-Boże dla czego alarmy muszą być takie głośnie- powiedziałam to sama do siebie, zapominając że obok mnie śpi Zoey.Po trzecim dzwonieniu budzika wysiliłam się aby wstać i zobaczysz która godzina.
- Zoey! - przerażona budziłam przyjaciółkę. -Japierdolę Zoey, obudź się!- zaczęłam ją klepać, potem bić po twarzy ona nadal śpi.
-Co za pieprzony śpioch. - wstałam z łóżka z nadzieją, ze może poczuje podnoszący się materac jednak ona nic. Wkurzona wstałam z łóżka i odeszłam.Po paru minutach wróciłam z wiaderkiem pełnym zimnej wody. Uśmiechnęłam się złowieszczo z wiedzą co zaraz zrobię.
- AAAAAAAAAA.. KURWA! - Zoey zaczyna się drzeć jak opętana. - No kurwa mogła przynajmniej być ciepła! - patrzy na mnie z wściekłością i politowaniem, jednak ja posyłam jej uśmiech którym mogła bym ją zabić gdyby nie to jak teraz wyglądała.
- Czego mnie budzisz? - pyta przebudzona po swojej lodowatej kąpieli.- Wiesz, tak po prostu cię leje bo mi się nudzi. - zaczęłam sarkastycznie jednak ona tylko prychnęła. - A czy chciała by może pani wiedzieć która godzina? - zaczynam pytać miło, jednak ona to ignoruje więc mówię dalej.
-Jest moją drogą właśnie równa dziewiąta. - uśmiecham się miło gdy Zoey wstaje nagle jak poparzona, wiedziałam że tak zareaguje. Po ostatnim wybryku który mi opowiadał prosiła abym pilnowała jej spóźnień bo będzie miała przesrane.- Żartujesz prawda? - pyta mnie błagalnym spojrzeniem, jednak ja milczę i zaczynam kręcić głową. - Nie no kurwa jaja jakieś. - zaczynam się śmiać gdy tylko rusz w stronę łazienki.
Cieszyłam się że musiałam się tylko ubrać i pomalować. Wstałam wcześniej od niej więc postanowiliśmy skorzystać z okazji i się umyślić , gdy tylko obie zaliczyłyśmy naszą rutynę w przyspieszonym tempie była dziewiąta przyszłości. Nie jest najgorzej nasz nowy rekord. Gdy tylko schodziłyśmy w trybie pędu zauważyłam moją mamę siedzącą na krześle przy blacie. Zdziwiłam się myślałam, że teraz bardzo często nie będzie jej w domu a w szczególności w tygodniu. Spoglądam na nią a ona zaczyna side śmiać.
- Co się stało mamo? - zapytałam przerażona.
- Wiecie nie spodziewałam się czegoś takiego. - zaczęła się jeszcze mocniej śmiać. Nie wiedziałam oco jej chodzi.
- Czy była by pani chętna wytłumaczyć nam dla czego się pani tak śmieje. - Zoey nawet dołączyła. Widziałam jej minę była tam samo zdezorientowana jak ja sama.
- Moje kochane.. - zaczęła powoli. I ooo to był już znak że coś się stało. - Dziś jest wyjątkowy dzień...- zaczęła robić palzy które nie miały za grosz sensu. - Te dni występują co tydzień... -nie myślałam że zaraz wybuchnę jeśli tego nie skończy. Ja pieprzę jak można tak długo mówić jedno proste zdanie. - A jest dziś weeken. -i odrazu wybuchła śmiechem. No japierodole.
Byłam załamana spojrzałam odrazu na Zoey, która popierała moje załamanie. Jednak po chwili wraz z moją mamą zaczęła się śmiać.
Boże z kim ja muszę tu żyć.Po chiwili czilowania z misją mama na sofie, oświadczyła nas że jedzie na spotkanie w firmie i wróci za parę godzin.
Po jej w ujściu z domu zobaczyłam te gwiazdeczki w jej oczach.
- Nie. - powiedziałam krótko i stanowczo.
- Jest weekend. - zaczęła starać się zrobić słodkie oczka jak u niemowlaka. - A ja bym chciała się napić, pewnie tak samo jak ty.. - nie odpuszczała wiedziała, że też chce się napić.
Im dłużej patrzyłam w jej oczy łamała mnie coraz bardziej. Nie wierzyłam że jej się to uda.
- Dobra, ale ja nas nie zawiozę. - odrazu oświadczyłam. Ucieszyła się ta wiadomością odrazu mnie uściskała i powiedziała, że dojazd już nam ogarnęła. Wytrzeszczyłam oczy z zdumienia nie spodziewając się jak bardzo jest nieprzewidywalna.
Po chwili Zoey poszła do domu się ogarnąć ustaliliśmy godzinę oraz gdzie się spotkamy. Nie wierzyłam, że na prawdę idziemy jest dobra w takie klocki.
Gdy nastąpiła dana godzina wyszłam z domu aby się z nią spotkać. Wyszło na to, że po prostu zamówiła taxi. Bardzo przewidywalne.
Po dojechaniu na miejsce odrazu się rozglądnęłam pierwszy raz widziałam ten club a nie raz tedy przejeżdżałam.
- To jego ulubiony club. - zaczęła mówić szybko. - Mam nadzieję, że go nie spotkamy. -nie miałam bladego pojęcia o kim mi mówiła, odrazu zostałam wciągnięta do środka. Poczułam odrazu napływający do moich nozdrzy alkohol i zapach papierosów.
Zawsze chciałam palić jednak moje problemy z oddychaniem nie pozwalały na to, więc zostało nacieszyć mi się alkoholem.
Po chwili zabawy, dołączył do nas jakiś chłopak. Nie był brzydki włosy miał w odcieniu bardzo ciemnego blondu a oczy lekko brązowawe. Zastanawiałam się jedynie czemu akurat podchodzi do nas.
- Czym zaszczycą nas ten jagrze, przepiękny mężczyzna. - zaczyna mówić Zoey, która raczej przesadziła z ilością alkoholu.
Jedyne co chłopak zrobił to uśmiechnął się pościł, jej oczko i spojrzał na mnie. Jego wzrok mnie przeszywał nie podobało mi się to.
Z zamiarem spytania się go oco mu chodzi, wycofał się w ciszy.- Nie sądzisz, że to było dziwne. - pokazuje palcem na chłopaka, a jedyne co dostaje w odpowiedzi to hihot i mówienie jaki on jest piękny. Wzdychałam z zmęczenia jak również z pilnowania koleżanki.
Po paru tańcach na parkiecie, postanowiłyśmy wrócić. Jutrzejszy dzień mamy zamiar przespać. Po zadzwonieniu po ubiera zawiozłyśmy najpierw spita Zoey a potem mnie. Cieszyłam się, że alkohol nie jest dla mnie taki mocny.
Gdy tylko podjechałam pod dom, zapłaciłam panu i wszedłam do domu. Mamy nie było jak zwykle byłam do tego przyzwyczajona. Odkąd pamiętam zostawałam sama w domu ponieważ mama miała ważne sprawy do załatwienia.
Jak tylko się ogarnęłam miałam zamiar pójść spać, była prawie pierwsza w nocy. Jutro miałam zamiar się rozpakować czego jeszcze nie zrobiłam od przyjazdu.
Z zamiarem pójścia spać nagle dostałam sms.
-,,Lepiej uważaj na siebie." - wiadomość mnie przeraziła. W głowie miałam masę czarnych scenariuszy, jednak nie miałam zamiaru o nich myśleć. Nie miałam zamiaru nikomu o tym mówić a w szczególności Zoey, która najbardziej się obawiała. Jednak pomyślałam nagle, że może ktoś pomylił numery.
Wmawiałam sobie to całą noc aby się nie bać, chciałam się czuć bezpieczna więc zablokowałam odrazu nieznany mi numer. Starałam się usnąć jednak to nie było łatwe.
CZYTASZ
Black bird
RomanceNikt się nie spodziewał że przeprowadzka może tyle zmienić. Ashley Davis pochodzi z uroczego miasta Missouri. Los jednak nie jest dla niej taki łaskawy, ponieważ w jej dziewiętnaste urodziny musi się przenieść do innego miasta wraz z mamą i pozosta...