Rozdział 4

28 10 0
                                    



   Thomas zjawił się przed dziesiąta. Trochę mnie to zaskoczyło, w końcu rzadko się zdarza, aby ktoś z prawników miał spóźnienia, no chyba że stało się coś nieprzyjemnego.

   Nina nic mi nie mówiła, a wręcz ucięła temat, tak więc sama muszę się teraz dowiedzieć, jak najwięcej od Thomasa i nie dam mu się zbyć żadnymi wymówkami.

- Zamówiłem nam kawę u Niny –odezwał się wchodząc do gabinetu. Na co tylko skinęłam głową.

- Dowiedziałeś się czegoś ? Myślę że tak, patrząc na Twoje spóźnienie – zerknęłam na niego, a on tylko wyjmował z teczki dokumenty. Tak jakby moje słowa, w ogólnie trafiły do jego uszu.

- Agnes nie wiem czy to co usłyszysz będzie miłe... Jednak tak, czy inaczej, ktoś musi przekazać Ci te informacje – usiadł i zerknął pierw na mnie, później na dokumenty. – Policja mogłaby być mniej delikatna, a że masz chody, dzięki nam, to mogę to zrobić ja.

   Nie wiedziałam co takiego ma mi przekazać, ale trochę zaczynałam się obawiać, że moje tajemnice mogą wyjść na jaw. Zatarłam za sobą ślady, jednak nie ma zbrodni doskonałych. Ja w swoim życiu ich trochę przerobiłam i nawet najlepszym, może w końcu podwinąć się noga.

- To znaczy? Wiesz kto to zrobił? Gdzie w tym czasie był kierowca, ochrona? Myślałam nad tym i nic mi się nie zgadza – odezwałam się, lecz Thomas tylko kręcił głową.

- Zacznijmy od początku – rozłożył papiery i wyjął pióro. – Co się działo zanim pojechałaś ?

- Podejrzewasz o to mnie? – zapytałam, a łzy stanęły mi w oczach, nie wiem czemu, ale czułam iż osuwa mi się grunt spod nóg.

- Nie Agnes, na razie muszę znać jak najwięcej szczegółów z dnia wczorajszego - spojrzał na mnie ze współczuciem.

- Rozumiem – westchnęłam – dzień był zwyczajny. Myślałam, aby gdzieś wyjechać z nim na weekend, ale on powiedział że musi wyjechać na kilka dni do pracy. Wiecznie musiał gdzieś jechać, byłam do tego przyzwyczajona, ale jednak tym razem chciałam naprawdę spędzić z nim czas. – Przerwałam, gdy do gabinetu weszła Nina z kawą.

- I co dalej? - zapytał, a kobieta usiadła przy biurku.

- Zdenerwowałam się, powiedziałam że mam dosyć. Jednak Martin zmiękł, mówiąc że musi wyjechać, aby omówić sprawy ze swoim przejściem na emeryturę. Ucieszyłam się i to bardzo, bo w końcu miałam mieć go tylko dla siebie.

- I go zabiłaś czy zleciłaś jego zabójstwo – Nina się wtrąciła. Myślałam, że już do niej doszło, że go kochałam, ale najwidoczniej nie.

- Nino, miałaś tylko słuchać. Jeśli będziesz się wtrącać, poproszę Cię o opuszczenie gabinetu –wtrącił Thomas. Dobrze chociaż stanął po mojej stronie. Sama bym najchętniej już podziękowała tej Pani. – Mów dalej Agnes.

- Nie zleciłam zabójstwa, dziękuję Thomasie, że stajesz w mojej obronie, ale poradzę sobie. – To akurat była prawda. – Martin sam powiedział, aby wyjechała na weekend, wiec zaczęłam się pakować, gdy skończyłam szukałam go po domu, a on mnie i chyba się mijaliśmy.

- A po co szukałaś? – dopytał.

- Żeby się pożegnać, nie wiedziałam jednak, że to będzie nasze ostanie pożegnanie... – stanęły mi w oczach łzy, i specjalnie spojrzałam jeszcze na Thomasa, aby wszystko wyglądało prawdziwie.

- Więcej się nie kontaktowaliście?

- Nie. – Thomas coś sobie zapisywał, a mnie już ciśnienie skakało od jego pytań, miałam dosyć czekania i odpowiadania, teraz chciałam, aby to on mi coś powiedział. – Wiesz kto to zrobił? Kto zabił mojego męża?

Kolejny mążOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz