Wniosek z ostatnich minut wydawał się prosty — niejaki Juliusz Słowacki, uczeń klasy humanistycznej, syn Salomei Słowackiej–Bécu oraz Euzebiusza Słowackiego, koniecznie musi nauczyć się panować nad tym, co mówi. Najwyższa pora, bo nieposiadanie tej bazowej umiejętności już odznaczało się w jego wczesnym nastoletnim życiu, gdy nie raz pakował się w kłopoty, których mógł banalnie łatwo uniknąć.
Przykładowo, kiedyś wykłócał się z panią w sklepie, po tym, jak nie chciała mu sprzedać piwa bezalkoholowego. Jak opętany rzucał argumentami, których autentyczności sam nie był pewny oraz odwoływał się do paragrafów, które prawdopodobnie nawet nie istniały. Tyle starań tylko po to, by został uciszony wezwaniem policji i rodziców.
Innym razem pod wpływem impulsu, zgodził się na randkę z dziewczyną, chociaż powoli zaczynał mieć świadomość, co oznacza jego zachowanie, podczas oglądania Piratów z Karaibów, gdzie większą jego uwagę przykuwał Will Turner niż Elizabeth Swan. W wyniku tej sytuacji zadręczał się przez długie tygodnie, że w ten oto sposób załatwił sobie cholernie duszące uczucie w klatce piersiowej, któremu nieodłącznie towarzyszyło poczucie winy w stosunku do siebie samego oraz tej niewinnej, zauroczonej w nim dziewczyny.
Warto też wspomnieć scenę z balu ósmoklasisty, z którego w środku nocy musiała go odbierać mama. Mianowicie gdzieś w połowie imprezy uderzył jakiegoś irytującego gościa z klasy równoległej, ponieważ naśmiewał się z jego nowej koszuli. Widocznie tak bardzo rozbawiła go swoimi koronkami oraz bufiastymi rękawami, że poczuł silną potrzebę drwiny z jej właściciela przy wszystkich klasach ósmych. Więc Juliusz nie potrafiąc dłużej wytrzymać jego drażniącego uszy śmiechu, pomimo przyjaciół, którzy jasno wyrazili swój sprzeciw takiemu rozwiązaniu (oprócz Fryderyka, który zaczynał podwijać rękawy gotowy do walki), podszedł do niego i walnął z liścia tak mocno, że na piegowatym policzku został czerwony ślad. Nie muszę chyba wspominać, że Salomea nie była zbytnio zadowolona i od razu po powrocie do domu uświadomiła synowi, jak bardzo jest nim zawiedziona. Na marginesie chcę powiedzieć, że w chwili, gdy opuściła pomieszczenie, trzaskając drzwiami August–ale–mam–irytującego–pasierba–pod–dachem–Bécu zagadnął zaintrygowany:— Żeby było jasne, ja również jestem tobą zawiedziony... — mruknął poważnie znad mytego naczynia. Juliusz, będąc zmęczonym już ciągłymi reprymendami, spojrzał na ojczyma wykończonym wzrokiem — jeszcze naganki od niego mu brakowało. Gdy miał się odezwać, może po raz kolejny tego dnia starając się wytłumaczyć swoje stanowisko, został uciszony machnięciem ręki, tryskającej w jego twarz wodą z pianą. — Daj mi dokończyć, Słowacki. Nie zawiodłeś mnie w taki sam sposób, jak zawiodłeś Sal. Ja winię cię jedynie za to, że zamiast niewinnego chlaśnięcia, nie przywaliłeś mu z pięści, łamiąc przy okazji ten jego obrzydliwie długaśny nos. — Zerknął na pasierba znad zlewu i uśmiechnął się nieznacznie, ale szczerze do chłopaka — chyba po raz pierwszy, od kiedy ożenił się z jego matką.
Te wszystkie sytuacje miały jeden ważny, wspólny czynnik — działy się w jakimś chorym amoku, w którym słowa, a nawet czyny wydobywały się z nastolatka instynktownie. Do chwili, aż na miejsce adrenaliny wstępował wstyd, był niewyobrażalnie dumny z tego, co zrobił. Jednak potem, nierzadko parę minut od całej sprawy, uświadamiał sobie, że w gruncie rzeczy nie zależało mu na takim obrocie rzeczy. Cyklicznie dumę zastępowała chęć cofnięcia czasu.
Tak też było i w tym wypadku, gdy bezmyślne rzucił zdanie, zobowiązujące go do dowiedzenia się co maturzysta miał na myśli, mówiąc o swoich rzekomych korzyściach płynących z pomocy Juliuszowi. Może w innych okolicznościach mógłby to po prostu zignorować, ale nie tym razem; nie gdy osobą, której to powiedział był mężczyzna, któremu za wszelką cenę chciał udowodnić swoją wartość. Może już nie mógł tego zrobić za pomocą wygranej w konkursie, ale takie krótkie śledztwo polegające na dowiedzeniu się o zamiarach wspólnika nie brzmiało źle...
CZYTASZ
𝐄𝐗𝐂𝐄𝐏𝐓𝐈𝐎 𝐑𝐄𝐆𝐔𝐋𝐀𝐄. słowackiewicz fanfiction
Fanfic𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 kochają Juliusza Słowackiego, cóż... Wszyscy, prócz 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐞𝐣 osoby. I to naprawdę nic złego, dopóki nie zasiada ona w jury 𝐤𝐨𝐧𝐤𝐮𝐫𝐬𝐮 𝐥𝐢𝐭𝐞𝐫𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨, który Juliusz musi wygrać. ▂ Juliusz Słowacki × Adam Mickiewic...