Pojebane sny #1

6 2 4
                                    

No dobra, zacznijmy od tych najmniej posranych. Chciałam bym jedynie zaznaczyć że mam naprawdę dziwne sny i one często ryją psychikę. Czytasz na własną odpowiedzialność. Powodzenia czy coś 🍞

No dobra, zaczęło się bardzo niewinnie. Zwykła klasowa wigilia, kolędy (sen miałam dwa lata temu w grudniu), pierogi, choinka i tego typu rzeczy.

No i wszystko by się wydawało normalne gdyby pani nie wstała, i nie powiedziała:
- Dobrze klaso, a teraz pojedziemy do zoo.

No i niby git, zwykła świąteczna, klasowa wycieczka, co może pójść nie tak?
No cóż.
Otóż wszystko.
Wchodzimy do tego zoo, zwiedzamy, przy okazji tygrys zjadł jakiegoś tam kolegę no i nadal jest okej.
Aż do momentu.
Gdzie weszliśmy do takiego wielkiego terrarium z w chuj wielkimi pająkami.

I te pajączki były mega cute, takie wielkie przytulanki. I my te pajączki głaskamy, głaskamy..
Aż nagle..
Jeden z pająków (zaznaczmy to że to była wielka tarantula) zaczął rodzić kaczki ;-;

Ja naprawdę kurwa nie kłamię.
Ta w chuj wielka tarantula zaczęła rodzić kaczki. W jaki sposób to się stało? To ja nie wiem. Ale....

Ten pająk z tymi kaczkami... To było traumatyzujące.
No ale dobra, wychodzimy z tego terrarium i patrzymy:
Ło kurwa, z dupy mamy jesień i Halloween, no wow, nie spodziewane.

I nagle każdy zamienia się w jakiegoś potwora. Ja byłam wampirem UwU
I to zoo z dupy znikło a my byliśmy przed jakimiś domami by zbierać cukierki. I nagle idzie sobie pani od matematyki.
I ja się kurwa na nią rzuciłam.
I wyssałam jej krew.
I ona umarła.

A mnie wyjebało w kosmos (dosłownie) i zaczęło mną tam obracać w jakiejś galaktyce czy coś. Tak czy siak, przerażające uczucie.

Sen oceniam 2/10, mocno traumatyzujący był, nie polecam tej tarantuli. Dziękuję za uwagę 🍞🍞

Moje życie jako książka (czyli jeden wielki pierdolnik)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz