Swego czasu Juliusz Słowacki prowadził notes, w którym zapisywał wszystkie lekcje życiowe, których doznał podczas swojej na oko czternastoletniej egzystencji na tej planecie. Znajdowały się w nim takie rzeczy jak to, by nie ufać mamie, gdy niespodziewanie zaciąga cię w środku roku na rzekome badania profilaktyczne, które mają się składać jedynie z ważenia, mierzenia oraz pomiaru ciśnienia. Dlaczego? Cóż, zapewne, dlatego że w jego przypadku za każdym razem wracał do domu z obolałą ręką po szczepieniu lub pobraniu krwi (dla jasności — nie było mowy ani o jednym, ani o drugim podczas rozmowy pt. mamo, a po co my tam tak właściwie jedziemy?).
Parę stron dalej, można było przeczytać kolejną równie ważną uwagę dla Julka z przyszłości — mianowicie, aby zawsze, ale to zawsze po poproszeniu Augusta, by rozwiązał jakieś jego zadanie domowe (w szczególności z matematyki) skontrolować czy rzeczywiście je obliczył, a nie powpisywał pierwsze lepsze wyniki. Raz tego nie zrobił i absolutnie o jeden raz za dużo, ponieważ w taki właśnie sposób, w siódmej klasie podstawówki ośmieszył się przed kolegami najgłupszymi rozwiązaniami, które nawet ciężko było powiązać z tematem. Tamtego dnia wyszedł na skończonego idiotę z kolejną rażącą jedynką w dzienniku, ojczymem nabijającym się nad jego uchem i matką, która nie wiadomo czy była bardziej zażenowana swoim naiwnym synem, czy niedojrzałym mężem.
I gdyby nie fakt, że Salomea kategorycznie zabroniła jedynakowi prowadzenia tych zapisów, ponieważ w jej mniemaniu jedynie co skutkowały to nasilenie paranoi czternastolatka, wciąż by je prowadził. A sytuacja, która przytrafiła się dnia pierwszego marca, na jednej z przerw między językiem polskim a chemią idealnie wpasowałaby się w klimat Najważniejszych życiowych lekcji Juliusza Słowackiego.
Na kartkach notesu sformułowana byłaby tak: — jeśli ktokolwiek wypowiada w twoim kierunku zdanie, w którym znajduje się i słowo dyrektor i imię Adam (plus pięć punktów do zagrożenia, jeśli obok niego widnieje nazwisko Mickiewicz), najlepiej uciekaj jak najdalej. Nie odwracaj się, wybiegnij z pomieszczenia przez najbliższe drzwi (albo okno, tym bardziej że z dzieciństwa oprócz traumy wyniosłeś również kilkuletnie doświadczenie w takich kaskaderskich czynnościach), poproś Cypriana, by pomógł ci sfingować twoją śmierć i na koniec postaraj się przekonać ojca Zygmunta, by postawił ci najbliższy lot na przykład na te cholerne Włochy. A i najważniejsze — aby przetrwać, MUSISZ odhaczyć każdy z podanych punktów, w innym wypadku ponownie skończysz jak tego cholernego piątku.
Oparty o pierwszą ławkę w rzędzie tuż przy ścianie, zerknął na zegar znajdujący się nad tablicą kredową. Z wielkim zdziwieniem doszedł do wniosku, że nie siedział w tej sali tak krótko, jak dotychczas zakładał. Obstawiał maksymalnie dziesięć, góra piętnaście minut i nawet nie łudził się, że uda mu się w całości ominąć lekcję, na której aktualnie męczyli się jego przyjaciele. Okazało się jednak, że najwyraźniej za grosz nie miał poczucia czasu i jakimś cudem nie zorientował się, iż sama rozmowa z dyrektorem trwała już trzydzieści minut. Znaczy... Bardziej rozmowa Adama z dyrektorem, ponieważ sam Słowacki nie brał w niej czynnego udziału. Jego zaangażowanie kończyło się na sporadycznych kiwnięciach głową, które były całkowicie przepełnione nadzieją, że nie jest pytany o coś ważnego. Z uwagi na fakt, że już dawno zdążył się kilka razy pogubić w wątkach prowadzonej konwersacji, poddał się w próbach uczestniczenia w niej.
Na szczęście nikt nie oczekiwał od niego większego wkładu i mógł bez nerwów poświęcić ten czas na coś ciekawszego — bodaj na analizowaniu wielu kolorowych kwiatków narysowanych kredą na tablicy. Z tego co się orientował w tej konkretnej sali, godzinę temu, miała lekcję klasa pierwsza C i jeśli dobrze rozpoznawał styl w jakim zostały przedstawione rośliny, był prawie pewny, że ich twórcą była Ludwika Śniadecka. Boże, chroń tę wspaniałą kobietę! — pomyślał z wdzięcznością. Bo to właśnie dzięki jej pracy, mógł zagospodarować sobie te ostatnie parę minut w dusznej sali bez używania telefonu (zbyt bardzo przerażała go wizja tego, że może on zostać przez nauczyciela wyrzucony z drugiego piętra przez okno).
CZYTASZ
𝐄𝐗𝐂𝐄𝐏𝐓𝐈𝐎 𝐑𝐄𝐆𝐔𝐋𝐀𝐄. słowackiewicz fanfiction
Fanfic𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐜𝐲 kochają Juliusza Słowackiego, cóż... Wszyscy, prócz 𝐣𝐞𝐝𝐧𝐞𝐣 osoby. I to naprawdę nic złego, dopóki nie zasiada ona w jury 𝐤𝐨𝐧𝐤𝐮𝐫𝐬𝐮 𝐥𝐢𝐭𝐞𝐫𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐠𝐨, który Juliusz musi wygrać. ▂ Juliusz Słowacki × Adam Mickiewic...