Rozdział 11

1 0 0
                                    

Przetarłam oczy i rozprostowałam się. Nie wiem dlaczego, ale to był jeden z najlepszych snów mojego życia. Odpoczęłam jak nigdy pomimo że zasnęłam naprawdę późno. Domyślałam się że jest pewnie coś około dwunastej czy trzynastej więc powoli zwlekłam się z łóżka. Spojrzałam na szafkę nocną i tak jak oczekiwałam, ujrzałam na niej telefon. Chwyciłam go sprawdzając godzinę i dziwiąc się. Dochodziła piętnasta a ja już wiedziałam dlaczego czuję się wyspana. Przespałam pół dnia. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą jednak po chwili poprostu weszłam pod prysznic. Używając losowych płynów które tam znalazłam umyłam dokładnie ciało i włosy.
- Clara jesteś tu?
Usłyszałam damski głos, ale przez strumień wody nie byłam w stanie go zidentyfikować. Wyłączyłam go więc i odkrzyknęłam.
- W łazience!
- Ja, Ethan, Rue i James będziemy spadać. Will powiedział że jak będziesz gotowa żebyś zeszła to cię odwiezie.
- A. No dobra.- Odparłam wzruszając ramionami chociaż tego nie widziała.- Pa Maggie, pożegnaj ode mnie resztę.
- Nie ma sprawy, narka.
Kiedy usłyszałam że dziewczyna zamknęła drzwi od pokoju ponownie włączyłam wodę i dokończyłam prysznic. Wytarłam się ręcznikiem który znalazłam i założyłam sukienke ze wczoraj, całe szczęście już wyschła. Następnym razem jak tu będę przyniosę siatę z ubraniami i ją tu zostawię. Bo przebywam tu coraz częściej więc będzie dla mnie wygodniej.
Po jakimś czasie zeszłam na dół, poczułam zapach jakiegoś jedzenia i momentalnie przypomniało mi się że nic dzisiaj nie jadłam, w końcu dopiero wstałam. Weszłam do kuchni i zobaczyłam siwowłosą kobiete. Jej włosy były związane w koka a ona sama podśpiewywała jakąś piosenkę której nie dałam rady rozpoznać.
- Dzień dobry.
Powiedziałam cicho. Na moje słowa kobieta odwróciła się, miała delikatne i przyjazne rysy twarzy i dobrze patrzyło jej się z oczu, jak to powiedziałaby moja mama.
- Ależ dzień dobry! Ty jesteś pewnie Clara! William mówił że zjesz z nami obiad?
- Raczej nie miałam tego w planach...- Odpowiedziałam nie śmiało ale na widok miny kobiety dodałam.- Ale myślę że bardzo chętnie zostanę.
Natychmiastowy, przyjazny uśmiech kobiety sprawił że odrazu go odwzajemniłam.
- Ależ wspaniałe! Na imię mam Rachel, zapomniałam się przedstawić.
- Ja jestem Clara.
- Wiem kochana, wiem. William jest w salonie
Ja wiem że ona wie ale co miałam odpowiedzieć żeby nie wyszło niezręcznie?
Kobieta wróciła do gotowania a ja poszłam we wskazane miejsce. Chłopak siedział na kanapie oglądając telewizję, na mój widok wstał.
- Wczoraj obiecywałem śniadanie, ale zaspałaś. Rachel nalegała byś została na obiad, jednak jeśli chcesz odwiozę cię do domu.
- Wiem, rozmawiałam z nią.
Zmarszczył brwi.
- Kiedy?
- Przed chwilą, spotkałam ją w kuchni.
- Więc zostajesz?
- Tak.
Po chwili ciszy William przytaknął głową.
- Dobrze.
Usiadł z powrotem na kanapie a ja nie wiedząc co zrobić usiadłam obok niego. Oglądaliśmy jakiś nudny film kiedy spojrzał na zegarek.
- Szesnasta. Obiad gotowy.
Wstał a ja poszłam w jego ślady. Podążyłam za nim do jadalni gdzie na stole ułożone było jedzenie. Spaghetti.
- Punktualnie.- Podsumowałam kiedy usiedliśmy.- Zawsze obiady jesz o szesnastej?
Zapytałam z braku pomysłu.
- Nie. Dzisiaj wyjątkowo później.- Przytaknęłam kiedy zamiast zacząć jeść, zapytał.- Masz ochotę na coś do picia?
Spojrzałam w stronę szklanek które ustawione były przed nami, były puste.
- Jeśli to nie problem to wody.
- Jaki mógłby być to problem? Masz ochotę na cytrynę do tego? Rachel podejdź proszę!- Zawołał a po chwili w pomieszczeniu pojawiła się kobieta. Ja pokiwałam głową twierdząco.- Dwie wody z cytryną proszę.
- Naturalnie.- Gosposia wyszła i po chwili wróciła z dzbankiem wody. Nalała nam jej do szklanek i powiedziała.- W razie co to proszę wołać.
Opuściła pomieszczenie a my zostaliśmy sami w dość znośnej ciszy. Makaron naprawdę był smaczny a ja miałam nadzieję że będę mogła jeszcze kiedyś go zjeść, w końcu to moje ulubione danie a z rąk Rachel smakuje lepiej niż każda wersja której próbowałam. Ostatni raz gdy je jadłam przed sobą miałam Brennana, Will to miła odmiana.
- Będę częściej przychodzić do ciebie na obiady.
- Co?
Chłopak spojrzał się na mnie, nie spodziewał się że przerwę naszą spokojną cisze.
- Rachel naprawdę gotuje wyśmiejcie. Ja w domu gotuję sama i definitywnie nie mam do tego talentu.
- Zapraszam, zazwyczaj jadam sam.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia. Zrobiło mi się trochę przykro na myśl że Will mieszka w takim wielkim domu sam, je sam, odrazu nasunęła mi się myśl że musi być samotny. Po chwili jednak przypomniałam sobie że też mieszkam sama, co prawda nie w takiej chałupie. Może właśnie taki spokój potrzebuje, może samotnie mu dobrze.
Po jedzeniu poszliśmy w stronę motoru.
- To o której jutro obiad?
Spojrzał się na mnie z zaskoczeniem.
- Nie żartowałaś?
- Nie.
Uśmiechnął się delikatnie. Do twarzy mu było w takiej minie. Powinien robić tak częściej.
- Przyjadę po ciebie o czternastej. Chcesz coś specjalnego? Masz jakieś alergię?
Zaśmiałam sie.
- Nie mam żadnych alergii. Mogę wziąć taksówkę. Nie musisz się kłopotać.- Poklepałam w sprzęt obok którego staliśmy. Rejestracja na miejscu.- Wystarczająco mnie już wozisz.
- To żaden problem, lubię jeździć.
Pomógł mi wsiąść a potem ruszyliśmy. Tym razem nie myślałam że spadnę, od powalającej prędkości, ale też było przyjemnie. Naprawdę polubiłam te maszyny i ich właścicieli. Po niedługim czasie znów z jego pomocą zsiadałam z motoru.
- Dzięki.
- Za co?
- Ogólnie, za wszytko.
Przytaknął tylko głową na znak że rozumie.
- Do zobaczenia jutro.
Pomachałam mu i odwróciłam się by wejść do domu. Odblokowałam zamek i obejrzałam się za siebie. William wciąż stał w tym samym miejscu i patrzył się na mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam i weszłam do domu. Przez okno widziałam jak odjedżdża.

Niedziela. Ostatni dzień zbyt krótkiego weekendu. Wstałam wcześnie, ubrałam się w czarne szerokie spodnie i biały sweter. Bardzo nie chciało mi się dziś malować więc zrobiłam tylko skąpą pielęgnację. W trakcie otrzymałam połączenie na kamerkę.
- Co tam Juliett?
Z moją przyjaciółką bardzo się oddaliłyśmy. Może to przez pięć godzin które mam do przodu, a może tak powinno być?
- Mordo ale melanż.
Skrzywiłam się.
- Gdzie jesteś? U ciebie jest...- spojrzałam na zegarek. U mnie jedenasta.- Szósta.
- Szósta? Czas leci do tyłu?! Chase słyszysz? Czas się cofa!
Ze zmartwieniem spojrzałam w ekran. Domyśliłam się że dziewczyna znowu brała. W kamerze pojawił się chłopak.
- Clara cofamy się w czasie!
Wykrzyczał do kamery. Większość osób by się zaśmiała ale ja nienawidziłam gdy brali jakieś gówna. Gdy byłam w Miami starałam się ich pilnować, ale nie zawsze się udawało. Byłam najrozsądniejsza z grupy i potrafiłam bawić się dobrze bez tego. Domyślam się że teraz kiedy mnie tam nie ma u nich nie kończy się zabawa.
- Nie cofacie się w czasie. Gdzie jesteście?
- A chuj wie. Adrien nas tu-
Połączenie zostało zakończone. Próbowałam oddzwonić ale prawdopodobnie telefon dziewczyny był rozładowany. Z rezygnacją włączyłam muzykę i miałam nadzieję że wszytko będzie z nimi dobrze. Zrobiłam sobie parę zdjęć w lustrze. Przyglądając się dłużej mojemu outfitowi stwierdziłam że jednak mi się nie podoba i założyłam na górę czarne body. Ładnie podkreślało moją sylwetkę, na to założyłam szarą, zapinaną bluzę. Odpięłam ją i ponowiłam zdjęcia. Jedno szczególnie mi się spodobało i postanowiłam wrzucić je na stories. Kiedy wybrałam już odpowiednią muzykę przyszedł czas oznaczeń. Zawsze na przód dawałam moją grupkę, tym razem jednak Juliett, Chris, Adrien i Rosie byli niewidoczni. Na przodzie oznaczyłam Maggie i Rue. Zastanawiałam się czy oznaczyć całą grupkę i tak zrobiłam. Zawachałam się przy oznaczeniu nazwy Willa. Wstawiłam zdjęcie i położyłam się do łóżka przeglądając telefon.

Nawet nie wiem kiedy dostałam smsa.

William: Będę za 10 minut.

Ja: Okej. Czekam :)

Zdziwiłam się że już prawie czternasta. Chwilę potem założyłam buty i wyszłam przed dom.  Usiadłam na schodkach. Każdy oprócz Willa udostępnił moją relację. Nie przejęłam się tym jakoś szczególnie bo nie uważam że social media są istotne. Zauważyłam że chłopak nie korzysta z tej aplikacji często. Na podjazd podjechał motor który ostatnio staje się moją darmową taksówką. Z lekką pomocą wsiadłam.
- Zaraz zacznę ci się dokładać do paliwa.
Chłopak cicho się zaśmiał.
Jechaliśmy w ciszy a ja postanowiłam delikatnie nucić piosenkę „Forever Young" która ostatnio ciagle przewija się na moim telefonie.
Nie spodziewałabym się że Will dołączy do mnie i resztę przenucimy razem, ale tak się stało.
Zsiadając z motoru obydwoje byliśmy uśmiechnięci. Może ja bardziej od niego ale to już swoją drogą. Miałam wrażenie że coś się zmienia, może mogę w końcu nazwać go przyjacielem? Miałam taką nadzieję. W końcu właśnie jestem w jego domu z zamiarem zjedzenia obiadu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

When Stars Meet HerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz