💠9💠

33 5 4
                                    

Adam

Veronica była cicha całą drogę do sąsiedniej watahy. Wiedziałem, że gnębi ją ta niewyjaśniona i nagła choroba wilczyc, na dodatek nie działo się to tylko i nas. Znałem Lukasa od kilku lat przejął watahę po wuju, który nie miał dzieci ze swoją żoną. On był najstarszym spokrewnionym z nim wilkiem. Na mój list odpisał, że coś się u nich dzieję od jakiegoś czasu, ale nie wiedział co i dlaczego chociaż ostatnio to się uspokoiło. Podobnie jak ja nie wiem co dzieję się ze stadem Billa napisał, że nie ma z nim kontaktu od tygodnia może dwóch. Ich stada są najbardziej siebie więc zwiadowcy przeważnie się mijali podczas patrolu. Sam nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć, mogłem napisać do głównego alfy o pomoc, ale wolałem najpierw sam spróbować to ogarnąć.

Na miejsce dotarliśmy pod wieczór od razu zostaliśmy wpuszczeni na teren watahy Lukasa, a on sam czekał na nas przed głównym domem. Obok niego stał Kuper jego młodszy brat i prawa ręką z drugiej strony była kobieta. Dość niska blondynka nie wiem kim jest, kiedy ostatnio się widzieliśmy nie był w żadnym związku. Wysiedliśmy z auta Veronica podeszła do mnie chwytając moją dłoń. Nadal wyczuwałem jej niepokój i lekkie rozdrażnienie co nie działo dobrze na mojego wilka. Skoro coś drażniło nasza partnerkę musimy się tego pozbyć. Podeszliśmy bliżej Łukasz uśmiechał się i wystawił rękę , która ująłem oddając uścisk.

- Adam bracie dawno się nie widzieliśmy, ale doszły mnie słuchy o tym jak księżyc okazał się dla ciebie łaskawy. - zaczął przyjaciel uśmiechałem się do niego.

- witaj i tak masz rację bogini pobłogosławiła mnie prawdziwa przeznaczoną. - odparłem i spojrzałem na Veronikę, która przysłuchiwała się naszej wymianie zdań. - poznaj proszę moją partnerką Veronicę - zwróciłem się do przyjaciela, po chwili spojrzałem na moją lunę - najdroższa to Lukas Mads mój przyjaciel. - dodałem widziałem jego uśmiech.

- miło mi cię poznać Veronico - skinął głową na powitanie.

- wzajemnie - odparłam moja mała - szkoda tylko, że w takich okolicznościach. - dodała po chwili na co on pokiwał głową.

- tak masz rację , to jedyny minus. - odparł - poznajcie proszę moją partnerką Rebekę. - dodał chwytając za dłoń kobietę, która do tej pory stała cicho z boku.

Po przywitaniu się ruszyliśmy do wyznaczonych póki aby się odśnieżyć po podróży. Nasze pokoje mieścily się na piętrze dla alfy i jego rodziny. Było to zaskakujące, ale Lukas wytłumaczył to tym, że w ten sposób będziemy mieć więcej prywatności. Mieliśmy spotkać się na kolacji, ponieważ on miał coś jeszcze do załatwienia. I w ten sposób raz z Veronicą spędziliśmy napiętne godziny pod prysznicem później położyliśmy się na chwilę spać. A właściwie to ona usnęła jak tylko ułożyła się na łóżku, ja usnęłam chwilę po tym jak przytuliłem się do jej pleców układając głowę w jej włosach wdychając jej zapach.

Obudził mnie ruch z mojej lewej strony czyli tam gdzie spała Veronica. Otworzyłem oczy i zobaczyłem ją siedzącą, plecy miała proste jak struna i coś mamrotała do sobie, zbyt cicho nawet dla mojego wilczego słuchu. Nie wiedziałem co robić, bo nie wiedziałem co się dzieje. Usiadłem opierając się o zagłówek i czekałem, po chwili zauważyłem, że ona nie oddycha. Zerwałem się i wyciągnąłem rękę aby złapać ja za ramię kiedy ona po prostu odrzuciła się opuściła nogi na ziemię i wstała. Zrobiłem to samo patrząc jak wychodzi z pokoju zrobiłem to samo. Ruszyła w stronę schodów prowadzących na dół, widziałem jak Lukas wychodzi z własnej sypialni, nie wiedziałem kiedy wrócił z resztą nie moja sprawa co robi we własnym domu. Podszedłem do niego najciszej jak umiałem.

- czy wszystko z nią wparzadku? - zapytał wskazując głowę na schody gdzie już zniknęła Veronica.

- nie wiem kiedy się obudziłem już była w takim stanie. - odparłem oboje ruszyliśmy jej śladem.

- słyszałem, że jest wiedźmą i wilkiem - zaczął na co pokiwałem głową. - może to jej magia. - dodał po chwili kiedy zatrzymała się pod schodami znów ciagle coś mamrocząc. Kręciła głową jakby nie mogła się zdecydować czy iść w lewo czy prawo.

- przyznam, że nie wiem od kiedy to wszystko się zaczęło jest niespokojna, a jej wilczyca rozdrażniona. - wytłumaczyłem przyjacielowi. - myślę, że coś wyczuwa, ale sama nie wie co dokładnie i to ja denerwuje. - skończyłem mówić kiedy ruszyła do korytarzem w stronę wyjścia.

- przekazałem stadu aby jej nie zatrzymywali - poinformował mnie i obaj dalej szliśmy za moją kobietą.

Kiedy wyszliśmy już z domu głównego widziałem wilki przyglądające się Veronice. No tak widok wiedźmy to rzadkość, kiedyś bardzo rozrabiały i do dziś nie zawsze są mile widziane. Mnie natomiast drażniły młode samce wpatrujace się w nią że ślinotokiem. Po prysznicu do łóżka ubraliśmy pierwsze lepsze ciuchy. Ja miałam na sobie czarne dresy, a moja śliczna krótkie dresowe szorty i sportowy biały stanik. Starałem się nie warczeć na wszystkich dookoła, ale to było silniejsze ode mnie. Na moją stronę działy plotki jakie o mnie krążyły więc raz wystarczył aby szczeniaki nabrały rezonu i patrzyli w drugą stronę niż moja kobieta. Od godziny szliśmy za nią w lesie, a z nami kilka wilków Lukasa tak dla bezpieczeństwa. Nie przeszkadzali mi bardziej niepokoiło mnie to, że las z każdym krokiem wydawał się mroczniejszy. Im dalej szliśmy tym ciszej było, nie słyszeliśmy zwierząt, nie widzieliśmy też nieba. Jakby pochłaniała nas ciemności.


💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠💠

Po trzech dniach w końcu skończyłam, chociaż nie do końca jestem zadowolona z tego rozdziału. Ale liczę, że się spodoba będzie mi miło za ⭐ i jakiś komentarz !!

💠 Wola Księżyca 💠  wilcze opowieści  ( Zawieszona ) :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz