Rudy Pov.
Minęły 3 dni odkąd zostałem postrzelony. W tym czasie mój stan trochę się polepszył. Byłem w stanie sam chodzić jednak potrzebowałem kuli i chociaż bardzo sam chciałem się poruszać to moja mama mając w głowie słowa lekarza nie dała mi się przemęczać. Czułem się jak małe dziecko, nic nie mogłem robić bez czyjejś zgody a przecież mam 22 lata!
Jedyne co mnie teraz cieszyło to wyjazd do Kolbuszowej. Z tego co się dowiedział się Orsza z Alkiem to we wsi nie stacjonują na stałe żadne wojska niemieckie, więc przynajmniej będę mógł czuć się tam bezpiecznie.
Jednak teraz nie to było mi w głowie. Cały czas myślałem tylko o wyłącznie o Tadeuszu. Niedawno dowiedziałem się, że we wrześniu 1939 wieś przeszła przez silny atak nazistów i wielu mieszkańców zginęło. Zacząłem się bać, że Tadek był jednym z nich. Może to dlatego nie dostałem odpowiedzi na żaden list od tylu lat… może Zośka…
-Myślisz o nim prawda?
Moje rozmyślanie przerwał głos mojej mamy, która zerkała na mnie jednocześnie prowadząc auto. Ja siedząc na miejscu pasażera jedynie odwróciłem wzrok z powrotem w stronę okna.
-Myślisz- zaśmiała się.
Przejrzała mnie na wylot, jak zwykle zresztą. Dlatego nie miałem już po co kłamać.
-Tak, myślę- przyznałem. -Wiesz co się stało w Kolbuszowej z początkiem wojny. Co jeśli… Tadek…- te słowa nie mogły przejść mi przez gardło.
-Też się o to boję kochanie, ale nie martw się. Jestem pewna, że Tadeusz i jego rodzina są cali i zdrowi.
Jej słowa wcale mnie nie ucieszyły. Wręcz przeciwnie, byłem jeszcze bardziej zdenerwowany. Już byłem pewny, że jedyne co jest teraz w stanie mnie uspokoić to przekonanie się na własne oczy co się co się dzieje z Zośką.
I moje nerwy się już trochę uspokoiły kiedy dojechaliśmy do wsi. Szczerze to na samym początku jej nie poznałem. Wyglądała inaczej. Nie całkiem inaczej, ale po prostu… coś się zmieniło. Wiele domów, które mijałem dziesiątki razy za dzieciaka zostały zastąpione przez nowe, ale nie w sensie, że lepsze tylko gorsze. Wyglądało to tak jakby ludzie próbowali odbudować swoje domostwo z tego co z niego zostało, a biorąc pod uwagę co się stało tutaj z początkiem wojny to miałem nawet nie zdziwiło.
Nie tylko to się zmieniło. Jak byłem mały i biegałem razem z Tadkiem po wsi to zawsze mijaliśmy na niej pełnych życia sąsiadów, którzy zawsze chodzili uśmiechnięci, z uniesioną głową. Teraz to wszyscy ludzie, których widziałem przez okno samochodu wyglądali jakby nie chciało im się już żyć. Smutni, przybici, pozbawieni jakiejkolwiek radości…
To właśnie wojna zrobiła z miejscem, w którym się wychowałem… zmieniła je w szare, smutne miejsce, pozbawione jakiekolwiek życia i radości.
-Zmieniło się tu- zauważyła moja mama.
-Tak, i to bardzo- dodałem.
Naprawdę pękało mi serce widząc moją rodzinną wieś w takim stanie. Miałem nadzieję, że mój humor poprawi widok domu. I się nie pomyliłem.
Co prawda nie wygląda on identycznie, bo w końcu minęło już 10 lat, ale na szczęście upływ czasu i wojna nie zniszczyły go całkowicie.
-Nie ma to jak w domu, prawda kochanie?- zapytała mama wysiadając z auta.
-Tak, bardzo- odpowiedziałem szczerze.
Oczywiście nie dała mi wyjść o własnych siłach, dlatego otworzyła mi drzwi, a potem jeszcze pomogła z kulą… czułem się jak małe dziecko.
CZYTASZ
Rudy x Zośka: Najlepsze wakacje w życiu
FanficKiedy Janek Bytnar zostaje poważnie ranny podczas akcji małego sabotażu, jego dowództwo decyduje się wysłać go poza granice Warszawy, aby mógł bezpiecznie dojść do siebie. On i jego bliscy decydują się, więc na wyjazd do swojej starej wsi, Kolbuszow...