mój Pan

5.4K 20 1
                                    

- Zapytam cię teraz bardzo, bardzo wyraźnie - Zayn pochylił się w fotelu, oparł łokcie na kolanach i złączył palce ze sobą. - I oczekuję jasnej odpowiedzi.
Przechyliłam głowę w prawo i zmrużyłam oczy.
- Znasz odpowiedź i ja także ją znam - ciągnął. - Ale chcę to od ciebie usłyszeć.
Unioslam podbródek i zacisnęłam zęby słysząc samouwielbienie w jego głosie. Coś, co na zawsze będzie mnie denerwowało, ale też ekscytowało.
- Słucham - usłyszałam z własnych ust.
Zayn wstał, stanął przede mną i palcem wskazującym jeszcze bardziej uniósł moją brodę, przez co musiałam spojrzeć mu w ciemne jak węgiel oczy.
- Kto jest twoim właścicielem? - spytał wolno, niskim głosem.
Przełknęłam ślinę.
- Ty - odparłam.
Uniósł brew.
- Ty, Panie - poprawiłam się natychmiast.
Przejechał kciukiem po moim policzku w stronę ucha.
- Czyich poleceń słuchasz? - zapytał znowu.
- Twoich, Panie - odpowiedziałam, czując jak spinają mi się uda.
Jego ręka zakreśliła kółko wokół mojego ucha i zjechała niżej, na szyję. Jego palce przeniosły się na jej tył, oprócz kciuka, który wędrował w górę tchawicy.
- A jednak - odezwał się znów. - Złamałaś zakaz.
Druga jego ręka poprawiła mi ciemnobrązowe włosy na czole.
- Wiesz, co zrobiłaś?
Powoli kiwnęłam głową.
- Wiem, Panie.
Uśmiechnął się lekko, jednak w tym uśmiechu nie było ani trochę radości. Nie było w nim niczego pozytywnego. To był uśmiech drapieżnika.
- Wiesz więc, że nie ujdzie ci to na sucho.
Czułam, że drżą mi usta. Jego ręka zacisnęła się na mojej szyi, a Zayn przybliżył się do mnie.
- Zostaniesz ukarana - powiedział, patrząc mi w oczy.
Puścił moją szyję i wstał, ale nie cofnął się.
- Wstań.
Czułam, że każdy mięsień w moim ciele jest napięty i gotowy do ucieczki, a jednak nie miałam zamiaru uciekać. Nie miałoby to sensu, a byłoby tylko gorzej. Podniosłam się.
- Zdejmij szpilki.
Wzięłam głęboki oddech, pochyliłam się i szybko rozpięłam zameczki utrzymujące moje buty na stopach. Stanęłam obok nich, dwanaście centymetrów niższa, i przesunęłam je stopą. Zayn górował nade mną znacznie, a buty na obcasach jako tako wyrównywany ten poziom, choć nie całkiem.
Lustrował mnie wzrokiem z góry na dół.
- Obróć się - powiedział. To nie była prośba.
Zrobiłam, jak kazał. Zayn położył dłonie na moich ramionach. Miałam na sobie czarną krótką sukienkę bez ramiączek, opinającą się na biuście, więc ramiona miałam nagie. Odsunął moje włosy, a chwilę później poczułam jego twarde usta na tyle szyi. Sunął w górę, a ręce krążyły po ramionach jak lew wokół ofiary. Jego usta dotarły do prawego ucha. Przygryzł płatek, a ja przechyliłam głowę w lewo, oddychając głęboko.
Jego dłoń znalazła zamek sukienki, który od razu został opuszczony w dół. Ciągnął się do połowy pośladków. Zayn oderwał ode mnie usta, a ja chciałam więcej, więcej, więcej.
Pomógł mi wydostać się z sukienki, a ta opadła na podłogę, gdyż żadne z nas nie przejmowało się tym, aby gdzieś ją odłożyć.
- Rozbierz się - usłyszałam Zayna, który dalej stał za mną.
Sięgnęłam do zapięcia stanika i rozpięłam je jedną ręka. Właściwie i tak musiałabym go niedługo poprawić, ponieważ ciągle zsuwał mi się ze względu na brak ramiączek. Opuściłam go na podłogę i zdjęłam także czarne stringi. Stopą rzuciłam je na buty przewrócone obok fotela.
Zayn nie próbował mnie dotykać, zamiast tego czułam jego bliskość i to mi wystarczało aby odejść od zmysłów.
Zbliżył usta do mojej szyi.
- Załóż to.
Wręczył mi komplet bielizny składający się z czarnych skórzanych pasków i łańcuszków. Majtki miały czarny plastikowy pręt w miejscu, gdzie znajdowała się kobiecość i tylko dwa paski: nisko wokół bioder i pomiędzy nogami. Stanik posiadał tylko dwie skórzane obręcze wokół piersi i nic w środku. Służył tylko do ujędrnienia. Ramiączka miał z łańcuszków, a zapięcie pierwsze, jakie w życiu widziałam i nie miałam pojęcia jak je zapiąć.
Posłusznie założyłam majtki, a gdy to zrobiłam Zayn złapał za pręt wystający z nich, drugą ręką znalazł moje wejście, rozszerzył wargi i wepchnął go do środka. Nie był długi, ale dość niewygodny. Pierwszy raz miałam w sobie cokolwiek poza tamponem, a uczucie było w zasadzie zbliżone, ale bardzo dziwne. Stanik wymagał dopasowania do piersi i, rzecz jasna, przeprowadzenia ich przez otwory. Gdy to zrobiłam były chyba dwa razy bardziej napompowane niż wcześniej. Z zapięciem pomógł mi Zayn, który chyba nie pierwszy raz go używał.
Gdy już założyłam komplet, Zayn kazał mi się obrócić przodem do niego.
- Na kolana - rozkazał, siadając w fotelu.
Posłusznie opadłam na podłogę.
- Dostaniesz karę na którą zasłużyłaś. Podejdź tu.
Przyszurałam do niego, wciąż na kolanach. Zayn złapał moją szyję i przyciągnął mnie bliżej, przez co na chwilę zabrakło mi tchu. Rozszerzył mi usta i włożył do środka coś twardego i ciężkiego. Odchodziły od tego dwa łańcuszki, które zapiął mi z tyłu głowy. Nie mogłam zamknąć ust, rzecz jasna, a było to wielce niewygodne.
- Gotowa. Wstań.
Zrobiłam, co kazał. Zayn rozchylił lekko nogi i usiadł na brzegu fotela. Złapał mnie za rękę i pociągnął w dół, a ja poddałam mu się bez narzekania. Nakierował moje biodra na swoją prawą nogę, kazał mi zgiąć kolana i pochylił mnie tak, że trzymałam podbrzusze na jego prawym udzie, ramionami opierałam się o lewe, głowa wisiała dalej, a piersi i ręce pomiędzy jego nogami. Nie sięgałam kolanami ziemi, więc opierałam się o nią tylko stopami.
Zayn chwycił moje dwa nadgarstki, złączył je pod moim brzuchem i spiął kajdankami, a następnie umieścił je na swoim udzie lód moim brzuchem. Czułam się upodlona, ale podnidcona jak nigdy.
- Za każdy jęk dostajesz plus jeden - powiedział Zayn, rozprowadzając coś zimnego po moich nagich pośladkach. - Za krzyk plus dwa, a za złączenie nóg - rozszerzył je dość znacznie za mnie - plus trzy. Jasne? Początkowa ilość to dwadzieścia osiem.
Ledwo powstrzymałam się od jęku. Klapsy, a w zasadzie sprzedawanie ich mnie, to był jego fetysz. Uwielbiał to, nigdy nie schodził poniżej piętnastu, a za każdym razem ustawiał wartość początkową na wyższą i wyższą. Z kolei dla mnie klapsy były niesamowicie podniecające i sprawiały, że płynęły ze mnie strumienie soków.
- Na koniec sprawdzimy, jak bardzo mokra jesteś, i zobaczymy jaka będzie twoja nagroda. Zaczynamy - rzekł.
Włączył głośną muzykę. Rozpoznałam utwór One more hour od Tame Impala.
Nim się spodziewałam, zleciał pierwszy klaps. Zaraz po nim drugi i trzeci. Nie wiedziałam, co nałożył mi na pośladki, ale wzmagało ból. Nie tracił czasu i leciał szybko. Cztery, pięć, sześć. Myślałam, że nie wytrzymam. Nie płakałam, bo uwielbiałam to uczucie, ale motyle w moim brzuchu wydawały się urosnąć do rozmiarów sokołów i próbować wydostać się na zewnątrz. Siedem, osiem. Moje cycki bujały się, zwisając między jego nogami. Dziewięć, dziesięć. Muzyka huczała mi w uszach, a pośladki pulsowały bólem. Jak ja kochałam ten ból. Przy piętnastym wyrwał mi się jęk, przy siedemnastym krzyk. Niemalże widziałam Zayna uśmiechającego się z radością. Dwadzieścia jeden. Bolało mnie wszystko, piersi, dupa i rozwarta cipka. Dwadzieścia trzy, zwarłam nogi. Dwadzieścia osiem, krzyk, tak samo jak przy dwóch następnych.
- Dwanaście dodatkowych.
I ruszył.
Tym razem użył bacika zamiast dłoni. Trzymał mnie mocno, gdy szarpałam się do przodu. Próbowałam wyrwać ręce, ale własny ciężar uniemożliwiał mi to. Piersi stały się ciężkie, a usta bolały od knebla. Przy siódmym znów zwarłam nogi, dlatego koniec końców zaliczyłam siedemnaście dodatkowych, bo przy dosłownie ostatnim znów krzyknęłam.
I koniec.
Oddychałem ciężko, rozkoszując się pulsowaniem i głuchym dymieniem serca.
Zayn pogłaskał mnie po plecach.
- A teraz nagroda.

One-shots 18+; Przyjemność boliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz