Rozdział 3

15 2 0
                                    




Gdy tylko dojechałyśmy na miejsce, miałam ogromne wrażenie jakby całe miasto się spotkało w jednym miejscu.

Zoey postanowiła, że zapisze mnie zapiszę jednak gdy tylko podeszła zawróciła.
-Przypomniałam sobie, że to są nielegalne nie zapisuje się tu. - zaczęła się sama z siebie śmiać.

- Myślisz, że nikt nie zauważy że jestem dziewczyną? - zapytałam z lekkimi obawami. Byłam zła, że dziewczyny nie mają takiego samego prawa jak faceci. Czemu niby my nie możemy a oni tak.

- Na pewno! - poinformowała mnie - Tylko za żadne skarby, nie ściągaj kasku. Może twoich piersi nie widać ale po twarzy odrazu się zauważy. - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, aby mnie wesprzeć.

- Wezmę to pod uwagę. Pamiętaj o naszym planie. - kiwnęłam przed nią palcem, tylko po to aby mieć pewność że nic nie zapomniała.

- Tak, tak pamiętam. - przewróciła oczami, a ja się miło uśmiechnęłam z wiedzą ze nasz plan (może) nie zawiedzie.

- UWAGA! WSZYSCY UCZESTNICY SZYKUJĄ SIĘ PRZY LINI STARTU!- odrazu podjechałam tam gdzie potrzeba, a Zoey ruszyła za mną.

- Pamiętaj Ash. - powiedziała nagle - Uważaj na siebie, plus postaraj się nie wpaść na Black'a podczas jazdy. - nie miałam bladego pojęcia, który z nich to był on. Tor był ogromny a uczestników chyba dziesięciu, kiwnęłam głową aby się nie martwiła i aby ruszyła do bezpiecznej strefy aby nic jej się nie stało.

Wiedziałam, że dam radę uwielbiałam takie rzeczy. Uwielbiałam czuć adrenalinę, która przepływała przez moje żyły. Kochałam to odczucie w tedy czułam, że żyje.

Gdy tylko zaczęło się odliczanie każdy zaczął się szykować. Nagle zauważyłam, że któryś z zawodników mi się przygląda. Przyglądał mi się z pogardą, jakby myślał że to wygra. Jebany śmieć nie dam mu tego odczuć.

- NA MIEJSCA !- gdy tylko to usłyszałam, wiedziałam czego się spodziewać - GOTOWI!
- tak na reszcie- RUSZAĆĆĆ!!

Ruszyłam słyszałam wrzaski Zoey
- DASZ RADĘ, WIEŻĘ W CIEBIE !- ucieszyłam się, jednak jedyne co się teraz liczyło dla mnie to była trasa i wygranie tego.

Wystało szło idealnie wygrywałam, jednak gdy miało nastąpić ostatnie okrążenie ten dupek który mnie wkurwił na początku doczepki się do mnie. Zaczął mnie wyprzedzać.

- Nie dam ci tak łatwo wygrać sukinsynie. - powiedziałam sama do  siebie.

Potrafiłam grać nie czysto, i miałam zamiar to wykorzystać. Skoro to nielegalny wyścig to znaczy, ze zasad też nie ma. Zauważyłam pagórek z boku trasy wiedziałam co zrobić.


Gdy tylko nieznany mi człowiek przejedzie miałam zamiar wyskoczyć przed niego z zaskoczenia. Z zamiarem nagłego wyskoku, mężczyzna nagle zaczął zwalniać. Zauważył mnie lecącam nad nim.

- Pierdol się sukinsynie. - powiedziałam mu środkowego palca. Wyprzedziłam go. Wyprzedziłam go, udało mi się.

Byłam uradowana, między mną a metą zmieliła mnie niewielka odległość. Jednak ten facet nie dawał tak łatwo za wygraną . Zaczął mnie doganiać, nie chciałam przegrać to nie było w moim stylu. Meta była coraz bliżej tak samo jak on. Jechaliśmy lep w lep, jednak stało się coś dziwnego. W tym samym czasie przekroczyliśmy linie mety.

Zapanowała cisza... nikt nie krzyczał z radości, nikt nie podbiegał pogratulować, wystraszyłam się, że coś się stało. Nagle podchodzi do mnie Zoey z przerażona miną.

- Ash wracajmy, szybko- nie wiedziałam oco chodzi, nie widziałam nawet miny Zoey ponieważ miała włożony kask. - Szybko, powiem ci to gdy wrócimy. - nie wiedziałam co się dzieje, wszyscy patrzyli na mnie wraz z motocyklistą którym wygrałam.

-Nie podoba mi się to. - szybko ruszyłam z miejsca, starając się dotrzeć jak najszybciej do domu. Nie wiedziałam co się stało ale na pewno nic dobrego.

Po dotarciu do domu, odrazu ściągałam kas i ruszyłam z Zoey do środka. Widziałam jej minę była przerażona.

- Mamy nie ma, wróci późno lub jutro.- powiedziałam aby się uspokoiła. Kiwnęła głową i zaczęła mówić.

- Pamiętasz tego chłopaka z którym wygrałaś? - kiwnęłam aby potwierdzić jej, że wiem o kogo chodzi - To był Black, nikt z nim przedtem nie wygrał, NIKT! - ucieszyło mnie to jednak jej poważna mina nie mówiła tego samego co ja -Ash tu się nie ma z czego cieszyć, on jest niebezpieczny. Będzie chciał cię znaleść. - była przerażona.

- Sama mówiłaś, że będzie więc oco chodzi? - zapytałam troszkę zdziwiona.

- Chciałam cię zachęcić abyś ze mną poszła. Ale gdy powiedziałaś mi, że chciała byś się ścigać źle się z tym czułam że cię okłamałam. - zrobiła krótką przerwę, a ja słuchałam ją uważnie
- Myślałam, nie źle...Byłam pewna w tedy że nie będzie startować  ponieważ odkąd wrócił nie ścigał się w żadnym wyścigu. - byłam zdziwiona.

- Ale on wrócił, nir dawno sama mi mówiłaś.- spojrzałam na nią ze zdziwieniem, jednak ona zaczęła kiwać głową.

- Wrócił nie dawno, prawie dwa miesiące temu.- spojrzałam na nią a ona na mnie -Przez te dni było 7 wyścigów w których nie brał udziału, jednak dziś wziął udział i boje się gdy się dowie kim jesteś. KIM MY JESTEŚMY co z nami zrobi- zaczęła panikować, chciałam ją uspokoić i pokazać jej, że nie ma się oco martwić.

- Nie Mart się. - zaczęłam spokojnie aby zwrócić jej uwagę. - Miałam kask tak samo jak Ty, prawda? - spojrzałam na nią a ona kiwnęła. -Nie widział naszych twarzy, plus byłam przebrana więc nie wie czy jestem dziewczyna a chłopakiem. - uśmiechnęłam się miło i chyba podziałało uspokoiła się. - Jeśli chcesz możesz zostać na noc. - kiwnęła głową i odwzajemniła uśmiech.

Gdy tylko Zoey poszła się kąpać, miałam zamiar zobaczyć co się znajduje w pudełku na moim stoliku. Jednak pudełka nie było, jakby zniknęło. Szukałam go wszędzie nigdzie, pomyślałam że może go tylko zgrubiałam nie chciałam robić afery z niczego wiedząc o tym jak Zoey jest już podenerwowana i przerażona. Odłożyłam te sprawę i położyłam się w łóżku czekając aż Zoey wróci. Gdy tylko przyszła położyła się kolo mnie. Odpływała tak samo jak ja jednak nagle zadała mi pytanie.

- Ash. - mruknęłam aby wiedziała, że jeszcze nie śpię - A co z motocyklem? Mogą go odnaleźć? - zapytała mnie jednak na razie wołałam o tym nie myśleć, za dużo na dziś wrażeń.

- Wszytko będzie dobrze, nie martw się. - powiedziałam jej najspokojniej jak tylko było to możliwe.

- Dziękuję Ash- powiedziała cicho i odpłynęła. Uśmiechnęłam się sama do siebie i również poszłam spać.

- Ja również Dziękuję, Zoey. - powiedziałam to tak cicho aby nie usłyszała.

Miałyśmy ogromną nadzieję aby jutro nie wydarzyło się nic, czego byśmy żałowały. Miałyśmy dobrą nadzieję, ale nie wiem czy nie była za mała na to co miało natapic...

Black bird Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz