𝐭𝐰𝐨.

180 13 24
                                    


Udało się, w ten sam dzień co wymyśliliśmy ten wyjazd, namówiliśmy Karola. Czułem lekkie zdziwienie, że ten się bezproblemowo zgodził, ale nie miałem na co narzekać. Cieszyłem się, ponieważ podobał i mi się ten pomysł, i Bartkowi. Było to po nim widać, gdy prawie co chwilę jego kąciki ust szły ku górze kiedy ktokolwiek o tym wspominał. Albo jego źrenice się powiększały, tak jak moje na jego widok.
-No to pakujcie się, jutro wyjeżdżamy! im szybciej, tym lepiej.— Zadeklarował nasz szef.
Wszedłem pośpiesznie po drewnianych, spiralnych schodach i skierowałem się w stronę mojego pokoju, który znajdował się przed pokojem Julity.

Wszedłem do wspominanego przeze mnie pokoju, wyciągając z wielkiej szafy srebrną, dużej wielkości walizkę. Ekscytowałem się na ten wyjazd jak nie wiem, a najbardziej na randki. Zabrałbym tam go do wszystkich miejsc jakie by sobie tylko wymarzył. Ale muszę pamiętać, że kamera jest włączona. Nie chcę żadnej „wpadki". Jak to możliwe, że uczucia same siebie kontrolują. Nie kontrolujemy ich, bardziej one nas. Wyciągnąłem prawie całą moją zawartość szafy, i spakowałem większość, jak to mam w swoim bezużytecznym zwyczaju. Wszelkiego rodzaju koszulki, bluzy, dresy, podkoszulki, itp. na okno spadały cienkie krople deszczu z nieba, które relaksowały mnie. Lubiłem deszcz, lubiłem mocną burzę, nie odstraszały mnie. Bardziej komfortowały. Usłyszałem pukanie do drzwi od mojego pokoju z zewnątrz.
-Patryk?— Powiedział głos przed nimi, zanim wszedł. -Pomógłbyś mi zasunąć walizkę? mam lekki problem...— Usłyszałem roześmiany, melodyjny głos i zobaczyłem brązowowłosego chłopaka stojącego w progu który spojrzał się na mnie swoimi lekko zielonymi tęczówkami. Patrzyłem się na niego, w sposób który jest trudny do opisania.
-Jasne, daj mi chwilkę.— Powiadomiłem go, a ten przytaknął i wycofał się, naciskając klamkę aby zamknąć drzwi.

Westchnąłem na jego widok. Szczęśliwy że wybrał mnie do pomocy, a nie takiego Oliwiera, czy tam Bartka. Nadal nie umiem zrozumieć, dlaczego jest taki... piękny. Otrząsnąłem się, pakując finalne rzeczy do walizki, i planując swoje jutrzejsze ubranie na nocną podróż. Szare dresy i tego samego koloru bluza. Oczywiście wszystko było lekko nad moim rozmiarem. Jak ja to lubię na dłuższe, bardziej męczące loty. Starannie złożyłem ubrania, odkładając je na skórzaną kanapę. Nie zapominając o prośbie mojej iskierki, poszedłem do jego pokoju. Nie pukałem, bo dobrze wiedział że i tak czy siak, przyjdę pomóc.
-Dzień dobry, no to jak tam?— Uśmiechnąłem się do niego.
-No, pomożesz?— Spróbował zrobić wszech znane maślane oczka, w żartach.
-Jak muszę.— Zaśmiałem się, podchodząc do chłopaka siedzącego na podłodze, przy niedomkniętej złotej walizce.

Przycisnąłem ją jedną ręką, a drugą zasunąłem suwak walizki. Nie było to nic trudnego, nie rozumiem w czym brązowooki miał problem.
-Dzięki Patryś.— Odpowiedział na moją czynność wdzięcznością.
- Nie ma sprawy, Bartuś. — Tak samo zdrobniłem jego imię jak on to zrobił z moim. Wyszedłem z pokoju należącego do niego, idąc do własnego. Tak samo zasunąłem moją walizkę, leżącą przed drzwiami i uniemożliwiającą przejście. Usłyszałem pukanie jak przedtem.
-Heja, ponownie. Faustyna mnie wysłała i powiedziała abym Ci powiedział że oglądamy razem film na dole.— Po raz kolejny Bartek stał w progu mojego pokoju, wstałem z podłogi, czując na mnie wzrok niższego. Razem zeszliśmy drewniano-polerowanymi schodami do salonu, znajdującego się na parterze. Patrzyłem na jego ciało, gdy schodził przede mną. Jak jego biodra poruszały się w tak elegancki sposób. Miał na sobie beżowy, puchaty, gruby koc. W którym wyglądał tak niewinnie. Za to jego ciało opatulała bawełniana, biała, nieco duża koszulka i dłuższe, tego samego koloru w różową kratkę spodnie. Które sprawiały że ciągle się potykał.

Zajął miejsce po boku na naszej szarej, dużej kanapie. Ja wybrałem podobne, obok niego. Inni oglądali wyświetlany horror, o wiele za głośny, w ciszy. Bartuś zaoferował mi gruby kocyk, pod którym leżał, dlatego że było zawsze zimno w tym domu. Przyjąłem go, obserwując każdy ruch młodszego. W jaki sposób sobie niemrawi swoje zadbane włosy, albo mruga i jego powieki opadają w dół, kiedy jego długie rzęsy spoczywają na kościach policzkowych. Pod kocem był tylko on, i ja. On i Ja. Próbowałem się powstrzymać, albo chociaż wstrzymać do końca nudnawego filmu. Nie umiałem, ciało przemawiało za mnie. Poruszyłem moją zdrętwiałą, ciepłą ręką i położyłem na jego udzie. Patrzyłem na jego reakcję, która pozostawała neutralna. Co dawało znak że nie zauważył mojego małego ruchu. Odetchnąłem z ulgą, usatysfakcjonowany gdyż mogłem wreszcie dotknąć go w jakikolwiek sposób.

_____

DZIEŃ DOBRY!!!!! 732 słowa, całkiem dobrze. Pisałabym dłużej, ale chcę już wypuścić nowy rozdział! mam nadzieję że wam się podobał.
Do następnego!

"𝐒𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭 𝐋𝐨𝐯𝐞." - Patryk Baran aka. Mortalcio  x Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz