Rudy Pov.
Minęło kilka dni. Nie powiedziałem Tadkowi o groźbach Glińskiej jak i o tym, że wiem o tej tajemniczej sprzedaży. Nie chciałem zaczynać nowej awantury. Miałem nadzieję, że będę mógł spokojnie z Tadeuszem o tym porozmawiać.
Teraz siedziałem u siebie w pokoju i myślałem o tym jak zacząć tą rozmowę. Naprawdę czułem się źle z tym, że Tadek ukrywa przede mną tyle spraw. Wiadomo, to nie była moja sprawa i nie musiałem wiedzieć o wszystkim, ale Hala wyraźnie dała mi do zrozumienia, że jestem dla niej przeszkodą. Dla tego chyba mam prawo wiedzieć mniej więcej o co chodzi.
Po krótkiej chwili w końcu wpadłem na idealny pomysł. Poszedłem na dół gdzie Tadek siedział w kuchni.
-Tadek, chcesz ze mną pójść na spacer?- zapytałem niemal od razu.
On odwrócił się i uśmiechnął szeroko.
-Jasne- pokiwał głową.
I tak już po kilku minutach razem z Korą i o dziwo Bronkiem wyszliśmy na spacer po lesie.
-Jesteś pewny, że Bronek może tu tak chodzić? Nic mu się nie stanie?
Martwiłem się po prostu. Jeszcze jakieś dzikie zwierzę wyskoczy i zaatakuje, a Bronek to tylko mała świnka.
-Jestem pewny. Bronek nie jest strachliwy, a jak już to umie szybko uciekać. A poza tym gdyby coś się stało Kora go zawsze obroni.
Po tym popatrzyłem na wspomniane zwierzaki, które się ze sobą bawiły idąc. To naprawdę niesamowite, żeby przyjaźń połączyła tak różne zwierzęta jak psa i świnię, ale cóż jak to się mówi, przeciwieństwa się przyciągają. W sumie to tak jak ze mną i Tadkiem. Charaktery mam naprawdę różne, ale dogadujemy się jakbyśmy byli… dla siebie stworzeni.
-Mogę cię o coś zapytać Tadek?- spytałem.
-Oczywiście, pytaj.
-Skąd w ogóle masz Korę i Bronka?
Jeszcze nie pytałem o to bo jakoś się nie zgadało, a to naprawdę zaczęło mnie ciekawić.
-A to ciekawa historia- zaczął Tadek gdy kontynuowaliśmy spacer. -Widzisz Korę uratowałem gdy była jeszcze dosyć mała. To było jeszcze kiedy szkopy tu stacjonowali. Jakiś dwóch Niemców, chyba ich właścicieli się nad nią znęcało. Udało mi się ją przekonać, żeby mi ją oddali, trochę się pobiłem, ale to nie ważne.
Nie powiem, Tadeusz mi zaimponował. Postawił się dwóm szwabom, żeby ratować Korę. Jak sam mówił musiał się bić, wszystko mogło się stać, a jednak to zrobił.
-Z Bronkiem było inaczej. Pewnego dnia szedłem przez wieś do domu, wracałem od takiej starszej pani, której odnowiłem stół i krzesła. Gdy tak szedłem to obok mnie przejechała ciężarówka ze świniami. Chyba jechała do ubojni. W pewnej chwili wjechała w dziurę w drodze, podskoczyła i wtedy z paki z wypadł mały, osłabiony prosiaczek. To był właśnie Bronek. To był chyba jakiś cud, że wypadł i nic mu się nie stało. Ta dziura w drodze normalnie uratowała mu życie. Nie mogłem pozwolić, żeby został tak sam, dlatego wziąłem go do domu i się nim zająłem. Nie trzeba było dużo czasu kiedy Bronek nabrał sił i zaczął biegać mi po domu jak mała torpeda- zaśmiał się pod koniec.
Byłem pod wrażeniem. Wiedziałem, że Tadek bardzo dbał o zwierzęta. W końcu mówił mi, że na jego gospodarstwie nikt nie zabija zwierząt. Ale naprawdę imponowało mi to jak bardzo dba o swoje pupile jak i wszystkie inne zwierzaki.
-Ale to chyba nie jest to o czym chciałeś rozmawiać prawda?- zapytał z lekkim uśmiechem.
Wiedziałem, że nie mogę zaprzeczyć. Nawet nie chciałem.
CZYTASZ
Rudy x Zośka: Najlepsze wakacje w życiu
FanfictionKiedy Janek Bytnar zostaje poważnie ranny podczas akcji małego sabotażu, jego dowództwo decyduje się wysłać go poza granice Warszawy, aby mógł bezpiecznie dojść do siebie. On i jego bliscy decydują się, więc na wyjazd do swojej starej wsi, Kolbuszow...