𝐭𝐡𝐫𝐞𝐞.

136 12 5
                                    

- Zbieramy się, zbieramy!— Klasnął dłońmi nasz szef, stojąc w salonie gdy w środku naszego domu był chaos. Parę osób stało już tam gdzie on, czekając żeby reszta grupy przyszła aby wyruszyć we wspólną przygodę.
- Ej, pomoże mi ktoś ze zniesieniem walizki?— Krzyknął głośno przez stworzony szum Bartek, a ja jako pierwszy zareagowałem na jego głos. Pośpiesznie wszedłem do połowy schodów gdzie stał widocznie zmęczony Bartek. Spoglądałem mu w brązowe oczy, napawając się tą chwilą gdzie mogę to zrobić. Szybko otrząsnąłem się z wpadania do moich myśli, łapiąc ciężką walizkę od drugiej strony i pomagania znieść ją na parter.
- Już drugi raz muszę dziękować za pomoc.— Zaśmiał się cicho, kierując wypowiedziane zdania do mnie.
Uśmiechałem się jak głupi na jego widok, na jego zapach. On prowadził mnie do szaleństwa. Kiedy to się stało, że moje uczucia przejęły kompletną władzę nade mną, w taki sposób że w mym życiu liczy się tylko ten chłopak?

Wzdychnąłem. Niespodziewanie poczułem rękę na moim ramieniu, odwróciłem głowę, aby zobaczyć kto za mną stoi.
- Hejka, tak sobie Patryś myślałam... może usiądziemy razem w samolocie i autokarze? — Słodkim głosem poprosiła Faustyna, niemal przypadkowo wbijając mi swoje ostre, długie paznokcie w ramię. Wzdrygnąłem się kiedy jej ton dotarł mi do uszu, robiąc w duchu skwaszoną minę.

- Och, jasne. — Sztucznie się uśmiechnąłem do dziewczyny, nie umiejąc odmawiać ludziom. Niech mnie Merlin przeklnie!

- I super! — Prawie krzykiem odpowiedziała. - Sorka że tak głośno. — Zaśmiała się.

Wszyscy weszliśmy do dużego, srebrnego busa który miał nas zawieść pod lotnisko. Był on całkiem pojemny i przytulny, kątem oka widziałem, jak Bartek siada z Oliwierem i razem się śmieją. Ostatnio widzę, że coraz lepiej się razem dogadują, co trochę mnie niepokoi. Usiadłem ze strony okna, Faustyna tuż obok mnie. Od razu założyłem swoje bezprzewodowe słuchawki, włączając losowe piosenki z mojej playlist'y, zanurzając się w głąb moich myśli.

„Czy kiedykolwiek się mu spodobam?"

„Może powinienem zmienić coś w swoim wyglądzie, aby wreszcie mnie bardziej zauważył?"

„Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!"

Mój rozpaczliwy, bezradny głos rozbrzmiewał się echem w mojej głowie. Gdy ja bez emocji zapatrzyłem się w jeden punkt, myśląc o wszystkim i o niczym. To wszystko było chore, jedna strona mojej podświadomości mówi że ja cały jestem chory psychicznie. Ale ta druga, mówi że powinienem dążyć do swojego, że nie mogę odpuścić bo go Kocham. Swoim ciałem, swoim umysłem i wszystkim co jest możliwe. Nie będę ukrywać. Czasami mam takie momenty jak te, gdzie jak najdalej i jak najmocniej grzebię w swoich emocjach. Zanim się obejrzałem, już byliśmy na krakowskim lotnisku. Kierowca busa odebrał bilet, aby potem móc zapłacić za parking. Otwarłem drzwi, które się rozsuwały, wstawając ze swojego miejsca. Mężczyzna kierujący pojazdem otworzył tylni bagażnik w którym były wszystkie nasze walizki. Wzrokiem szukałem swojej, gdy ją odnalazłem wśród wielu innych podniosłem ją i wysunąłem metalowy drążek do jej prowadzenia. Chowając z powrotem słuchawki, podszedłem do pewnej osoby.

- Cześć, może usiądziemy razem? — Ciężko mi było wymówić słowo razem przy tej osobie, żenujące.

- Okej, czemu nie. Chciałem zapytać się Oliwiera, bo nie miałem z kim usiąść. — Zaśmiał się na co ja się uśmiechnąłem. Będę musiał tą nagłą sytuację jakoś wyjaśnić Faustynie, ale ona na pewno to zrozumie.

______

Przepraszam za taki krótki rozdział! W moim życiu ostatnio naprawdę nie ma ani trochę wolnego czasu.. Patryk teraz jest taki yandere normalnie XD Dajcie znać czy taki Patryś wam pasuje!

"𝐒𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭 𝐋𝐨𝐯𝐞." - Patryk Baran aka. Mortalcio  x Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz