Rozdział IV

12 1 0
                                    


                                                                                            Teraz

Byłyśmy w trasie do Oregonu. W radiu leciał ,,Queen -

– Co za idiota! Widziałaś co zrobił? – Maddie zaczęła trąbić. Nie wiadomo skąd wyjechał przed nami czarny suv. Dziewczyna musiała dawać mocno po hamulcach, bo doszłoby do stłuczki.

– Powaliło typa! Przy takiej prędkości mógł nas zabić.

– Muszę gdzieś zjechać, bo tak podniósł mi ciśnienie, że muszę się uspokoić.

– Tam z prawej strony jest zjazd i powinna być stacja benzynowa. – Pokazałam jej palcem, gdzie powinna skręcić. Maddie zaparkowała i obie wysiadłyśmy z auta.

– Chcesz coś ze sklepu?

– Kup mi wodę i fajki. – Dziewczyna sceptycznie na mnie spojrzała. Nie cierpiała tego, że po śmierci Lucasa zaczęłam palić. Nie potrafiłam tego rzucić. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni papierosy i odpaliłam jednego. Rozejrzałam się po miejscu, w którym obecnie byłyśmy. Stąd był przepiękny widok na góry. Wszędzie było zielono, ale w okresie zimowym spada tu bardzo dużo cm śniegu. Byłam kiedyś tu z Lucasem na nartach. Na samą myśl o nim, w moich oczach wezbrały się łzy. Zaczęłam mrugać, żeby odgonić przeklęty płacz. Gdziekolwiek bym nie była, to wszystko mi o nim przypominało.Wszystkich ludzi od siebie odtrąciłam. Maddie też próbowałam, ale tylko ona była a tyle zawzięta, żeby przy mnie zostać. Pod wpływem emocji powiedziałam jej parę słów, których żałuję. Kiedy próbowałam popełnić samobójstwo, to ona mnie przed tym powstrzymała. Załatwiła mi wizytę u jednego z najlepszych psychiatrów w kraju. Leki, które zostały mi przepisane zaczęły pomagać. Kiedy skończyłam palić, Maddie wyszła ze sklepu.

– Trzymaj. – Podała mi wodę i fajki.

– Dzięki, ile mam ci oddać? – Kobieta tylko machnęła ręką. Wsiadłyśmy do auta, została nam jeszcze godzina jazdy, aż w końcu dotrzemy na miejsce.

– Kiedy ostatni raz byłaś w domku w górach?

– Ostatni raz chyba 5 miesięcy temu. Kiedyś dużo częściej tu byliśmy.

– To prawda, mam stąd tyle fajnych wspomnień. Lubiłam tu przyjeżdżać większą ekipą. Pamiętasz jak oglądaliśmy horror i chłopaki chcieli nas wystarczyć i zamówili tak pizze, aby dostawca zadzwonił wtedy, kiedy wyskakuje upiór zza drzwi? Do dziś nie zapomnę jak bardzo się bałam. – Nasi faceci zawsze mieli, jakieś głupie pomysły.

– Nie przypominaj mi, o tym. Długo po tej akcji nie odzywałam się do Alexa – zaśmiała się. Maddie bardzo pewnie prowadzi auto. Wcześniej, jak jeździliśmy w góry, to zmienialiśmy się na trasie. Ale nie byłam gotowa wsiąść za kółko. Wolałam, żeby to kierowała.
************

W końcu dojechałyśmy na miejsce i muszę przyznać, że nadal było tu przepięknie. Dokładnie tak jak zapamiętałam. Obok drewnianego domku znajdował się niewielki staw. Wszędzie były drzewa i rośliny. Słychać było śpiew ptaków. Uwielbiałam tu przyjeżdzać, bo mogłam się tutaj wyciszyć. O tej porze roku było tu przepięknie, ale zimą tak samo.

– Zapomniałam, jak cudownie tu potrafi być. – powiedziałam.

– Ja też, zwłaszcza latem. – Wyciągnęłam sweter, ponieważ była to już końcówka sierpnia, więc wieczorem było trochę chłodno, żeby być tylko na krótki rękaw. Wzięłam torbę i klatkę z Sally. Na szczęście nie musiałam zabierać jej kuwety, bo mieliśmy zapasową w domku. Tak samo jak jedzenie i żwirek. Maddie wyciągnęła z tylnej kieszeni klucze i otworzyła drzwi. Był lekki zaduch, ale otworzyłyśmy wszystkie okna, żeby się trochę przewietrzyło. Na suficie było sporo pajęczyn.

Last BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz