Kai Smith pov.
— Mam sobie sam sprawdzić twoje ciało, czy sam mi wszystko pokażesz? — Żadne pierdolone blizny po walkach, gdyby były po walkach to by od razu powiedział.
— Kai naprawdę nie musisz się martw- — Nie zastanawiałem się.
— Głupi nie jestem. Pokażesz mi wszystko czy mam sam cie rozebrać i sobie sprawdzić? — Podszedłem do blondyna i złapałem delikatnie za brzegi już jego czerwonej bluzy.
Blondyn zrobił krok w tył i spojrzał na swoje drżące dłonie.
— Przepraszam. — Wypadło z jego ust.
Niepewnym ruchem zdjął swoją bluzę i odłożył ją na łóżko. Usiadł na czerwonej pościeli a zaraz po tym ja usiadłem naprzeciwko chłopaka. Chciałem mieć idealny widok na jego piękne ciało, które tyle przecierpiało.
— Nie będę cię molestował w takiej sytuacji, wskaż miejsca gdzie je masz. — Westchnął uraniając łzę. Chłopiec miał tak jasną karnację, że nawet większa blizna nie była widoczna z takiej odległości.
Wskazał na swoje obydwa nadgarstki, żebra oraz zakryte jeszcze uda.
— Mogę się przyjrzeć? — W odpowiedzi dostałem tylko skinięcie głową.
Klęknąłem między udami blondyna i delikatnie złapałem za oba nadgarstki chłopaka. Przyglądałem się każdej białej smudze, większości były w miarę płytkie, ale znalazły się też te o wiele głębsze.
W moich oczach zebrały się łzy. Kurwa..
Dlaczego on to sobie robił?
Zerknąłem jeszcze na żebra chłopca, jednak już nie dotykając go w te miejsca.— Żartujesz sobie ze mnie? — Wyszeptałem łapiąc blondyna za dłonie. Oczy zaczęły mnie cholernie piec gdy ten odwrócił wzrok.
— Przepraszam. — Zacisnął delikatnie dłonie na tych moich.
— Nie przepraszaj za coś, czego nie da się zmienić. Twoje słowa. — Patrzyłem mu prosto w oczy niedowierzając w to co się działo. — Kiedy ty to sobie zrobiłeś? — Głos łamał mi się a łzy swobodnie spływały po mych policzkach.
— Może z 8 miesięcy temu przestałem.
— I nic nikomu kurwa nie powiedziałeś? Mogłeś stracić kurwa życie! — Wykrzyczałem będąc zły, ale nie na niego. Zły byłem tylko i wyłącznie na siebie, ponieważ on potrzebował wtedy pomocy a ja nic nie zauważyłem. Patrzyłem na chłopca, który ewidentnie się przestraszył takiej reakcji z mojej strony. Kai, kurwa.. — Przepraszam za siebie. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że skończyłeś z tym. Dumny jestem.. — Przytuliłem go nadal będąc między jego udami. Prawda, chciałem także zobaczyć to co ma na udach, ale nie chcę w tym momencie kazać mu się rozbierać.
Z zamyśleń wyrwał mnie ciszy szloch blondyna.
— Ejj.. Złotko co jest? — Oddaliłem się na chwile aby móc na niego spojrzeć.
— Nic, po prostu.. — Urwał na moment by otrzeć twarz z łez. — Pierwszy raz słyszę od kogoś te słowa. — Zakrył dłońmi swoją zapłakaną piękną twarz.
— Zawsze będę z ciebie dumny. — Zbliżyłem się ustami do tych jego i delikatnie je musnąłem. — Kocham cie. — Ponownie złączyłem nasze usta.
Całowaliśmy się tak do momentu w którym chłopak przerwał wszystkiego. Odsunął się ode mnie i unikał kontaktu wzrokowego.
— Kai.. Ja mam takie pytanie.
— Słucham cię. — Usiadłem obok niego.
— Trochę o nas myślałem w ostatnim czasie.. I boję się o to, że jestem dla ciebie tylko na chwile? Boję się, że będziesz mnie traktował tak jak każdą wcześniejszą laskę, rozkochasz w sobie, przelecisz przy najbliższej okazji i zostawisz bez wyjaśnień. — Wyszeptał a moje serce tak jakby na chwile stanęło.
— Czyli za takiego mnie masz. — Westchnąłem. — Jest w tym w sumie trochę prawdy. Robiłem tak z każdą laską, rozkochiwałem, przeleciałem i zostawiałem, ale jest w tym jeden klucz. — Czułem jak wsłuchiwał się w moje słowa i przetwarzał każde po kolei. — Nimi jedynie zaspokajałem swoje potrzeby, jednakże żadna z nich nie zaspokajała mi wszystkiego nawet w 50%. A wiesz dlaczego? — Spojrzał na mnie z zapytaniem. — Bo żadna z tych dziewczyn nie była tobą. — Urwałem na moment. — W każdej z nich szukałem ciebie, ale żadna nie potrafiła tobie dorównać. To może i jest strasznie żałosne, wiem o tym i zdaje sobie z tego sprawę, ale taka jest prawda.
— Racja, było to żałosne, ale jednak coś w tym jest. — Zaśmiał się. Ucieszyło mnie to, że wywołałem piękny uśmiech na jego równie pięknej twarzy. — Ale.. Teraz masz mnie i możesz zaspokajać swoje potrzeby ze mną. — Wyszeptał dalej uśmiechając się.
— Jesteś tego pewny? — Chłopiec położył się gdy tylko nachyliłem się nad nim.
— W 101%, ale jeśli będziesz chciał no wiesz.
— Co wiem? — Zapytałem, a gorący rumieniec wkradł się na jego policzki.
— Jeśli będziesz chciał uprawiać seks. — Odwrócił wzrok przy dwóch ostatnich słowach. — To jeszcze mam takie pytanie.
— Pytaj śmiało.
— Możemy zrobić tak, że zrobimy to, dopiero jak ci powiem, że jestem gotowy? Bo wiesz.. ja jeszcze nigdy z nikim się nie przespałem i po prostu na razie nie czuję gotowy. Przepraszam cię Kai. — Jego ciało zesztywniało po tych słowach.
— Rozumiem cię i uszanuje twoją decyzje. Nie przepraszaj mnie za to złotko, to naprawdę uroczę i ciszę się, że mi o tym powiedziałeś.
Uśmiechnąłem się na widok jeszcze bardziej zarumionego blondyna.
— A tak na boku to ci jeszcze coś powiem. — Jego wzrok z powrotem wrócił na moje oczy. — Bo my tu tak już od dobrych parunastu dni się całujemy, przytulamy i dotykamy, teraz gadamy o naszym przyszłym stosunku a nie jesteśmy nawet razem, więc.. czy zgodziłbyś się w tej pięknej chwili zostać moim chłopakiem? — Znałem już odpowiedź na to pytanie. Blondyn po prostu zaciągnął mnie do pełnego uczuć pocałunku.
W tym momencie wiedziałem, że będzie już tylko lepiej. Przerwałem na chwile pocałunek i spojrzałem w jego prześliczne zielone tęczówki.
— Mam to uznać za tak?
— Tak głupku, Kocham cię.
Nasze usta po raz kolejny się zetknęły, jego dłonie błądziły po moim ciele.
W pokoju było słychać tylko ciche cmoknięcia naszych warg.Na ten moment reszta świata dla nas nie istniała, liczyliśmy się tylko my..
CZYTASZ
„Just GreenFlame"
Подростковая литератураKai Smitch od dłuższego czasu podkochuje się w swoim najlepszym przyjacielu Lloydzie Garmadonie. Chłopak boi się, że przyjaciel nie odwzajemnia jego uczuć a jedynie myśli, że jest dla Kai'a tylko na chwile. Przez obawę o ich relacje brunet zamienia...