Rozdział 2

13 2 0
                                    




Obudziło mnie krzyczenie mojej mamy z dołu.
-Ash, wstawaj w końcu!!- pierwsze co zrobilam po otwarciu oczu, było spojrzenie na godzinę. Była siódma za dwadzieścia minut zaczynałam zajęcia.

- Kurwa. Zaspałam! - wybiegłam spod kołdry, jak poparzona. - Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej. - krzyczę do niej, w pół zaspana.

- Oj uwierz mi, łatwiej było by mi dobudzić umarłego niż ciebie. - pobiegłam szybko pod prysznic, wzięłam pierwsze lepsze ubranie, pomalowałam się i uciekłam z domu. Tak szybko jak tylko jest to możliwe.

Po dotarciu do szkoły spotkałam Zoey. Patrzyła na mnie jak na jakiegoś debila.

- Co ty masz na nogach? - pyta z śmiechem w głosie. Pierwsze co poczułam to zażenowanie, tak miałam moje ukochane klapki w rekinki na nogach.

- Nie no, kurwa co jeszcze. - Zoey buchnęła śmiechem, ja jedynie chciałam się zapaść pod ziemię.

- Ciesz się Ash, że mam zapasowe buty w szafce. - mrugnęła do mnie z tym swoim słodkim uśmiechem.

- Boże, Zoey kocham cię. - mówię jej to, z ogromną wdzięcznością.

- Wiem to, już od dawna.- podeszła do szafki, wyciągając z niej białe buty. Na mojej twarzy pewnie zawitał uśmiech.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję, pobiegłyśmy aby zająć tylne miejsca.

Siadając wygodnie na zajętych miejscach przez nas, przypomniałam sobie o przesyłce jaką dostałam wczoraj od listonosza. Biedny ciekawe czy wszystko z nim w porządku. Jednak postanowiłam na razie o tym nie myśleć, miałam zamiar się skupić na lekcji.

Jak tylko dochodziła ostatnia lekcja,Zoey zaczęła przypominać sobie coś ważnego.

- Ej, Ashley mam dla ciebie zajebista wiadomość. - zaczęła mówić szeptem, jedyne w jaki spodni jej odpowiedziałam to kiwnięciem. Nie miałam zamiaru zostać opieprzona odrazu w mój pierwszy dzień.- Dziś są wyścigi motocyklowe. - zaczęła mówić i ruszać brwiami. Jedyne co miałam w głowie to pustka nie wiedziałam oco jej chodzi. Więc zapytałam ją moją zdziwioną mian- Serio Ash? Pod kamieniem żyjesz czy coś. Dziś są wyciągi Black birds, podobno ma się ścigać sam Black. - no i to jest sierpień ciekawe.

- A myślisz, że jest szansa abym ją też mogła się ścigać? - zapytałam nieśmiało, jedyne co dostałam to zdziwiona minę plus upomnienie od nauczycielki- Świetnie, jeszcze tego brakowało. - skupiłam się na pisaniu notatek, aby nie zostać znowu upomnianym.

- Co ty mówisz? Ty chcesz się ścigać? - zapytała z niedowierzaniem, ja tylko kiwnęłam z zawstydzeniem głową - Wiesz, że na tych wyścigach mogą się ścigać tylko faceci? - zapytała, a ja odrazu pomyślałam że to głupie.

- A gdyby tak, nikt nie wiedział że jestem dziewczyna? - Zoey sie tak uśmiechnęła promienie, że pewnie doprowadziła by do roztopienia lodowców. - Możesz mi w tym pomóc- powiedziałam odwzajemniając jej uśmiech.

- Na wszytko co dziś powiesz, jestem na tak. Kurwa ale się jaram. - zaczęła się aż trzęsąc z ekscytacji.

- Oki, tylko poczekajmy do końca, lekcji i idziemy do mnie. - teraz to ona kiwnęła mi.

Do końca lekcji siedziałyśmy cicho. Czekałyśmy tylko jak nadziejecie ta wymarzoną godzina, kiedy nadejdzie koniec lekcji.

Pierwsze co zrobiłyśmy po wyjściu ze szkoły, ruszyłyśmy do mnie do pokoju abym przeszła przemianę. Taka malutka tylko aby nie poznali, że jestem kobietą. Związałyśmy razem z Zoey mój biust i pomogła mi nałożyć strój na motocykl.

- Ash tak w ogóle. Jeden co to za pudełko na twoim stoliku? - zaczęła mnie pytać blondynka - A dwa skąd chcesz wytrzasnąć motocykl, za 3 godziny jest wyścig? - jedyne co odpowiedziałam to uśmiech, plus spojrzałam na nierozpakowane podwórko, które miałam już otworzyć wczoraj. Machnęłam jedynie ręką z myślą, że po wyścigu je otworzę.

- Chodź ze mną do garażu. - zaczęłam spokojnie, a blondynka jedyne co zrobiła to ruszyła za mną.

Gdy tylko weszłyśmy do garażu, ukazał się naszym oczom motocykl .

- No, i co sądzisz? - zapytałam zaciekawiona.

- Jest. - zaczęła jednak, przerwała po chwili.       - Zajebisty!! - buchnęła  takim piskiem, że pewnie bym ogoliła po dłuższym okrzyku             - Skąd masz takie cudo? - zapytała ciekawsko.

- Na osiemnastkę kupiłam razem z mamą. - uśmiechnęłam się miło do przyjaciółki.
- Ścigałam się już parę razy, i wygrywałam. - uśmiechnęłam się, trochę się zawstydzając.

- Laska teraz my to, kuźwa wygramy! - powiedziała uradowana. Ucieszona ta nowina poszłam do góry z Zoey aby się przygotować jeszcze bardziej.

Zaplanowałyśmy wszystko jak wyjdziemy, lub uciekniemy. Jedi wygram lub przegram, nasz plan wliczał każdy przebieg wydarzeń . Nie wliczałyśmy porażki, musiałyśmy tylko z kądś ogarnąć Zoey kask. Ale to było jedno z mniej ważnych rzeczy w naszym planie.

Nie szykowałyśmy się na porażkę, jednak to co się wydarzy, po tych wyścigach żadna z nas by się nie spodziewała nigdy w życiu...

Black bird Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz