Już na drugi dzień w mediach było głośno o waszej akcji, "Radiowy demon atakuje siedzibę VoxTek w asyście tajemniczego pomocnika." Pisały internetowe gazety. Tym samym oczywistym było, że i w hotelu wszyscy będą o tym wiedzieli, przygotowywałeś już się mentalnie na setkę pytań a propos dnia poprzedniego, jednak miałeś w to wyjebane, zrobiłeś to bo chciałeś on cię nie zmusił dlatego wstałeś około południa i po ubraniu i generalnym przygotowaniu zacząłeś schodzić na dół. Zbiegłeś po schodach i stojąc w wejściu do salonu wziąłeś głęboki wdech po czym wkroczyłeś z podniesioną wysoko głową do środka. Nie spoglądając na swoich współlokatorów szedłeś przed siebie i z pełnym spokojem jak gdyby nigdy nic rzuciłeś
-Dzień dobry- Wszyscy patrzyli jak siadasz na kanapie obok Angela który przerwał ciszę mówiąc:
-Masz nam coś do powiedzenia- Popatrzyłeś na niego odpowiadając:
-Zakładając, że macie na myśli moją wczorajszą misje, wiedzcie, że to moja sprawa i nie zamierzam się wam tłumaczyć- Nie wytrzymałeś jednak z tą udawaną powagą i masując się po skroni dodałeś: -Wiem, że się martwicie ale to naprawdę był mój wybór. Z Alastorem łączy mnie jedynie relacja "biznesowa"...- Kłamałeś jak z nut po czym zamilkłeś i wstając z kanapy zakończyłeś:
- Mam dziś coś do zrobienia... teraz już wiecie jak jest więc jeszcze raz... nie martwcie się- Zacząłeś wychodzić z pokoju, wszyscy się w ciebie wgapiali jednak wyglądało na to, że nikt nie zamierza nic dodawać, jedynie Angel gdy już stałeś w progu dodał:
-Pójdę za nim.- I tak jak powiedział podążając za tobą poszedł w stronę korytarza. Chciałeś iść zobaczyć się z Alem ale najwyraźniej Angel jeszcze nie powiedział ostatniego słowa co już w tamtym momencie cię zdenerwowało.
-Kłamiesz, za dobrze cię znam żebyś mnie okłamał. O co chodzi? No wiesz.. z tobą i Alastorem.-
-Już mówiłem, chodzi o biznesy. Z resztą to nie twoja sprawa.- Powiedziałeś poirytowany.
-Nie kłam, swoje już widziałem i wiem, że coś jest nie tak. Tylko nie mów mi, że zawiązaliście pakt.- Czemu ludzie muszą tak uparcie starać się pomóc innym? Nie mają swoich problemów? Czemu nie możemy się najebać, naćpać i poddać kompletnej destrukcji jeśli mamy na to ochotę? Może mamy do tego jakiś powód? A może chcemy to zrobić bez powodu? Nie wasz jebany interes.
Ale wracając do naszej historii. Zacisnąłeś pięści i chłodno odparłeś:
-Nawet jeśli, to to nie twój zakichany interes Angel. Ja nie wchodzę w twoje życie a ty nie wchodź w moje.- teraz podniosłeś głos i patrząc na niego wkurzony dodałeś.
-Swoją drogą z tego co słyszałem to twoja "relacja" z Valentino również nie układa się najlepiej. Więc jeśli łaska to najpierw posprzątaj swoje szambo zanim zaczniesz zastanawiać się nad moim.- Angel stanął jak wryty z szczęką na ziemi po czym w nagłym przypływie typowego dla niego szału zaczął się drzeć:
-A proszę bardzo, ale nie licz że kto ktokolwiek ci pomoże wygrzebywać się z tego gówna ślepy zjebie!- Skręciłeś w schody prowadzące do wierzy słysząc pożegnanie Angela:
-Pierdol się! Słyszysz?! Pierdol się kurwa!- Odeszliście wkurwieni w swoich kierunkach i pognałeś do wierzy.Stanąłeś przed drzwiami zapukałeś i wszedłeś do środka nie czekając na odpowiedź.
Alastor siedział przy biurku i zaskoczony powiedział:
-Dzień dobry... czy coś się stało? Wyglądasz na mocno poirytowanego.- Od razu uspokoiłeś się widząc jego lekko zmartwioną twarz. Poczułeś jakby delikatne kwiaty muskały twoje ciało zabierając wszelkie napięcie związane z kłótnią. Podobnie gdy cię dotyka, czujesz się wtedy jakby płatki czerwonego kwiatu muskały twoją skórę wywołując przyjemny dreszcz będący skwitowaniem oczekiwanego szczytu.
-Nic się nie stało.... po prostu pokłóciłem się z Angelem... nie ufa ci...- Przerwał ci gestem podniesionego palca. Podszedł do ciebie i przyłożył go do twoich ust.
-Dziwisz mu się? Sam bym sobie nie ufał. A przede wszystkim nie chciałbym by ktoś taki jak ja... zbliżał się do kogoś takiego jak ty...- Podniosłeś się na palcach i momentalnie pocałowałeś jego usta zamykając oczy. Pogładziłeś jego klatkę piersiową wsadzając rozłożoną rękę pod jego marynarkę, ponownie poczułeś tę uczucie zjednania, spokoju i nieskazitelnej miłości, miłości niewinnej i pięknej niczym Grecki kwiat Oleandru.
Całowałeś go długo i delikatnie widziałeś przed zamknięte oczy siebie i jego z 3 osoby, Alastor zaczął roztaczać w okół siebie czerwoną aurę a jego ogonek uroczo zamerdał. Oderwałeś usta otworzyłeś oczy i uśmiechnięty powiedziałeś lekko rozbawionym głosem:
-Chyba się od ciebie nie uwolnię co nie? Ale to dobrze, nie chce się uwalniać.-
Mu też najwyraźniej się spodobało bo uśmiechnął się, ale nie tak jak zawsze. To był łagodny uśmiech, uśmiech opiekuńczy.
-Nie pożałujesz naszej relacji... obiecuje.- Odpowiedział po czym staliście wtuleni w siebie lekko kołysząc się z zamkniętymi oczami w pokoju pełnym czerwonej poświaty. Miałeś gdzieś zmartwienia czy słowa Angela. W takich chwilach liczy się jedynie moment i wspomnienie jaki po sobie zostawi.
ps.
Planuje kontynuować inne serie z Hazbina/Helluvy które zostawiłem więc obserwujcie. Dodam też że planuje więcej pikanterii żeby popchać akcję do przodu i jeden ciekawy rozdział z nieco inną narracją niż zwykle. Jak diabeł pozwoli to może ukazać się jutro. Bye bye <3
"Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy."-Wisława Szymborska, Nic dwa razy.
CZYTASZ
ALASTOR X READER
FanficZastanawiałeś/aś się kiedyś co by było gdybyście trafili do Hotelu ze względów romantycznych? ja ci synek powiem zara.