Odwiedziny

10 3 1
                                    

[Perspektywa - Hun]

Moje AU zalicza się do tych najmniej przyjemnych miejsc w całym SwapVerse. Mieszkańcy Podziemia cały czas walczą o pożywienie, które przez przypadek wpadnie z powierzchni do dziur w ziemi. Nie ważne czy jest to sarna, czy człowiek. Co jakiś czas ojciec wysyła któreś ze swoich dzieci do Ruin, żeby próbowało zgarnąć, co tam wpadnie. W dziewięćdziesięciu procentach przypadków pada na mnie. Opal to jeszcze dziecko, Fancy i Michaela są wege i żywią się głównie w szkole albo głodują, a Ate przeważnie potrafi się z tego wykręcić. Polowanie na jedzenie jest jak walka z rodziną Januszy o przecenionego karpia w dzień przed Wigilią, z utrudnieniem w formie tego, że mogą cię pogryźć i bardzo chętnie to zrobią. Nie lubię tego, ale mus to mus. Niechciałbym, żeby moja kochana siostrzyczka musiała głodować, bo mi nie chciało się ruszyć miednicy. Głód jest straszny. To świdrujące uczucie wewnątrz ciebie, które miota się w tobie, wysysa wszystkie twoje siły i powoduje ból. Znam go aż za dobrze. W czasach, w których komunikacja międzywymiarowa była niemożliwa, bywało tak, że nie jadłem miesiącami. Sprawa posiłków unormowała się w momencie, w którym przyjęli mnie do szkoły i znieśli mi bana na podróżowanie po AU. Od tego momentu, od poniedziałku do piątku miałem zapełnione stałe obiady i ciężej było tylko w dni wolne.

Generalnie z autobusami jest u nas kiepsko. Tylko niektóre osoby mają pozwolenie na opuszczanie AU i jest to głównie spowodowane tym, że spora liczba osób żyjących tutaj jest szurnięta. Potrafią odgryzać sobie nawzajem kończyny z desperacji. Gdyby dostali się do świata, w którym jedzenie chodzi po ulicy, dostaliby pierdolca. I mówię to z autopsji. Narobiłem sporo problemów pierwszego dnia na wolności, a byłem tylko dzieckiem, które łatwo można okiełznać. Z jednej strony mam trochę żal do Eraser'a i Reboot'a za restrykcje, które nałożyli, ale z drugiej strony rozumiem ich decyzje.

Dzisiaj od rana obrabiałem z ojcem w piwnicy mięso, które udało mi się zdobyć. Przez to, że wierzgało, byłem cały ubabrany w krwi i innych organicznych płynach i czym prędzej chciałem się umyć. Zostawiłem ojca w momencie, w którym porcjował mięso, aby zmieścić je do lodówki. Na szczęście, nie cierpimy na deficyt wody, także mogłem wziąć tak długi prysznic, jaki chciałem. A przynajmniej w teorii, bo w połowie, standardowo, Fancy postanowił mi przeszkodzić.

—Hun, wpuść mnie!— zaczął krzyczeć i walić pięściami w drzwi.

—Nie!

—Chcę się umyć, zanim Shado przyjdzie!

—Trzeba było to zrobić rano, zamiast gnić w łóżku do dwu... Co?

Wyskoczyłem spod prysznica, owinąłem się ręcznikiem wokół miednicy i uchyliłem drzwi od łazienki.

—Powtórzysz jeszcze raz to, co powiedziałeś?— zapytałem brata.

—Chcę się umyć, zanim Shado przyjdzie. Mogę?

—Shado przyjdzie? Tutaj? Pibbidy go puścił?

—Robimy razem projekt.— wzruszył ramionami i korzystając z mojego zakłopotania, wszedł do łazienki.

—A dlaczego tutaj, a nie w jego domu?

—Nie wiem. Zależało mu, żeby przyjść tutaj.—oparł się miednicą o umywalkę i zaczął przyglądać się swoimi paliczkom od dłoni—Zgaduję, że chce cię zobaczyć.

—Mnie?

—Leci na ciebie.

—Mnie?!

Zapytałem go tonem, który był strasznie nieufny i agresywny. Za to on spojrzał na mnie z lekko podniesionym łukiem brwiowym i grymasem na twarzy.

Spotkanie w piaskownicy i inne urocze wpadki - Undertale (Swap!Luxel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz