4

47 4 7
                                    

W tajemniczym dla Harrego pokoju zjawił się nie kto inny jak sam Lord Voldemort. Harry przełknął ślinę. Gdzie się znajdowali i dlaczego Malfoy spotykał się z największym czarnoksiężnikiem? Po szkole od śmierci Dumbledora krążyły plotki, które mówiły, że Dracon jest śmierciożercą. Harry nigdy nie słuchał plotek, jednak teraz chyba zaczynał w nie wierzyć.
Draco ukłonił się przed czarnym panem.
-Witaj Draco. Mam nadzieję że wiesz dlaczego cię tu ściągnąłem- Przemówił Voldemort

Draco ledwo zauważalnie kiwnął głową.
Harry stojąc w kącie pokoju przyjrzał się dokładniej twarzy blondyna, popatrzył w jego oczy. Spodziewał się tam tej samej obojętności, którą Draco ma zawsze w wyrazie twarzy, spodziewał się tam wszystkiego, ale na pewno nie.. strachu. Tak, Malfoy stojąc przed czarnym panem miał głowę spuszczoną ale nie dość mocno by schować swoje oczy, chłopak bał się. Malfoy się bał. Malfoy chłopak dla którego wszystko jest takie obojętne teraz się bał.

-Chłopcze miałeś jedno proste zadanie- Kontynuował czarnoksiężnik, w jego głosie słychać było narastającą irytacje- Nawet to cię przerosło?! Wystarczyło wypowiedzieć dwa proste słowa. Dlaczego to Snape musiał cię wyręczyć?! Obiecałeś, że to ty zabijesz dyrektora. TY, nie Snape ani nikt inny miałeś to zrobić ty. A może po prostu myślisz że uda ci się mnie przechytrzyć niewdzięczny chłopcze.
Moment później zanim Draco zdążył się ruszyć czarny pan wyjął swoją różdżkę. Harry widział w oczach swojego wroga coraz większe przerażenie. W stronę blondyna poleciało jedno z zaklęć niewybaczalnych. Cruciatus.
Harremu patrząc na męczącego i wijącego się z bólu chłopaka napłynęły do oczu łzy. Może i nie przepadał za chłopakiem ale widok nawet największego wroga w takim stanie było czymś nie do opisania.

Kiedy widać było że Draco nie daje już rady Voldemort zdjął klątwe. Zmierzył wzrokiem przerażonego blondyna. Harry widząc koniec męk blondyna lekko odetchnął.

-Panie ja.. ja przepraszam chciałem to zrobić ale w tym czasie Snape-

-Zamilcz! Draco masz ostatnią szanse. Jeśli wykonasz moje zadanie zapomnimy o wszystkim a ty zyskasz sławę wśród wszystkich. Jest to twoja ostatnia szansa.
Draco nie odezwał się czekając na kontynuację

-Masz rzucić zaklęcie Cruciatusa na chłopca który przeżył, gdyby nie to że muszę zabić go sam mógłbyś mnie wyręczyć. Torturuj go tak długo, aż chłopak nie zacznie błagać o smierć. Wtedy przyprowadzisz go tu.

W oczach Draco na nowo zagościło przerażenie, ale było w nich coś jeszcze. Coś na kształt determinacji.

-Panie ja nie zrobię tego-

Harry słysząc te słowa o mało się nie przewrócił. O co chodziło. Malfoy bał się Voldemorta a mimo to odmówił mu torturowania mnie? Swojego największego wroga? Dlaczego? Przecież to dla niego powinna był przyjemność.

-Mam nadzieję, że się przesłyszałem- Głos Voldemorta był inny niż przed chwilą, jeszcze bardziej przerażający.
Wyciągną swoją różdżkę i ponownie wycelował nią prosto w ślizgona. Nie rzucił Crucio. Stał z wyciągniętą różdżką przez chwilę.
-To była twoja ostatnia szansa Draconie Malfoyu. Jak widać nie nadajesz się na bycie jednym z nas. Skoro wolisz taki los- Teraz zabrzmiał ironicznie - nie pozostaje mi nic innego.
Voldemort nie schował różdżki, zamiast tego zaczął wypowiadać zaklęcie uśmiercające.
-Avada kedavra-

Harry nie mógł mu pozwolić na to. Nawet jeśli chodzi o życie jego wroga. Wyskoczył spod niewidki z wyciągniętą różdżką. "Expeliarmus" krzyknął i zielone iskry Voldemorta zderzyły się z czerwonymi Harrego.
Draco chyba przez chwilę nie zrozumiał co się właśnie wydarzyło.
-Uciekaj stąd- wyszeptał Potter ale blondyn nie był w stanie się ruszyć.

Harry maksymalnie skupił się na walce ze swoim wrogiem. Tracił powoli siły ale czarny pan też, Harry to widział i nie mógł stracić takiej szansy. Złapał różdżkę w obie ręce i czerwona magia rozbroiła Voldemorta. Gryfon wiedział że nie mają dużo czasu. Schował pelerynę do kieszeni, Draco nadal stał jak sparaliżowany. Harry złapał Malfoya za rękę i pociągnął go w stronę wyjścia z pokoju, następnie przeteleportował ich z powrotem do Hogwartu.
Znaleźli się na korytarzu, był pusty.

Dopiero wtedy Draco odzyskał umiejętności życiowe. Harry nadal widział w jego szarych oczach przerażenie jednak z chwili na chwilę stawało się mniejsze.

-Harry ja..- Zaczął niepewnie Draco- dziękuję, za to że mnie uratowałeś. Nie wiem jak się tam znalazłeś ale naprawdę dziękuję.

-Nie mogłem pozwolić, żeby ktokolwiek umarł na moich oczach.. Już wtedy gdy dostałeś z Cruciatusa napłyneły mi łzy do oczu bo widziałem jak cierpisz.. Nie rozumiem tylko jednego.. Dlaczego nie zgodziłeś się żeby mnie torturować? Przecież mnie nienawidzisz..

Harry spojrzał w górę prosto w oczy Draco, zobaczył w nich.. łzy. Harrego zdziwiło jego zachowanie ale coś mu mówiło że robi dobrze. Bez słowa podszedł do blondyna i go przytulił. Był od niego sporo niższy więc nie widział twarzy blondyna. Po pewnym czasie lekko odsunął się od blondyna i spojrzał w jego oczy. Łzy znikneły. W jego twarzy zagościł spokój.

-Harry, ja nie mogłem się zgodzić. Nie chcę być jednym z nich. Nie chciałem się zgodzić zabić Dumbledora ale Cruciatus używany dość regularnie na mnie zmusił mnie do tego. Ale teraz nie mogłem się zgodzić. Mam dość ciągłego cierpienia. Było mi wszystko jedno czy on mnie zabije. Napewno byłoby to mniej bolesne. Gdyby nie ty zabiłby mnie, nie mam z nim żadnych szans.
Nie wiem po co ci to mówię ale Potter nie jesteś moim wrogiem.. dziękuję.

Draco poczuł, że łzy ponownie napływają mu do oczu. Bez słowa przytulił się do bruneta, który nie wiedząc czemu tak go uspokajał. Gryfon również objął chlopaka. Stali wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę.

-Tak bardzo ci wspołczuje.. i miło z twojej strony że nie zgodziłeś się mnie torturować- Wyszeptał Harry

Gdy się od siebie oderwali Harry złapał kontakt wzrokowy ze swoim "już-nie-wrogiem". Uśmiechnął się gdy zobaczył, że Draco się uspokoił. Może tylko mu się zdawało ale przez sekundę blondyn chyba odwzajemnił jego uśmiech.

-Lepiej idź już się połóż, myślę, że przyda ci się sen po tym co przeżyłeś- Powiedział Harry- Mogę cię odprowadzić jeśli chcesz.

-Nie trzeba gryfonku. Jeszcze raz ci dziękuje- spojrzeli na siebie ostatni raz i obaj rozeszli się w dwie inne strony.

Draco pierwszy raz od dawna czuł w sobie spokój.. Harry go uratował a potem przytulił. Ten słodki, mały gryfon nie dał mnie zabić.. i przytulił mnie. Kurwa jak on na mnie działa. Nikomu nie udało się mnie uspokoić jednym przytuleniem. Przy nikim nigdy nie miałem w oczach łez. Chyba.. chcę z nim nawiązać lepszy kontakt. - Rozmyślał Draco leżąc już w łóżku. Pierwszy raz od dawna spokojnie spał. A śniło mu się, że obok leży Harry wtulony w niego.

Help meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz