Część 7

5 0 0
                                    

Nadal niedowierzałam że mnie lubi. 

- Jak się czujesz? Wyglądasz na wystraszoną. Nie musimy iść za rękę.

- Nie w tym problem. Po prostu pierwszy raz czuję się bezpieczna przy kimś żywym.- odpowiedziałam po czym opuściłam głowę. Przestałam czuć ciepło na ręce. Widocznie mu się znudziłam . 

Szłam i szłam nie zwracając uwagi na to że chyba idę sama. Stawiam lewą stopę, za nią prawa, lewa , prawa i... potknięcie. Wpadłam na kogoś. 

- Bardzo przepraszam.- powiedziałam podnosząc wzrok . Przekonałam się że to Alan . Czułam zapach jego perfum. On objął mnie mocno. Stałam czubkami palców na jego butach. Oplótł ręce wokół mojej talii i trzymał mnie mocno przy sobie . Lewą ręką wciąż mnie trzymał a prawa puścił. Złapał za kosmyk karmelowych włosów pałętających się na mojej twarzy a następnie założył go za ucho. Przesunął rękę na tył moje głowy . Przybliżył ją do swojej twarzy . Byłam niemal że w stu procentach pewna że złoży na moich ustach pocałunek . Myliłam się bo poczułam dotknięcie nie w okolicach warg a na płatku ucha. Złożył na nim pocałunek po czym szepnął do niego.

-Nikt cię więcej nie skrzywdzi. Będę bronił cię ze wszystkich moich sił. - po tych słowach znów delikatnie musnął moje ucho. Oczywiście moje policzki przybrały kolor różu. Pokazałam  zęby.

 Ledwo na czas zdążyliśmy do szkoły . biegliśmy do sali na szczęście zdążyliśmy kilka sekund przed drugim dzwonkiem. Jest godzina 15 a my wracamy ze szkoły. Złapał nas deszcz ale Alan przekonał mnie że muszę cos zobaczyć. Weszliśmy w głąb lasu i staliśmy na moście nad dołem. Blond włosy miał przemoczone od deszczu i zupełnie jak moje przykleiły mu się do czoła. Chłopak śmiał się w głos po czym zawołał mnie do siebie i mocno objął. Teraz już nie mogę się mylić. Sto procent będzie całus. nasze ułożenie wyglądało mniej więcej tak jak wtedy na ulicy lecz nasze twarze były na wprost siebie . . Na sekundę opuścił ręce i przejechał nimi po ramionach. Powtórzył wcześniejszy ruch ale tym razem objął mnie mocniej. Mocno trzymał mnie przy sobie i obejmował ręką moją głowę którą trzymał między szyją a ramieniem.

-Jak się czujesz?- zapytał

- Czuje się... świetnie.-powiedziałam a z moich oczu ciekły słone kropelki szczęścia .

-Zobacz to.- zaproponował po czym złapał mnie za rękę. Pobiegliśmy w dół. Rosło tam jedno drzewo. Blondi chwycił za mój policzek. W myślach syknęłam bo jeszcze trochę bolał po uderzeniu. Przesunął ręką po nim. Patrzył mi w oczy co mogłoby trwać wiecznie ale i tak byłam zadowolona z kilku sekund. Gdy przerwał od razu miał banana na twarzy. Śmiał się po czym zjechał po drzewie śmiejąc się. Deszcz przestawał padać a na niebie zawitała tęcza. To był chyba najidealniejszy moment na pierwszy prezent. Zerwał stokrotkę , dał mi ją i w promieniach słońca wyszczerzył się . Posiedzieliśmy jeszcze sekundę po czym odprowadził mnie do domu. Przed moim blokiem zapytał upewniając się ze ma racje

-Podobało ci się? 

- Tak - wbiegłam energicznie po schodach po czym wleciałam do pokoju ignorując rodziców w salonie. Zamknęłam drzwi i po nich zjechałam najlepszy dzień w moim okropnym życiu... 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nowy(aktualnie wstrzymane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz