Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni. Czy brzmiało to aż tak prawdopodobnie, by w to uwierzyć? Alastor nie wytrzymał i rzucił się na Lilith wbijając swoje pazury w jej ramiona. A ona zrobiła z siebie bezbronną, niewinną ofiarę.
-Ah, ała! To boli! Jak możesz mnie tak krzywdzić? Na pomoc!
-Co Ty odpierdalasz? - syknął Alastor.
-Przestań! - Charlie odepchnęła go od Lilith. - To moja mama, jak możesz ją tak krzywdzić! Wszystko okej? - z ostatnim pytaniem zwróciła się do Lilith, na co ta nadal nie wychodząc z roli skinęła głową.
-Charlie, to ona na mnie napadła, musisz mi uwierzyć...
-Charlie, moim zdaniem taki grzesznik jak on, powinien dostać nauczkę. - stwierdziła jej matka.
-Może i masz rację... - zastanowiła się przez moment Charlie.
-Pozwól, że ja się tym zajmę. - zaproponowała Lilith. Jej córka niechętnie skinęła głową i wtedy kobieta przywołała wielką czarną chmurę, z której jeden strzał błyskawicy powalił Alastora na ziemię. Z ust znów spływała mu krew. Patrzył niewyraźnym wzrokiem to na Lilith, a to na resztę.
-Ale nie o to mi chodziło! - Charlie chciała zareagować, ale niestety powstrzymywało ją jakieś dziwne pole siłowe. Oczywiście to również była robota jej matki.
-Jesteś taka naiwna, Charlie. Zaślepiona miłością. Jesteś zbyt łatwowierna. Jestem zaskoczona, że tak łatwo udało mi się Ciebie obkręcić wokół mojego palca. - zachichotała Lilith. - A teraz przyszedł czas odebrać moją zapłatę. To koniec.
-Nie... nie masz nawet... odrobiny przyzwoitości? Zabijesz mnie na ich oczach?
-Czemu nie? Będzie weselej.
-Bo Adam znów trafił do Nieba? Z tak błahego powodu mam zginąć?
Lilith znów wybuchnęła głośnym śmiechem.
-Ha ha ha, naprawdę myślałeś, że chodzi mi tylko o tą głupawą umowę? Otóż nie, mój drogi. Tu chodzi o siłę. Kto by chciał mieć przywileje Adama kiedy może władać całym Niebem? Ta przysługa, którą według naszego układu byłeś mi winny to tylko czysta formalność. W dupie mam to czy utrzymasz Adama w Piekle czy nie, bo i tak jestem tak silna by sama to zrobić. Adam to była tylko przykrywka. A wiesz dlaczego? Pomogłam Ci urosnąć w siłę, by później się nią karmić. Stopniowo zabierałam Ci moce, by sama stać się silniejszą, a wykorzystanie Cię, okazało się bułką z masłem! Odbierając Twoje moce wiedziałam, że jesteś za słaby by zrobić to co Ci kazałam. Swoją drogą nie jesteś w stanie pilnować Adama 24 na 7. To zadanie było niewykonalne, nie było więc opcji żeby on kiedyś nie wrócił do Nieba. Znam go. Wiem, że wcześniej czy później i tak by się tam dostał, a więc mam teraz doskonały pretekst by zabrać Ci całą siłę, którą dzięki mnie posiadłeś. - kobieta zbliżyła się do niego - Widzisz mój drogi, potrzebowałam czyjejś mocy, bo moja już mi nie wystarcza a chcąc przejąć władzę w Niebie muszę być silniejsza nawet od Sery.
-Stop! - wrzasnął Alastor. - A jeśli Ci powiem, że mam Twoją córkę na łańcuchu? Wymienimy się? Moja wolność za jej?
Lilith otworzyła oczy ze zdumienia, w tych Lucyfera pojawił się ogień wściekłości, u Charlie żal, a u reszty niedowierzanie.
-ŻE CO KURWA ZROBIŁ TEN JEBANY...! - zaczął Lucyfer.
-Tato, uspokój się, to była moja decyzja i...
Nie zdążyła nawet skończyć zdania, kiedy to Lucyfer rzucił się na Alastora niszcząc całe pole siłowe i zaczął okładać go pięściami.
-Tato, przestań! On się tylko próbował bronić! Nie miał złych zamiarów! Został wrobiony! Nie miał wyboru!
-Jak zawsze naiwna. - Lilith przekręciła żartobliwie oczami.
-Jak mogłeś to zrobić mojej własnej córce?! Chciałeś ją wykorzystać! Od początku wiedziałem, że jesteś dwulicowym...
-To i tak nic nie da. Bo nic nie zmieni mojej decyzji. - wtrąciła się Lilith wracając do tematu.
-A jeśli oddam Ci moją siłę? - spytała Charlie wchodząc pomiędzy Alastora i Lucyfera a Lilith. - Ja mam o wiele więcej siły niż Alastor. Będziesz potężniejsza niż mogłabyś sobie wymarzyć. W zamian za jego życie.
-Hm... - Lilith udawała, że się zastanawia. - Okej, oszczędzę jelonka, ale Ciebie już nie - kobieta uniosła dłoń do góry i skierowała ją w stronę swojego byłego męża. Promień wystrzelił w kierunku Lucyfera, a wtedy pomiędzy wskoczył Alastor, ratując go przed oberwaniem pociskiem. Od razu po tym upadł na ziemię. Zielone łańcuchy łączące go z Charlie i Huskiem po prostu zniknęły. Następnie zmienił się w olbrzymiego zmutowanego stwora, który stanął pomiędzy Lilith a całą resztą i ryknął na kobietę.
-Spierdalaj! - wrzasnęła do niego Lilith.
-Al, Ty teraz nie jesteś sobą! - zwróciła się do niego Charlie. - Proszę Cię uspokój się! Potrzebujemy prawdziwego Alastora! Naszego przyjaciela!
-On jest do niczego! - potwór wydał z siebie przeciągły ryk, na co otworzył się jakiś portal, do którego wrzucił Lilith.
-Dobrze wiemy, że to nieprawda! Opanuj się, proszę! To nie jesteś Ty! Mój przyjaciel jest spokojny, mądry, opanowany, zawsze wie co robić, nawet jeśli sytuacja jest beznadziejna. Zawsze mogę liczyć na jego pomoc! Zawsze jest przy mnie! I potrzebuję właśnie jego! Alastora!
W kącikach oczu potwora pojawiły się łzy.
CZYTASZ
"Ukryta Siła" (Hazbin Hotel)
Teen FictionAlastor stopniowo traci swoje siły, a przegrana walka z Adamem tylko to potwierdza. Czy to ma coś wspólnego z jego paktem? I skąd nagle Lilith pojawiła się w Hazbin Hotelu? Czy Alastor, Charlie, Lucyfer, Angel Dust i reszta poradzą sobie z nowymi pr...