6. Akcja reakcja

638 43 2
                                    

Griffin

Obudziłem się, słysząc irytującą muzyczkę budzika, który ustawiłem sobie w telefonie. Specjalnie zdecydowałem się na najbardziej wprowadzający z równowagi dźwięk, żeby na pewno mnie wybudzał. Tyle, że tym razem budzik wydawał się nie być wystarczająco głośny. Nie, żeby w sobotę komukolwiek miało to przeszkadzać. No chyba, że było się częścią Titans, bo to równało się z co weekendowym treningiem z samego rana.

Poderwałem się na łóżku, otwierając szeroko oczy. Z początku zgłupiałem, rozglądając się po sypialni i dopiero po chwili przypomniało mi się, że wybrałem pokój gościnny na rzecz Nico śpiącego u mnie. Przetarłem na szybko oczy, niemal od razu wyciągając dłoń do rolety, żeby za nią zajrzeć. Widok na dwór tylko jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że ja i Nico będziemy robić dzisiaj karne kółka przez naprawdę cholernie długi dystans.

Dźwięki budzika dalej nie ustawały, doprowadzając mnie na skraj, który z dwojga złego sprawił, że szybko się podniosłem. Zmarszczyłem brwi, bo mógłbym przysiąc, że zasypiałem wymieniając wiadomości z Jordan. Wracając pamięcią do tamtej chwili nagle mnie olśniło. Podniosłem się w nocy i zaniosłem telefon do sypialni, żeby podładował się na rano. Właśnie dlatego słyszałem go teraz z drugiego końca korytarza.

Przeczesałem włosy palcami widząc, jak cała moja ręka pokryta była w odciśniętej pościeli. To tłumaczyłoby dlaczego ledwo co obudziłem się na alarmujący odgłos budzika.

Czym prędzej wyszedłem na korytarz i udałem się prosto do swojej sypialni. Pchnięcie drzwi i widok witający mnie tuż za nimi jakoś wcale mnie nie zadziwił. Nicolo spał rozwalony na skos łóżka, kompletnie ignorując drący się w niebogłosy telefon leżący tuż obok jego głowy. Nawet na chwilę nie przeszkodził mu w pochrapywaniu i zaślinieniu mi poduszki.

- Nico – zacząłem, choć wiedziałem, że nie będzie to łatwa bitwa do wygrania. – Nicolo – powtarzałem, podchodząc bliżej i nachylając się nad nim.

Normlanie mógłbym nawet pokusić się i powiedzieć, że wyglądał słodko, ale dźwięki, jakie z siebie wydawał skutecznie mnie od tego odciągały. Chłop chrapał, jakby nie imprezował całej nocy, a co najmniej tydzień.

- Wstawaj! – podniosłem głos, ale to, tak samo jak wszystko inne, wcale go nie ruszało.

Westchnąłem, sięgając po telefon, który odłączyłem od ładowania. Spojrzałem pobieżnie na ekran, na którym oprócz wyświetlającego się budzika, nie było nic niepokojącego. Żadnych wiadomości od Jordan. Nic. Kompletne zero, które mogło oznaczać albo coś dobrego, albo wręcz przeciwnie być powodem do zmartwień nas wszystkich.

Skrzywiłem się, tym samym podsuwając telefon pod same ucho Nico. Pomyślałem, że może to jakoś go ocuci, ale przyjaciel spał w najlepsze przy akompaniamencie budzika.

- Chwila... - powiedziałem sam do siebie, patrząc z powrotem na telefon. Zamrugałem kilka razy i dopiero wtedy dotarło do mnie, że byliśmy spóźnieni. Bardzo spóźnieni.

- Ale ja wolę naleśniki... - zachrapał Nico, myląc mnie.

Kiedy już myślałem, że zaczyna się budzić, zawył znowu:

- Jebane placki...

Westchnąłem jeszcze głośniej niż przed chwilą, zasłaniając twarz dłonią. Gdybym mógł, chyba zdarłbym z niej skórę. Chociaż w tamtym momencie najchętniej zatkałbym sobie uszy.

Reckless TitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz