Rozdział 3

36 3 0
                                    

-Pobudka, dojechaliśmy!

-Tak szybko?-Przeciągnęłam się leniwie. 

-Przespałaś całą drogę śpiąca królewno - Mateo zaśmiał się serdecznie. - Słuchaj, pomogę ci wnieść kartony, ale z resztą musisz sobie sama poradzić, bo Madison dzwoniła, że mam wrócić przed zmierzhiem.

-Emm... Spoko i tak już dużo pomogłeś wioząc mnie tu. Dzięki tak w ogóle, że poświęciłeś swój czas. 

-Luz. Czego się nie robi dla przyjaciół c 'nie?

Do tej pory nie wiem, jakim cudem obudziłam się dopiero teraz. Staliśmy właśnie pod jednym z apartamentowców w samym środku Nowego Jorku. To był dla mnie coś całkiem nowego. Przez całe życie żyłam w małym miasteczku pod Pensylwanią, więc Nowy Jork to dla mnie nowa rzeczywistość.

Po zameldowaniu się w recepcji i zaniesieniu kartonów do mojego nowego apartamentu, przyszedł czas na żegnanie się z moim -jakby nie było- bliskim przyjacielem. 

-Muszę już lecieć Olivia. Odwiedzaj nas, albo my będziemy cię odwiedzać. Dzwoń i... Trzymaj się. 

-Ty też. No i oczywiście pozdrów swoją dziewczynę ode mnie. 

-Taa... Madison już tęskni.

-Dobra... To co? Do zobaczenia? 

-Pewnie - chłopak nachylił się i złożył pocałunek na moim policzku, po czym opuścił apartament. 

Our (not) perfect familyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz