Rozdział 4

32 2 4
                                    

28.10.2023

-Wstajemy! Wstajemy! Za godzinę zajęcia.

-Jeszcze dziesięć minut...

-Żadne dziesięć minut, wstajemy teraz - Alex zrzucił ze mnie kołdrę, nie dając za wygraną.

-Ej!!!-Wrzasnęłam momentalnie zrywając się z łóżka.-Pojeba...

-Nie przeklinaj, tylko wstawaj, szykuj się i wychodzimy, bo ja nie mam całego poranka na twoje marudzenie.

-A z tym twoim ''nie przeklinaj''-powiedziałam przedrzeźniając jego głos- dałbyś już sobie spokój hipokryto- wytknęłam mu. 

-Idź już pod ten prysznic może?

Nie musiał mnie dwa razy namawiać. Posłusznie wstałam i poszłam pod prysznic.

***

Podstawówka i liceum do których chodziłam nie były szkołami prywatnymi mimo, że mój ojciec bardzo tego chciał.  Do publicznych szkół uczęszczałam z własnego wyboru (co prawda namówienie taty trochę mi zajęło, ale nie ma rzeczy z którą bym sobie nie poradziła. Nawet z własnym rodzicem. 

Nasuwa się tylko pytanie, dlaczego, mojemu staremu tak zależało na prywatnej szkole?

Otóż już śpieszę z wyjaśnieniami. 

Paparazzi.

Nie raz podczas wychodzenia ze szkoły ich spotykałam i nie raz widziałam artykuły o tym, że państwo Morton nie dbają o swoją jedyną córkę, wysyłając ją do publicznej szkoły.

Minusy posiadania znanych rodziców. 

***

Wracając.                                                                                      

Do liceum nie przychodziłam jakoś bardzo odjebana. Zazwyczaj w dresach. Tak jak większość dzieciaków. Kiedy zaczyna się lekcje o ósmej rano, a kończy o siedemnastej, to nie myśli się o wyglądzie.

 Natomiast studia to zupełnie co innego, a przynajmniej w Nowym Jorku.

Była wiosna, więc kwiecisty kombinezon i szpilki wydawały się sensownym rozwiązaniem. 

Spojrzałam na zegar i aż zachciało mi się złapać za głowę. 

-Alex!!!- Wydarłam się prawdopodobnie na pół apartamentowca. 

-Chryste...Co się tak drzesz?

-Czemu mnie budziłeś, wiedząc, że mamy zajęcia dopiero na dziesiątą?-Pytałam z przepełnionym pretensją głosem.

-Kto wie czy nie złapią nas korki? Plus musimy jeszcze wyjść po Jess i Suzan.

No tak. Trzeba było nie dawać mu kluczy do mojego mieszkania.

***

Kim w ogóle są Alex, Jess i Suzan. 

Otóż, Alex kończy właśnie studia informatyczne na kierunku projektowania gier. Pasjonuje się komputerami i kocha razem ze mną grać w The Sims 4. Przy okazji najlepszy, męski przyjaciel jakiego mogłam sobie wymarzyć.

Jess- taka pospolita, można by nawet powiedzieć, że zwykła dziewczyna - nikt specjalny - z mojego punktu widzenia to najmilsza osoba w Nowym Jorku. Kocha pomagać ludziom. Uczęszcza do szkoły aktorskiej mieszczącej się w pobliżu uczelni w której ja, Alex i Suzan się uczymy. 

A Suzan...

Cóż mogę o niej rzec? Gdyby życie to była gra w Simsy ustawiłabym jej w cechach ''Romantyczka''. Kocha imprezy, alkohol, chodzenie na imprezy, do klubu i na randki. 

Podsumowując, razem tworzymy całkiem zgraną paczkę.

-Nie macie z Jess przypadkiem na inną godzinę niż my?

Zapytałam, bo coś mi nie pasowało.

-Mamy na jedenastą, ale planujemy jeszcze wstąpić do Starbucksa. 

-Aha.

Studia prawnicze nie były czymś o czym marzyłam od zawsze. Początkowo chciałam być modelką. Jak chyba każda dziewczynka w wieku dziesięciu lat. Następnie marzyłam o karierze lekarki, jednak moje ambicje szybko opadły po wizycie w przychodni, kiedy miałam umówione pobieranie krwi. Zapisałam się też na treningi siatkówki ale, po pięciu nie udanych serwach stwierdziłam, że to bez sensu, o karierze psycholożki nawet nie wspomnę. Myślałam o niej przez jakieś pięć minut. Skończyło się na tym, że jedyną psycholożką jaką jestem to z Suzan przy winie opijając jej kolejny zawód miłosny. Tak, szybko się zniechęcam.

Postawiłam na prawo. Dobrze płatne. No i naoglądałam się Prawnika Z Lincolna na Netflixie. Jedyne co mi nie pasowało to historia. W sensie przedmiot szkolny. To nie tak jak matematyka, gdzie wszystko ma swoje przyczyny i zasady, ale cóż. Utrzymanie mieszkania w Nowym Jorku nie jest tanie, a ja jestem dla niego w stanie nawet przekonać się do nauki. Dla niektórych rzeczy i ludzi warto się poświęcać.

***

Apartament  Alexa mieścił się na tym samym piętrze co mój. Dokładnie po drugiej stronie korytarza. Za to Suzan mieszkała piętro wyżej, a Jess piętro niżej. Stąd pośpiech Alexa. Musieliśmy wejść jeszcze jedno piętro wyżej i dwa piętra niżej.

-Nie wiem jak ty Alexie, ale ja jestem już gotowa do wyjścia.

-W takim razie chodźmy.-Ogłosił Alex.                                                                                                                                                                                                                                                  

Our (not) perfect familyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz