Rozdział 5

177 9 2
                                    

- Nie wierzę, że to robię - szepnęłam do siebie chowając do torebki telefon.

Przed chwilą dostałam wiadomość od Skolima, że czeka na mnie pod domem i teraz jeszcze oglądałam się w lustrze, czy na pewno dobrze wyglądam.

We wszystkim będziesz wyglądała idealnie.

No nie sądze.

Zdecydowałam się założyć czerwoną spódniczkę, która sięgała prawie do kolan i czarną koszulkę na krótki rękaw. Włosy zostawiłam rozpuszczone a na ramię założyłam czarną torebkę, którą dostałam w prezencie. Uważałam, że taki strój był odpowiedni w takiej sytuacji. Nie chciałam przecież wyjść na taką, która specjalnie ubiera się w sukienki, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie przy nim.

Blondyn opierał się o swoje ciemno różowe BMW i robił coś na telefonie. Podeszłam do niego by zobaczyć, że odrzuca jakieś połączenie i spogląda na mnie. Uśmiechnął się tak szczerze, skomplementował mnie i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Podziękowałam i zajęłam wyznaczone miejsce a chłopak zamknął drzwi od mojej strony i zajął miejsce po stronie kierowcy. Zapiełam pasy i spojrzałam na Skolima, który zamiast jechać tym idealnie perfekcyjnym samochodem to się na mnie patrzył.

- Coś nie tak? - spytałam.

- Wszystko w porządku. Przecież mówiłem, że wyglądasz idealnie - powiedział i puścił mi oczko a ja lekko się uśmiechnęłam.

W końcu odwrócił ode mnie wzrok, zapiął pasy, odpalił silnik i w końcu ruszyliśmy. Przez całą drogę samochodem obserwowałam widoki za oknem a Konrad co jakiś czas tłumaczył mi, co się znajduje w danym miejscu.

- Tutaj znajduje się salon fryzjerski a jeśli pójdziesz trochę dalej to znajdziesz bardzo dobrą restaurację - powiedział, kiedy mijaliśmy wspomniany salon fryzjerski - Chcę przypomnieć, że podczas dnia ulice Warszawy są bardzo tłoczne i czasem kozy kradną portfele.

- Coś o tych kozach nam wychowawczyni w szkole mówiła jak mieliśmy wycieczkę do tego miasta - odpowiedziałam.

- Ile ty w ogóle masz lat?

- Dziewiętnaście a rocznikowo dwadzieścia.

- Czyli jestem od Ciebie siedem lat starszy. Nieźle.

- Wiek to tylko liczba. Według mnie wyglądasz dość młodo.

- Ty też. Dojrzale ale młodo. I jeszcze pociągająco. Nie weź tego przypadkiem za jakiś podryw.

- Spokojnie, wiem, że masz sporo fanek a ostatnio zerwałeś z jakąś dziewczyną.

- Ta dziewczyna i tak do mnie wydzwania i wypisuje. Uczepiła się mnie jak mucha.

Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się pod jakąś restauracją, bo Skolim oświadczył, że to pora na obiad i on będzie stawiał więc nie muszę się martwić. Oczywiście nie mogliśmy od razu wejść do środka tylko wielki Król Latino musiał chwile postać przy swoim wypasionym samochodzie.

- Coś ci się dzisiaj nie spieszy - powiedziałam a chłopak skierował na mnie swój wzrok.

- Skąd takie przypuszczenia? - spytał.

- Widać to gołym okiem albo tylko ja to widzę.

- Dlaczego tylko Ty miałabyś to widzieć?

- Bo nie jestem taka jak inne fanki?

- Zdążyłem już to zauważyć.

Zbliżył się do mnie a ja zachowałam spokój. Bo co przecież się mogło stać? Jego fani mogli tylko nas obserwować i zrobić nam zdjęcia a potem internet by huczał od plotek. Tylko, że Skolim obiecał, że w takim przypadku wszystko ogarnie a ja postanowiłam mu zaufać.

Spojrzałam w jego blado niebieskie oczy, które tak bardzo mi się podobały a chłopak złapał mnie w talii. Czy powinnam się w tej chwili odsunąć?

- Masz piękne oczy, wiesz? - spytał cicho a ja spróbowałam sobie przypomnieć, czy Wiktor kiedykolwiek mi coś takiego powiedział.

- Nikt mi jeszcze tego nie powiedział - odparłam cicho.

- Czyli jestem pierwszy. Twój chłopak w ogóle mówił ci jakieś komplementy?

- Mówił tylko, że jestem piękna.

- Chociaż tyle dobrego.

Założył mi kosmyk włosów za ucho a potem spojrzał na coś za mną zabierając ręke z mojej talii. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam swoją siostrę, która trzymała w ręce telefon i patrzyła na nas zdezorientowana.

Nie dzwoń do mnie mała (Skolim)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz