Następny dzień minął leniwie na rozmowach z Nadią z którą to się zaprzyjaźniłem.Gdy wieczorem siedziałem sobie jak to osoba bezdomna pod mostem dostałem niechcianą wizytę.
-Serio wolisz towarzystwo bezdomnych niż przeprosić tych ludzi?-spytał Alex
-Są bardziej szczerzy a ty czego tym razem chcesz?
-Pokazać ci coś
I pokazał mi telefon na którym było zdj Nadii w szpitalu po pobiciu.
-Coś ty zrobił-spytałem demonicznym głosem
-Cóż zauważyłem że woli twoje towarzystwo więc ją ukarałem
-"Jebany chuj","Rozerwijmy mu gardło".Czemu to robisz?-spytałem w połowie przemieniony
-Ty się jeszcze pytasz?!-powiedział oburzony
-O chuj ci chodzi?!
-O TO ŻE MNIE ZOSTAWIŁEŚ!-wykrzyczał
-Zostawiłem?
-Jesteśmy bliźniakami geniuszu do tego archaniołami jesteśmy połowami jednej istoty.Gdy cię wygnano wiesz jak się poczułem?Zawsze się dopełnialiśmy ty cham ja uprzejmy ,ty spokojny ja energiczny więc gdy ciebie zabrakło czułem jakbym był tylko połową bez nikogo kto mnie zrównoważy.Wszyscy w niebie mi współczuli i patrzyli jak na wybrakowanego tak samo na Michała ale on przecież zawsze miał osobne funkcje z Lucyferem a my?Byliśmy nierozłączni a ja zostałem całkowicie sam.Kochałem cię bracie ale między miłością i nienawiścią jest cienka granica i nie wybaczę ci tego.
-Nienawidzisz mnie bo mnie wygnano z nieba?Bo trafiłem do piekła i teraz mam nieustający harmider w głowie i to z twojej winy.Nigdy nie czułem do ciebie nienawiści ale skrzywdź tych ludzi znowu a zajmę się tobą-odparłem beznamiętnie
-Oboje wiemy że nie masz na to jaj-zakpił
-Oh ja sam może i nie
Wtedy za moimi plecami pojawiło się 7 cieni wykrzywionych w uśmiechu
-"Ale my tak"-powiedzieliśmy razem by po chwili wybuchnąć śmiechem
Rozpłynąłem się w cieniu i udałem się od razu do szpitala.Podbite oko dużo siniaków i złamane 3 żebra i ręka.Myślałem że oszaleje ze złości ale się na szczęście opanowałem.Siedziałem przy jej łóżku aż się nie obudziła.
-Jesteś strasznie creepy-powiedziała z lekkim uśmiechem
-A ty poobijana
-Byłam taka głupia że mu zaufałam.Przez moje uprzedzenia nie omal bym cię zabiła
-Nie zabiłabyś wiedziałem o tym.Co myślałaś że będę zaskoczony tym że miałaś coś co mogło mnie zabić?
-Czasami jesteś przerażający
-"Nie czasami"
-Nie chciałbym wam przerywać ale musimy pogadać-powiedział męski głos za mną
Włosy mi stanęły dęba i widziałem po wzroku Nadii że widzi moje przerażenie.Obróciłem się powoli by upewnić się że rozmawiam z tym kim myślę
-Witaj ojcze-powiedziałem chłodno
-Synu mamy do pogadania i tak Nadio jestem bogiem uprzedzając twoje pytanie
"Mamy przejebane","Uciekajmy","No to po nas" Cisza ogarniemy to.
-Owszem mamy ale nie przy niej-powiedziałem pewnie choć bałem się jak cholera
-Obawiam się że musimy przy niej-uśmiechnął się a ja znowu czułem się jakbym był zsyłany do piekła
-Miejmy to za sobą
Wtedy cały pokój wypełniła czerń w której był widoczny tylko ojciec który pstryknięciem palców posadził mnie i wyleczoną już Nadie na krześle a on sam stał obok ekranu
-Podsumujmy co się dzieje-powiedział z tym cholernym uśmiechem