𝟷.𝟻

11 6 36
                                    

Zamknęli nas w jednej celi, a w powietrzu unosił się odór krwi. Kuje w nos, jak nie wiem co, ale trzeba jakoś żyć.

Prawdopodobnie zapach jest stąd, że właśnie ktoś nie żyje...lecz omijamy takie dziwne fakty, o których chciałbym sobie nie zdawać sprawy.

Pomieszczenie było malutkie. Piętrowe łóżko. Dwa łóżka w sumie, a nas jest trzech i jeden będzie spał na podłodze.

Chłopaki oczywiście kombinowali jak się wydostać.

Jeden trzymał kraty i drugi trzymał kraty i obydwaj tak stoją i nie wiedzą co dalej.

Mówiąc "kraty" mam na myśli to malutkie okienko. Całe pomieszczenie jest tak to zabudowane.

Poważna sprawa. Boli mnie to że toaleta jest totalnie na widoku, co oznacza zero prywatności.

– Do tego kibla chyba nigdy nie lali Domestosu – stwierdził Rodney, obracając się w około własnej osi. – gorzej skończyć nie mogliśmy.

– E tam od razu gorzej... – Noah przewrócił oczami, ale w tym samym czasie, stając na sedesie by dosięgnąć krat, deska pękła.

Rodney wyglądał jakby miał go rozszarpać. Dosłownie rozszarpać.

Przynajmniej już wiemy, co robią więźniowie, gdy się im nudzi.

Noah'a jakoś nie specjalnie obchodziło, co ma pod nogami. Dalej grzebał w małym okienku. Jednak w końcu się poddał:

– Potrzebuje czegoś ostrego.

Siedziałem cicho. Nie zamierzałem się nawet odzywać, ale Rodney miał chyba inne plany:

– To może kieł Nelson'a? Ma ostre zęby.

– SŁUCHAM? – odwróciłam się w jego stronę, a on przyłożył mi pięścią w twarz.

Upadłem na ziemię trzymając się za nos.

– Trafiłeś go w nos! – Noah zszedł z sedesu i przyglądał mi się z Rodney'em, w tym czasie kiedy ja walczyłem z zatamowaniem krwi.

– Przepraszam? – Durny Sight przekrzywił się tylko lekko jakby było mu naprawdę przykro.

– KUŹWA!

Ząb naprawdę mi wypadł.

Myślałem że się chyba popłacze. Wypadł mi stały ząb. Stały.

Do celi wszedł w tym czasie jakiś kretyn.

– Co mu jest? – zapytał gdyby nigdy nic.

– kolega go walnął, no i widzi pan. Wykrwawia się przez nos i paszczę.

– CO? KOSARZ CHCIAŁ WAS ZDROWYCH!

Zamknął cele, a po chwili słyszeliśmy bardzo szybkie kroki w te i z powrotem. Wrócił. Nie widziałem go bo miałem cały czas przechyloną głowę, bo ostatnie czego mi trzeba to udusić się przez własną krew.

– Do jasnej cholery – mamrotał cały czas. – nastawcie mu ten nos!

Ja naprawdę nie wiem co ludzie mają do mojej gęby, ale to chyba drugi raz.

Zanim zorientowałem się co się dzieje usłyszałem chrupnięcie, a ból oblał całe moje ciało.

Poczułem jak wymioty podchodzą mi do gardła. N i e n a w i d z ę swojej twarzy.

Poczułem pod powiekami gorące łzy, ale mrugałem szybko, by się ich pozbyć.

Pierdziele życie. Jak nie będę mógł normalnie oddychać przez miesiąc, to chrzanić wszystko co powstało. Po co te wszystkie sprzęty skoro i tak używają starożytnych technik?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Upokorzyć Rywali |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz