– Chodź, Szyszka.
Suczka uniosła głowę i posłała mi to swoje typowe spojrzenie, mając na myśli coś w stylu ‘’jest środek nocy, wariatko, nigdzie z tobą nie idę’’. Westchnęłam i uniosłam się do siadu, odrzucając kołdrę na bok. Momentalnie zrobiło mi się zimno. Wsunęłam stopy w puchate kapcie ślimaki, które dostałam na ostatnie święta. Wzięłam telefon z szafki nocnej i włączyłam latarkę. Powoli wstałam, przecierając oczy. Naprawdę nie chciało mi się tego robić, ale wizja zimnej wody prosto z lodówki była silniejsza niż moje lenistwo.
Średnio przytomna wyszłam z pokoju, zostawiając otwarte drzwi, na wypadek, gdyby Szyszka zdecydowała się jednak do mnie dołączyć. Ruszyłam korytarzem, oświetlając sobie drogę. Znałam ten dom od urodzenia, ale nadal miał w sobie coś niepokojącego. Zwłaszcza nocą. Może to dlatego, że bardziej przypominał rezydencję Malfoy’ów z Harry’ego Pottera niż normalny dom. Był ogromny, elegancko urządzony, głównie w odcieniach czerni i bieli. Kolorowe dodatki dało się policzyć na palcach jednej ręki. Ojciec odziedziczył go po dziadku, który odziedziczył go po swoim dziadku, który…
Cóż, długo by wymieniać.
W każdym razie, nie mogłam doczekać się wyprowadzki. Tutaj wszystko przypominało mi o tym, że dla ojca liczył się jedynie przepych i bogactwo. Zero radosnych zdjęć, zero fotografii z dzieciństwa, jedynie poważne, pozowane obrazy oprawione w złote ramy, na których wszyscy mieli eleganckie ubrania i grobowe miny. Przodkowie z portretów dziwnie się na mnie gapili, jakby mogli przeczytać moje myśli. Miałam nadzieję, że ich duchy nie nawiedzają tego domu.
Schodząc po schodach usłyszałam trzask - naoglądałam się zdecydowanie zbyt wiele horrorów, aby to zignorować. Na moment zamarłam, pewna, że zaraz zza rogu wyskoczy klaun, zakonnica czy zjawa mojego pradziadka. Ale przecież Hudson pilnował ogrodu, nie? No, pracował tutaj od niedawna, jeszcze nie do końca mu ufałam, ale skoro ojciec go zatrudnił, to przecież musiał mieć odpowiednie kompetencje. Na pewno nikt nie wszedłby tutaj niezauważony. Chyba, że Hudsona ktoś już…
Powinnam przerzucić się na romanse. Serio, teraz to już przesadziłam. To tylko głupi trzask. Wzięłam się w garść i zmusiłam zdrętwiałe ciało do ruchu. Od parteru dzieliło mnie jedynie kilka stopni, kiedy zauważyłam jakąś postać w mojej kuchni, pochyloną nad otwartą szufladą. Już otwierałam usta do krzyku, kiedy ktoś zasłonił mi je dłonią. Telefon wypadł mi z ręki, uderzając o podłogę z okropnym dźwiękiem rozbijanego szkła. Nieświadomie wstrzymałam oddech. Całe życie dosłownie przeleciało mi przed oczami. Nigdy nie zrobię rzeczy, o których marzyłam. Nie obejrzę wszystkich seriali z mojej listy. Nie będę już wkurzać Leona i farbować mu włosów. Nie odwiedzę matki. Kurwa. Nie miałam nawet niczego, czym mogłabym się obronić. Zacisnęłam dłonie na ręce napastnika, wbijając długie paznokcie w jego skórę.
Porywają mnie. Porywają mnie w moim własnym domu!
– Blair. Nic się nie dzieje.
Moje serce, do tej pory bijące zdecydowanie za szybko, na chwilę się zatrzymało. Przecież ja znałam ten głos. Poczułam, że znów mogę oddychać.
– Puszczę cię, ale musisz obiecać, że nie będziesz krzyczeć, okej?
Rozluźniłam uchwyt i sztywno pokiwałam głową. Przerażenie minimalnie ustąpiło, robiąc miejsce dla wściekłości oraz zdezorientowania. Czy to jest, kurwa, jakiś głupi żart? Dłoń powoli się cofnęła, a ja w rekordowym tempie zbiegłam po schodach. Podniosłam telefon - na ekranie było wielkie pękniecie, ale teraz średnio mnie to obchodziło. Światło latarki padło na włamywacza.
Nie stała przede mną żadna postać z horroru. Tak jak zgadłam po głosie, był to Jeremiah. Tylko co, do cholery, Jerry robił w moim domu?
Nie mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego. Chodziliśmy razem do szkoły - ja do trzeciej klasy, on do czwartej. Poznaliśmy się na imprezie kilka miesięcy temu. Zadawał się z typami spod ciemnej gwiazdy, więc ludzie go szanowali, a niektórzy woleli trzymać się od niego z daleka. W rzeczywistości był jednak miłym, zabawnym chłopakiem. No i miał rude włosy - to mówiło samo za siebie, nie?

CZYTASZ
Infatuation
Ficção AdolescenteHe set fire to the world around him, but never let a flame touch her.