kawiarni i zamówiłem kawę dla siebie i Yujin która znowu będzie musiała się ze mną męczyć bardziej niż zwykle. Nie raz pomagała mi w zadaniach domowych. I mimo że była pielęgniarką a nie lekarzem po fachu to miała ogromną wiedzę.

Szklane drzwi rozsuneły się a specyficzny zapach uderzył w moje nozdrza. Biel ścian lekko mnie przyćmiła, lecz bez większego problemu przemierzałem korytarz szpitala.

Gdy dotarłem do pokoju socjalnego, zostałem mile przywitany.

- Jimin? O boże to naprawdę ty.-Dziewczyna klasnęła w dłonie i przytuliła mnie do piersi, miażdżąc przy tym mój nos.

- Też miło cię widzieć Yujin. Nawet mam dla ciebie kawę.- Podałem jej ciepły napój gdy tylko zostałem uwolniony z ciepłego ucisku.

𝐓𝐡𝐞 𝐭𝐨𝐱𝐢𝐧 𝐮 𝐟𝐞𝐞𝐝 𝐦𝐞  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz