Odporność Juliusza odkąd pamiętał była dla niego bezlitosna. Słaba, pozostawiająca wiele do życzenia oraz taka, której można naprawdę dużo zarzucić. To właśnie przez nią kilkuletni Juluś, nie raz był uziemiony przez matkę, w celu głębszego nie rozchorowania się. W tamtych latach drażniło go to niemiłosiernie. Przecież skoro, to o niego oraz o jego stan zdrowia chodziło, to powinien mieć prawo decydowania o tym, czy powinien wychodzić z domu, czy nie. No jednak świat nie był tak łaskawy dla niego, ponieważ gdy dochodziło co do czego, to miał naprawdę niewiele do gadania i musiał słuchać mamy tak czy siak.
Gdy był starszy, zaczął kombinować. Wymyślać niecne i zaskakująco skomplikowane plany na wieczorne wyjścia czy to przez okno, czy tylne drzwi od domu. Nie trwało to jednak długo, ponieważ jak rodzice zauważyli, iż podejrzanie często kręci się koło wcześniej wymienionych rzeczy, dopilnowali, by nie miał możliwości samodzielnego otwierania ich.
W sumie, jak to się w taki sposób teraz ujmuje, brzmi to podobnie do więzienia o dość surowych restrykcjach. Aczkolwiek trzeba zrozumieć panią Salomeę w tej sytuacji — jej jedyny syn jest zdolny do nawet wyskoczenia z pierwszego piętra o trzeciej w nocy, byleby pobawić się trochę na dworze. Kto niby w jej sytuacji nie postąpiłby podobnie?!
I właśnie w taki sposób, prędko, doprowadził do sytuacji, że nie mógł nawet nosa wysunąć poza cztery ściany swojego pokoju. Tragedia niczym świeżo wyrwana spod pióra Williama Shakespeare'a — niczemu winny chłopiec zostaje bezlitośnie uwięziony i nikt nie ma możliwości go uratowania. Nawet Fryderyk, który w tamtych czasach robił za księcia na białym koniu i wykrzykiwał pod jego oknem zachęcania by wyszedł łaskawie z domu. Dla jasności pani Słowackiej-Becu ani trochę się to nie spodobała i codziennie odganiała go jak wyjątkowo upierdliwe ptaki.
Zapewne wiele osób uzna to, co teraz napomknę, za głupie, jednak podczas tych długich dni bezczynnego leżenia w łóżku, obiecał sobie jedno. Gdy będzie nieco starszy oraz otrzyma ten niezwykły przywilej decydowania o samym sobie, już nigdy, ALE TO NIGDY, nie będzie świadkiem tego przeklętego zamykania drzwi na jego oczach. Zwyczajnie, źle mu się to kojarzyło, gdyż świadczyło wtedy, tylko jedno — swoich przyjaciół, nie zobaczy dobre parę tygodni.
Dziś Juliusz niestety musiał złamać tę obietnicę, gdyż pan przewodniczący uznał, iż zamykanie drzwi na klucz przed ich rozmową jest konieczne. Sam Słowacki nie zupełnie tak uważał, ale jak w przypadku swojej mamy (która zresztą naprawdę dobrze czyniła, dbając w ten sposób o jego chorowity organizm), zdecydował się "zaufać" drugiej osobie. Albo prościej mówiąc, odpaliły się w nim mechanizmy z dzieciństwa, które mówiły jasno, że tej drugiej osobie nawet TRZEBA i WYPADA zaufać.
Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, było to dość niebezpieczne w przypadku gdy ktoś go porwie lub do porwania będzie się przymierzał... Jednak teraz uświadomienie sobie o tym na niewiele mu się zda i trzeba mieć nadzieję, że Mickiewicz jest zwyczajnie miłym chłopaczkiem, który chciał z nim tylko i wyłącznie kulturalnie porozmawiać.
Zresztą nie powinien narzekać. Samo przyglądanie się jak ten, wręcz desperacko wykonuje zalecenia z poradnika jak być dobrym porywaczem! Krok pierwszy: zamknij drzwi na klucz (właściwie to skąd Adam wytrzasnął te klucze? Poważnie fucha przewodniczącego zapewniała takie luksusy???) i nie wyjaśniając niczego, męcz się z tym krokiem parę minut, było dość zabawne. Ta cała jego przesadna wrażliwość ukazująca się w obsesyjnym obracaniu głową, upewniając się paręnaście razy czy na pewno nikt nie będzie stał im pod drzwiami lub, czy za parę sekund nie wróci nauczyciel, który może w końcu uporał się ze średniowiecznym ekspresem do kawy. To sprawiło, że na jego ustach zawitał prawie niewidoczny, rozbawiony uśmiech.
Juliusz oparł się dłońmi o skraj ławki i wskoczył na nią, o dziwo, bez większego hałasu. Przeniósł ciężar górnych partii ciała na swoje ręce, wygodnie się na nich opierając. Nogi zwisały mu luźno, a, jako że unosiły się parę centymetrów nad ziemią, pozwolił sobie na nieświadome wymachiwanie nimi niczym pięciolatek, oczekujący aż mama wyjdzie z gabinetu lekarza.
CZYTASZ
𝐄𝐗𝐂𝐄𝐏𝐓𝐈𝐎 𝐑𝐄𝐆𝐔𝐋𝐀𝐄. słowackiewicz fanfiction
Hayran Kurgu𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 kochają Juliusza Słowackiego, cóż... Wszyscy, prócz 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐞𝐣 osoby. I to naprawdę nic złego, dopóki nie zasiada ona w jury 𝐤𝐨𝐧𝐤𝐮𝐫𝐬𝐮 𝐥𝐢𝐭𝐞𝐫𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨, który Juliusz musi wygrać. ▂ Juliusz Słowacki × Adam Mickiewic...