Przed wiekami, kilkadziesiąt wieków po pojawieniu się ludzi, wszystkie żywioły naszej planety, a nawet całego uniwersum były możliwe do kontrolowania przez człowieka. Wtedy pojawili się najsilniejsi że wszystkich magów. Ogień, woda i natura. Rządzili oni całą planetą, aż pewnego zapomnianego przez wieki dnia... Ogień zaczął atakować całą planetę, powodując ogromną i krwawą wojnę, chcąc zdobyć władzę i kontrolę nad światem. Najpierw zaatakował wodę, gdyż była ona dla niego największą słabością. Woda poległa, i wtedy przyszła kolej trawy. Lecz ona stawiała opór, silniejszy od wody. Ogień był zdeterminowany żeby wygrać, ale trawa miała nadzieję, i to dzięki nadziei wygrała tą wojnę. Ogień przegrał i oddał ziemię wody, chciał oddać też swoje, ale trawa miała nadzieję że ogień naprawdę się zmienił więc dał mu drugą szansę. Niestety po tej wojnie żywioły zaczęły znikać i były rzadkością. Najsilniejsi magowie żeby nie zaprzestać pomaganiu innym dzięki żywiołom, zamknęli je w amuletach składających się z trzech kul w kolorze żywiołu z wzorem symbolizującym dany żywioł. Amulety zostały zamknięte w coś na wzór piramid, pełnych pułapek, czekając na swojego nowego właściciela...
***
Zakapturzona postać pojawiła się w wejściu do świątyni. "Nie ma to jak stare śmieci" Pomyślał wędrowiec i zaczął iść przed siebie, przemierzając długie i kręte korytarze z historią wypisaną na ścianach, lecz wędrowiec znał tę historię na pamięć... Szedł tak aż w końcu trafił na duży podest.
- Nadeszła pora. - Powiedział i uklęknął przed podestem. Ściągnął bransoletę i gdy miał położyć ją na podeście, naszła go myśl: "A co jeśli nikt tego nie znajdzie? W tych czasach już nikt nie szuka przygody..." Po chwili kłócenia się z własnymi myślami, założył bransoletę spowrotem na rękę, wstał o wyszedł.***
Obserwował go długi czas."Serce ma dobre, nikomu nie życzy losu takiego jak on, a w życiu mu nie łatwo... Kto by pomyślał że dzieciaki tak mocno dają w kość... Myślę że to może być on, wiek też ma dobry... Ach aż przypomniałem sobie lata świetności... Biegałem, skakałem... A teraz? Teraz to już nie to samo..." Wstał i odszedł, zamyślony, drapiąc się po brodzie. Wiedział jedno, to jest dobra osoba.
***